Powinienem się rozdwoić
O ideach w tańcu, dorosłej królewnie i zawodowej schizofrenii mówi młody, ale bardzo zajęty choreograf. Sukces odniósł baletem „Zniewolony umysł”, teraz kończy „Personę” (premiera w niedzielę w Operze Narodowej). Z Robertem Bondarą rozmawia Jacek Marczyński.
Łatwiej jest zrobić pierwszy czy drugi spektakl?
Robert Bondara: „Persona" będzie przedstawieniem zupełnie innym, nieporównywalnym ze „Zniewolonym umysłem" przygotowanym przeze mnie w Bydgoszczy. Jestem oczywiście bogatszy o pewne doświadczenia, więc łatwiej mi pracować. Wyczuwam, co może się zdarzyć, lepiej wiem, jak wygląda proces przygotowania spektaklu. Nie zaskakują mnie, jak poprzednio, rozmaite problemy, które trzeba umieć szybko rozwiązywać. Niemniej tworzenie przedstawienia zawsze jest czymś nowym, niepowtarzalnym, choćby dlatego, że za każdym razem inny jest pomysł wyjściowy.
„Personę" robi pan z zespołem Polskiego Baletu Narodowego, w którym sam pan tańczy. Jak pracuje się z kolegami?
Znam ich możliwości, ale dobierając wykonawców, nie miałem pewności, czy sprawdzą się tak, jak sobie wyobrażałem, zwłaszcza że zaproponowałem inny styl tańca niż ten, do którego są przyzwyczajeni. Podczas prób rozmaite niewiadome zaczęły się jednak rozjaśniać, a poszczególnym solistom mogłem przypisać role, w których poczują się najlepiej.
Ale pan wie o nich nie tylko to, jak tańczą. Obcując od kilku lat z nimi na co dzień, poznał pan ich charaktery. Wykorzystał pan tę wiedzę?
Na pewno, bo osobowość tancerza interesuje każdego choreografa, mnie również. Nie jest ważne tylko to, jak ktoś porusza się na scenie, on ma stworzyć postać.
A tę buduje się z wielu elementów.
Wierzy pan, że taniec może być sztuką przekazującą abstrakcyjne idee? W „Zniewolonym umyśle" wykorzystał pan filozoficzny traktat Miłosza, teraz odwołuje się pan do psychologii Junga.
Nie szukam pomysłu w naukowych opracowaniach, do pracy przystępuję wówczas, gdy jestem przekonany, że mogę opowiedzieć interesującą historię, a pewne idee mają ją jedynie objaśnić. One są dla mnie pierwszym światełkiem w tunelu, które staram się uchwycić. Potem zaczynam je obudowywać konkretnymi treściami. Następnym etapem jest tworzenie konkretnych scen, związków między postaciami, doprecyzowanie dramaturgicznego przebiegu spektaklu.
A podjąłby się pan przygotowania klasycznej baletowej bajki, na przykład „Śpiącej Królewny"?
Chętnie, choć byłaby to zupełnie inna „Śpiąca Królewna" od tej, którą znają widzowie. W tej bajce można znaleźć ciekawy temat, powstałaby opowieść w wersji zdecydowanie dla dorosłych.
Choreograf pokonał już w panu tancerza?
Jeszcze nie, chociaż zaczynam dostawać zawodowej schizofrenii. Chcę rozwijać się jako choreograf, ale i pragnę nadal tańczyć. Znalazłem się w takiej sytuacji, że powinienem się rozdwoić albo sklonować. Nie jest mi łatwo.
Po „Personie" powstanie kolejny spektakl?
Na razie nie mam konkretnych propozycji, po niedzielnej premierze zacznę o to zabiegać. Nie zamierzam stać w miejscu.
Chciałby pan mieć zespół?
Myślę o tym, ale to zupełnie inny temat. Stworzenie własnego zespołu jest przedsięwzięciem ogromnie skomplikowanym pod względem finansowym, lokalowym, organizacyjnym... Ale nie da się ukryć, że pociąga mnie możliwość stałej pracy z grupą ludzi, którą dobrałbym do własnych celów.
* „Persona" – Opera Narodowa, pl. Teatralny 1, tel. 22 826 50 19, niedziela (18.09) godz. 19 bilety 25 – 60 zł
Robert Bondara ukończył szkołę baletową w Łodzi, od trzech sezonów jest tancerzem Polskiego Baletu Narodowego. W 2008 r. zdobył II nagrodę (pierwszej nie przyznano) w Ogólnopolskim Konkursie Choreograficznym w Warszawie. Zrealizował kilka kameralnych kompozycji choreograficznych, a przygotowywana obecnie „Persona" jest jego drugim pełnospektaklowym baletem. Tytuł zaczerpnął z psychologicznej terminologii Junga – oznacza maskę, jaką człowiek zakłada w kontaktach z innymi ludźmi, by ukryć swą prawdziwą naturę. W dwuaktowym przedstawieniu z muzyką Arvo Pärta, Pawła Szymańskiego i Aldony Nawrockiej bierze udział siedmioro solistów oraz zespół Polskiego Baletu Narodowego.
Żadna część jak i całość utworów zawartych w dzienniku nie może być powielana i rozpowszechniana lub dalej rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i w
jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny lub inny albo na wszelkich polach eksploatacji) włącznie z kopiowaniem, szeroko pojętą digitalizacją,
fotokopiowaniem lub kopiowaniem, w tym także zamieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody Gremi Media SA
Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części bez zgody Gremi Media SA lub autorów z naruszeniem prawa jest zabronione
pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.