Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Trudne regaty ze złotem na końcu

Krzysztof Lech 04-08-2008, ostatnia aktualizacja 06-08-2008 13:08

Są aktualnymi mistrzami świata i liderami klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. W poniedziałek przez Kopenhagę i Pekin polecieli do Qingdao, gdzie odbędą się olimpijskie regaty. Wyruszyli z jasnym celem – z Chin chcą przywieźć do Polski złote medale. Z Mateuszem Kusznierewiczem i Dominikiem Życkim rozmawia Krzysztof Lech.

Mateusz Kusznierewicz (siedzi wyżej) i Dominik Życki na jesieni 2004 roku zaczęli pływać w klasie Star. Wystartowali w maju 2005 r. Teraz chcą zdobyć medal olimpijski na tej samej łódce, na której zostali mistrzami świata
źródło: materiały prasowe
Mateusz Kusznierewicz (siedzi wyżej) i Dominik Życki na jesieni 2004 roku zaczęli pływać w klasie Star. Wystartowali w maju 2005 r. Teraz chcą zdobyć medal olimpijski na tej samej łódce, na której zostali mistrzami świata

To dla pana czwarte igrzyska olimpijskie. Czuje się pan rutyniarzem czy jest dreszczyk emocji?

Mateusz Kusznierewicz: Nie czuję zdenerwowania, emocji, ale z drugiej strony jestem ciekaw, jak przebiegnie ta impreza. Gdy pierwszy raz jechałem na igrzyska, w 1996 r. do Atlanty, wszystko było nowe, ciekawe, wiele rzeczy robiłem bez przemyślenia. Teraz mam 33 lata, sporo spraw potrafię zrozumieć i przewidzieć.

Jesteście aktualnymi mistrzami świata i liderami klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. W Chinach będziecie faworytami. Przygotowaliście się do tej roli?

MK: Od początku mamy pozytywne nastawienie. Dawno już zapomnieliśmy o mistrzostwach świata. Jedziemy do Chin jako juniorzy, by atakować stare wilki morskie. My żeglujemy w tej klasie dopiero trzy lata. Nasi rywale dużo dłużej. To my musimy ich zaatakować, nie oni nas.

O akwenie w Qingdao, gdzie odbędą się regaty, wiecie już wszystko?

Dominik Życki: Akwen słynie ze słabych wiatrów, dużej fali i silnych prądów. Sporo jest alg, które mogą zatrzymać łódkę. Akwen potrafi też zaskoczyć. Ostatnie doniesienia od naszego trenera Andy’ego Zawiei, który jest już na miejscu, mówią, że... mocno wieje. Będzie upał, duża wilgotność, czasem smog przechodzący w mgłę. Ale jesteśmy na to przygotowani. Może się zdarzyć, że większość czasu spędzimy na lądzie, czekając na wiatr. Wtedy walka toczy się w głowie. W instrukcji żeglugi napisano, że do uznania ważności regat wystarczy rozegranie jednego wyścigu. Wcześniej musiały być co najmniej cztery.

Kto będzie najgroźniejszy?

MK: W gronie 16 załóg, które wystartują w klasie Star, co najmniej 12 ma szansę na medal, z czego osiem na złoty. Najgroźniejsi będą mistrzowie świata z 2007 r. – Brazylijczycy Robert Scheidt i Bruno Prada. Później jest cała lista znakomitych żeglarzy: Anglicy, Szwedzi, Nowozelandczycy, Francuzi, Szwajcarzy, Włosi, Portugalczycy. Niektórzy mają niesamowity sprzęt. Łódka Szwajcarów kosztowała dziesięć razy więcej niż nasza.

Jaką łódką w końcu popłyniecie?

MK: W Qingdao są już dwa jachty. Jeden nowy, odebrany w maju, a drugi trzyletni, ten, na którym w styczniu zdobyliśmy mistrzostwo świata. Na nim wystartujemy. Tę łódkę wybraliśmy chyba z rozsądku. Polegam na swoim instynkcie. Popatrzyłem na obie, ale wzrok kierował się w stronę starszej. Dostroiliśmy ją już do warunków panujących w Qingdao, przesunęliśmy maszt, przeszlifowaliśmy dno i musieliśmy odkleić reklamy sponsora. Na igrzyskach nie może ich być.

Gdzie będziecie mieszkać?

DŻ: W bardzo ładnych budynkach, wybudowanych w zatoce olimpijskiej. Po regatach paraolimpijskich zostaną zamienione na pięciogwiazdkowy hotel. Warunki tam będziemy mieli świetne, tylko za dostęp do Internetu żądają od nas 500 euro. I nie będzie sieci bezprzewodowej. Poza tym dostęp do części stron, zwłaszcza informacyjnych, jest blokowany. Taki kraj.

Dominik nie ma jeszcze medalu olimpijskiego, ale pan zdobył już dwa: złoty i brązowy...

MK: Srebro przydałoby się do kolekcji. A tak na serio, to poświęciliśmy na przygotowania bardzo dużo czasu i energii. Żal byłoby wrócić bez medalu. Celem jest zwycięstwo. Jesteśmy świadomi, że stać nas na to, i będziemy walczyć o złoto.

Życie Warszawy

Najczęściej czytane