Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Wysokie loty na płotkach

06-02-2009, ostatnia aktualizacja 06-02-2009 23:44

Artur Noga Warszawianka

autor: Bosiacki Roman
źródło: Fotorzepa

Finał olimpijski w Pekinie był dla niego dopiero dwunastym biegiem na wysokich płotkach w karierze. Warto przypomnieć mniej zorientowanym, że juniorzy biegają przez niższe płotki. Artur Noga zajął w nim piąte miejsce z czasem 13,37, w półfinale było jeszcze lepiej, ustanowił swój rekord życiowy – 13,34 s.

Stołeczny zawodnik był pierwszym po 36 latach (!) Polakiem, który wystąpił w finale na wysokich płotkach (w 1972 roku w Monachium Leszek Wodzyński był szósty).

Ten wynik jest jeszcze bardziej imponujący, gdy spojrzymy na warunki bytowe stołecznego sportowca. Artur Noga pochodzi z Raciborza. Przed igrzyskami w Pekinie mieszkał w małym lokalu, który wynajmował mu klub. Do swojej dyspozycji miał jeden pokój, drugi zajmowały… dwie kulomiotki. Dobrze, że po powrocie z igrzysk w Pekinie nasz płotkarz otrzymał wymarzone własne mieszkanie w Warszawie, do którego wprowadził się wraz ze swoją partnerką.

Artur Noga jest niewątpliwie odkryciem roku w polskim środowisku lekkoatletycznym, mimo to pozostaje skromnym, ciężko trenującym chłopakiem. Choć jak sam przyznaje, w dzieciństwie był... łobuziakiem. Ma dwa marzenia. Sportowe – złoty medal olimpijski w 2012 roku w Londynie i prywatne – podróż dookoła świata.

Życie Warszawy

Najczęściej czytane