Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Sikorski: panie prezydencie, niech pan nie osłabia naszej pozycji

ar 13-10-2008, ostatnia aktualizacja 13-10-2008 13:16

Minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski uważa, że jeśli prezydent Lech Kaczyński pojedzie na zbliżający się szczyt UE, osłabi to naszą pozycję negocjacyjną.

Radosław Sikorski
autor: Radek Pasterski
źródło: Fotorzepa
Radosław Sikorski

- Jako minister spraw zagranicznych mówię: Panie prezydencie, klękam przed panem na kolanach i proszę - proszę odpuścić, proszę nie jechać, proszę nie osłabiać pozycji negocjacyjnej naszego kraju na tym ważnym szczycie - mówił Sikorski w poniedziałek w Radiu ZET.

Szef MSZ podkreślił, że debata na szczycie UE poświęcona będzie w dużej mierze kryzysowi finansowemu.

Ocenił, że polski system finansowy "jest bardzo bezpieczny" i jest przedmiotem zazdrości w innych krajach.

- Ale mamy poważne turbulencje na rynkach finansowych Europy i świata i jest to szczyt, na którym potrzebna jest przede wszystkim kompetencja gospodarcza i finansowa - podkreślił szef MSZ.

Jak dodał, "na szczycie przy stole będą dwa miejsca". - W wersji rządowej będzie na nich siedział premier i minister finansów. Mamy premiera, który się zna na gospodarce i ministra finansów, który jest jednym z uznanych europejskich autorytetów od makroekonomii - powiedział Sikorski.

W jego opinii, jeśli na szczyt poleci prezydent, to minister finansów nie znajdzie się przy stole rozmów. - To będzie ze szkodą dla naszej pozycji negocjacyjnej - powiedział Sikorski.

Według niego, jeśli prezydent na szczyt poleci to, jako przewodniczący delegacji, "musiałby się wypowiadać w sprawach, za które odpowiada rząd" i w dodatku będzie jedynym, kto będzie mógł zabrać głos.

- Prezydent wypowiadałby się w imieniu rządu, którego nie reprezentuje, wobec którego ustawił się w roli opozycyjnej - mówił Sikorski.

Dodał też, że tylko premier mógłby wyjść podczas rozmów poza instrukcję negocjacyjną - prezydent tego zrobić nie może.

- Jeszcze raz bardzo proszę o odpowiedzialność w tym trudnym dla finansów europejskich czasie - powiedział Sikorski.

Zaznaczył, że ma nadzieję, iż prezydent zdecyduje się jednak nie lecieć na szczyt. Jeśli nie, to - jak powiedział Sikorski - "mamy kłopot".

Szef polskiej dyplomacji powiedział też, że konstytucjonaliści mają pełną jasność co do tego, że prezydent nie może jechać na szczyt wbrew rządowi. - Konstytucja nie daje prezydentowi prawa prowadzenia polityki zagranicznej wbrew woli rządu - oświadczył Sikorski.

Odniósł się też do uwag przedstawicieli Kancelarii Prezydenta, że na szczycie UE będzie mowa o sytuacji w Gruzji oraz Traktacie Lizbońskim.

Według Sikorskiego, Traktatowi Lizbońskiemu ma być na szczycie poświęcone "piętnaście minut, bez dyskusji" i przede wszystkim to delegacja Irlandii ma przedstawić swoje propozycje wyjścia z sytuacji po przegranym referendum.

- Gruzji na szczycie jako takim w ogóle nie będzie, będzie tylko na nieformalnej kolacji ministrów spraw zagranicznych - dodał Sikorski. Zauważył, że prezydent zapewne nie chciałby być jedyną głową państwa na spotkaniu szefów dyplomacji.

W czwartek Sikorski mówił w TVN, że "wiewiórki w Pałacu Prezydenckim" donosiły mu, iż prezydent uważał go za "ruskiego agenta". W niedzielę w programie "Kawa na ławę" w TVN prezydent Lech Kaczyński pytany, czy naprawdę uważa Sikorskiego za "ruskiego agenta" śmiejąc się odpowiedział: "może za Marsjanina".

W poniedziałek szef dyplomacji podkreślił, że prezydent nie stwierdził jasno, że tak o nim nie mówił. - Myślę, że zeznając pod przysięgą miałby z tym kłopot, ale cieszę się, że się wycofał, że uznał to za absurdalne, sprawę uważam, za niebyłą - dodał.

PAP

Najczęściej czytane