Pomoc społeczna woła o pomoc
Kilku domom dziecka i pomocy społecznej grozi zamknięcie – odchodzą pracownicy. Ci, którzy zostali, idą z płacową petycją do ratusza.
Sześciu pracowników zwolniło się z DPS przy ul. Nowoursynowskiej, dwóch opiekunek brakuje w domu dziecka przy ul. Nowogrodzkiej, pięciu osób – w pogotowiu opiekuńczym.
– Jak tak dalej pójdzie, to domy dziecka i pomocy społecznej trzeba będzie pozamykać – mówi szefowa pielęgniarek z DPS przy Nowoursynowskiej Ilona Prokop. – U mnie już na jedną pracownicę przypada 18 podopiecznych, starych i schorowanych osób. To przekracza wszelkie standardy, w każdym razie europejskie.
Pracownicy DPS domagają się podwyżki, której nie było od prawie trzech lat. Teraz przeciętnie zarabiają 1600 zł.
Wprawdzie w czerwcu rada miasta uchwaliła wzrost płac o ok. 150 zł brutto, ale wypłata miała być ze środków poszczególnych placówek. – Nie wszystkie pieniądze miały, więc w niektórych podwyżki nie było – mówi Danuta Kubacka z Solidarności oświatowej na Pradze-Południe. I dodaje, że aby znaleźć środki na wyższe płace, placówki musiałyby obniżyć standardy usług. – I np. kupować mniej pieluch. Teraz w DPS na osobę przypadają dwa pampersy dziennie. Może musi wystarczyć jeden? – zastanawia się Kubacka.W niektórych placówkach podwyżki były, ale w zamian zabrano pracownikom premie.
– W efekcie zarabiamy o 30 – 80 zł miesięcznie mniej – tłumaczy Jerzy Wojciechowski z pogotowia opiekuńczego.
Pracownicy placówek opiekuńczych domagali się podwyżki o ok. 300 – 400 zł. – Rekomendowaliśmy taką kwotę, ale koalicja PO i lewica jej nie przegłosowała – mówi radny Adam Kwiatkowski (PiS). – Tłumaczyliśmy, że przy tak niskich pensjach nie będzie chętnych do pracy w tego typu placówkach. Już teraz mamy sygnały, że nowe osoby przychodzą na 2 – 3 miesiące stażu i uciekają do prywatnych placówek, gdzie można zarobić więcej. Pracownicy skarżą się, że teraz salowa w szpitalu zarabia więcej niż pielęgniarka w DPS.
– Nawet pracownica w schronisku dla zwierząt jest lepiej opłacana niż ta, która opiekuje się dziećmi – mówi rozgoryczona Elżbieta Trzaskowska z Domu Małego Dziecka przy ul. Nowogrodzkiej.
Pracownicy DPS-ów i placówek opiekuńczych dla dzieci zebrali ponad tysiąc podpisów pod petycją do prezydent Hanny Gronkiewicz-Waltz. Dzisiaj kilkudziesięcioosobowa grupa wybiera się do ratusza.
– Będziemy domagać się specjalnej komisji poświęconej pomocy społecznej – mówi Kwiatkowski. – Nie można eksperymentować na starych bezbronnych ludziach ani na dzieciach. Muszą mieć zagwarantowaną godziwą i fachową opiekę.
Dyrektor Biura Polityki Społecznej Bogdan Jaskołd dziwi się roszczeniom pracowników.
– To, co mogliśmy, daliśmy w tym roku – wyjaśnia. – A w budżecie na przyszły rok proponujemy kolejną podwyżkę. W sumie da to kwotę, o którą ubiegają się pracownicy. Dodaje, że nie miał informacji o zwolnieniach.– Ludzie są zdesperowani, na pieniądze długo czekać nie będą – przestrzega Prokop. – To bardzo obciążająca praca.
Dodaj swoją opinię
Żadna część jak i całość utworów zawartych w dzienniku nie może być powielana i rozpowszechniana lub dalej rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i w
jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny lub inny albo na wszelkich polach eksploatacji) włącznie z kopiowaniem, szeroko pojętą digitalizacją,
fotokopiowaniem lub kopiowaniem, w tym także zamieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody Gremi Media SA
Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części bez zgody Gremi Media SA lub autorów z naruszeniem prawa jest zabronione
pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.