Wymiana myśli, nie walut
Kurs dolara, temperatura, godzina – takie informacje zwykle pojawiają się na reklamach z ruchomymi napisami. Ale przy uniwersytecie można poczytać na nich poezję Herberta.
Lubimy zaskakiwać, patrzeć na świat z innej strony – mówi Monika Kociołek, która wraz z mężem od 30 lat prowadzi przy Oboźnej 11 zakład fotograficzny Grand Prix Foto. To na ich lokalu pojawił się nietypowy wyświetlacz. W tym tygodniu można przeczytać na nim „Niedźwiedzie” Zbigniewa Herberta.
– Przez rok wyświetlaliśmy tu tylko informacje o naszych usługach, aż tu pewnego dnia zapukał do nas miłośnik literatury i zaproponował poezję – opowiada fotograf.
Pomysł Macieja Steppy, animatora kultury kojarzonego przede wszystkim z akcjami czytelniczymi, m.in. „Parkowaniem z książką”, od razu przypadł małżeństwu do gustu.
– A co nam szkodzi, pomyślałam – mówi Kociołek, która od kilku dni testuje w nowej roli niewielkie urządzenie.
Czas na czytanie to luksus
– Reklamy niczego nowego nie wnoszą do naszego życia. A tu? Został stary nośnik, pojawiła się nowa, ważna treść – tłumaczy Steppa, odrywając się od pracy nad przepisywaniem wierszy. Właśnie z pomocą specjalnego programu komputerowego przygotowuje kolejne do wyświetlenia.
W kolejce czeka m.in. Kazimierz Wierzyński i Emily Dickinson. Projekt zaczął się od Zbigniewa Herberta, bo właśnie dobiega końca rok poświęcony jego twórczości. – Kogo dziś stać na taki luksus, jak czytanie tomików z poezją? Na neonie można poczytać sobie wiersze w drodze do pracy czy na uczelnię – mówi Steppa.
Misie poprawiają humor
Wyświetlacz z ruchomymi literami znajduje się przy kampusie studenckim, nieopodal Państwowej Akademii Nauk. Agnieszka, Maja i Bartek, studenci I roku prawa na Uniwersytecie Warszawskim, co dzień biegną tedy na zajęcia.– Nie-dźwie-dzie dzie-lą się na bru-na-tne i bia-łe oraz ła-py, gło-wę i tuł-ów – Agnieszka czyta fragment wiersza i wybucha śmiechem. – Świetny pomysł! Od razu humor mi się poprawił.
– To wygląda trochę jak poetyckie karaoke – zauważają jej znajomi, wpatrując się w czerwone, ruchome litery.
– Szkoda tylko, że nie wiadomo, o co chodzi. Przydałby się tu jakiś plakat z informacją albo kampania promocyjna – zauważa Bartek.
Poezja a komercja
– Nasz cel to rozbawienie przechodniów – tłumaczy Steppa. – I udaje się to osiągnąć.
Czy jednak uda się na stałe przekonać warszawiaków do poszukiwania w miejscu reklam sztuki?
– Raczej nie przyjadę pod neon czy billboard, by poczytać wiersze – mówi Ania, studentka III roku polonistyki UW. – Wolę to robić w ciszy, w domu.– No cóż, zobaczymy, jak będzie przyjmowany nasz pomysł – mówi Steppa. – Jeśli się sprawdzi, namówimy kolejnych właścicieli punktów usługowych do współpracy.
– Nie wiem, czy w tych czasach poezja może zwyciężyć komercję – zastanawia się głośno Kociołek. Sama już jednak zaczyna rozważać, czy podobnych wierszy nie zamieścić w filii zakładu w al. Jana Pawła II.
Dodaj swoją opinię
Żadna część jak i całość utworów zawartych w dzienniku nie może być powielana i rozpowszechniana lub dalej rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i w
jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny lub inny albo na wszelkich polach eksploatacji) włącznie z kopiowaniem, szeroko pojętą digitalizacją,
fotokopiowaniem lub kopiowaniem, w tym także zamieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody Gremi Media SA
Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części bez zgody Gremi Media SA lub autorów z naruszeniem prawa jest zabronione
pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.