DRUKUJ

MacGyver był ruskim chłopem

Anna Kilian 10-09-2008, ostatnia aktualizacja 12-09-2008 20:14

To nie kino historyczne ani antypolski dramat. Rosyjskie „1612” – z Michałem Żebrowskim w roli czarnego charakteru – które od jutra oglądamy na ekranach, jest mieszanką fantasy i propagandy.

źródło: Stopklatka

Ofilmie Władimira Chotinienki jest u nas głośno od czasu ubiegłorocznej rosyjskiej premiery (1 listopada 2007 r.). Zaplanowano ją na trzy dni przed świętem narodowym, z okazji którego, na zamówienie Kremla, powstał ten obraz. „1612” nie odniósł sukcesu w Rosji, nie ma szans powodzenia i u nas.

Na pohybel rewolucji

Listopadowy Dzień Jedności Narodowej ustanowiono w 2004 r. z inicjatywy Władimira Putina. Ceremonie związane z nowym świętem zastąpiły obchody rocznicy rewolucji bolszewickiej 1917 r., które przypadały na 7 listopada i były wykorzystywane przez komunistyczną opozycję do organizowania wystąpień przeciwko prezydentowi i rządowi. Bodźcem do sfinalizowania projektu związanego z filmowym uczczeniem wypędzenia Polaków z Kremla w 1612 r. był sondaż przeprowadzony przez Centrum Analityczne Jurija Lewady. Okazało się wówczas, że tylko 4 proc. Rosjan znało historyczną genezę nowego święta. Sięgnięto więc do skarbnicy myśli Lenina, który powtarzając, że „film jest najważniejszą ze sztuk”, wskazywał na jego moc propagandową.

Piraci i jednorożce

Wielka Smuta – okres, w którym toczy się akcja filmu – to lata chaosu i samozwańczych carów – dramatyczne interludium rozdzielające panowanie dynastii Rurykowiczów i Romanowów. Dla twórców – Chotinienki (przyjaciela Putina) i Arifa Alijewa (scenarzysty kazachskiego „Dżyngis-chana” nominowanego w tym roku do Oscara) – ubóstwo historycznych faktów stało się pretekstem do ekstremalnych konfabulacji.

Nawet tak ważna dla Smuty postać jak kniaź Pożarski zaledwie przemyka przez ekran.

Podobnie pierwszy Dymitr Samozwaniec. Kupiec Minin nie pojawia się wcale. Ich miejsce zajęli bohaterowie gwarantujący emocjonalne zaangażowanie widzów, a także biały jednorożec. Polski fikcyjny Hetman (Michał Żebrowski) to brutalny i ambitny zabijaka wykorzystujący do swych politycznych celów nieszczęśliwą Ksenię Godunową (w roli autentycznej carewny piękna Wioletta Dawidowskaja). A „nastojaszczij russkij gieroj” tej produkcji, czyli rosyjski superbohater, to chłop Andriejka (stylizowany na Johnny’ego Deppa z „Piratów z Karaibów” Piotr Kisłow) – dobry jak anioł, wytrzymały jak tur i sprytny jak MacGyver, bo odpiera ataki Polaków skórzaną armatą własnej konstrukcji.

Chwała tańsza od jaj

Film wyprodukował Nikita Michałkow, który już dawno przekroczył granicę dzielącą niezależnego artystę od politycznego poplecznika. Wypowiadając się w rosyjskiej telewizji na temat Putina, reżyser „Spalonych słońcem” łka, chwaląc przywódcę narodu. „1612” kosztował 6 mln dolarów, ale zwrócił tylko 60 procent budżetu. Większość wyłożył rosyjski oligarcha nr 3 – Wiktor Wekselberg. Ten sam, który zapłacił 100 mln dolarów, by do Rosji powróciło 11 jajek jubilera Faberge z kolekcji Forbesa. Gest wart budowniczego chwały nowego imperium.

Życie Warszawy