Policjant policjanta wyrzuca na bruk
Podczas eksmisji sierżant dusił mnie torbą foliową – mówi G., emerytowany oficer. Ale to on dostał zarzut.
Sprawa jest niebanalna, dotyczy byłego oficera policji, urzędnika samorządowego, a eksmisja miała miejsce na policyjnym osiedlu na warszawskim Golędzinowie. Ponadto była to pierwsza eksmisja, w czasie której policja użyła siły wobec swojego byłego funkcjonariusza.
G. (prosi o anonimowość) jako policjant otrzymał na tym osiedlu mieszkanie służbowe. W czasie służby był wielokrotnie nagradzany, zajmował się ściganiem przestępstw gospodarczych i korupcyjnych. Kilka lat temu z powodów zdrowotnych odszedł do cywila. Ale z mieszkania się nie wyprowadził, przez kilka lat toczył z policją spór prawny o lokal.
23 września w bloku przy ul. Jagiellońskiej pojawiła się ekipa do przeprowadzek, jej pracę nadzorowali pracownicy urzędu wojewódzkiego. – Organem egzekucyjnym jest wojewoda, w tym przypadku działał na wniosek wierzyciela – Komendy Stołecznej Policji – tłumaczy Ivetta Biały, rzecznik wojewody.
– Ten mężczyzna był już na emeryturze, powinien opuścić mieszkanie służbowe – dodaje Mariusz Mrozek, rzecznik stołecznej policji.
Tak jak w wielu podobnych przypadkach eksmisji nie obyło się bez dramatycznych scen. G., człowiek schorowany, kilka razy zasłabł. Trzy razy wzywano do niego karetkę, ale za każdym razem odmawiał przewiezienia do szpitala.
Z relacji, którą przedstawił nam G., wynika, że w pewnym momencie asystujący eksmisji sierżant nałożył mu na głowę foliową torbę.
– Zaczął mnie podduszać, przegryzłem torbę – opowiada. Jego zdaniem w pomieszczeniu nie było wtedy pozostałych domowników, ale był inny funkcjonariusz.
To była sytuacja, w której G. zasłabł po raz kolejny i po raz czwarty wezwano karetkę.
– Tym razem jednak kilku funkcjonariuszy wyniosło mnie z pomieszczenia – opowiada G.
Przewieziono go do szpitala praskiego. Po badaniach opuścił lecznicę i pojechał do prokuratury okręgowej dla Warszawy-Pragi.
– Chciałem złożyć zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez policjanta, który mnie dusił. Nikt nie był w stanie mnie jednak przesłuchać – relacjonuje. Zostawił więc na piśmie zawiadomienie w biurze podawczym. W zawiadomieniu wskazał dane sierżanta.
Po miesiącu otrzymał informację o odmowie wszczęcia śledztwa. – Dziwne, bo nawet mnie nie przesłuchali. Liczyłem na to, że przedstawię świadka zdarzenia i dowody, np. miejsce, gdzie znajdowała się torba foliowa, która została założona na moją głowę – mówi.
Renata Mazur z Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga potwierdza, że emerytowanego oficera nie przesłuchano. – Prokurator podjął decyzję o odmowie wszczęcia śledztwa m.in. na podstawie analizy notatek służbowych policjantów i materiałów z pogotowia – tłumaczy.
Śledczy uznali, że duszenia torbą nie było. – Jaki policjant wpisze do notatnika, że próbował komuś zrobić krzywdę? – zżyma się G.
To jeszcze nic. Okazało się, że ten sam prokurator, który odmówił śledztwa w sprawie duszenia, wyłączył ze sprawy wątek fałszywego powiadomienia o przestępstwie. Wczoraj G. na komendzie policji usłyszał w tej sprawie zarzut karny. Grozi mu do dwóch lat więzienia.
Policja nie chce komentować sprawy ewentualnego brutalnego zachowania sierżanta. Odsyła do prokuratury.
Emerytowany oficer złożył skargę na działanie śledczych do Prokuratury Generalnej. Wyjaśnia ona już ten przypadek, podobnie jak rzecznik praw obywatelskich, któremu G. też się poskarżył. Zwrócił się również do Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka.
– Wyjaśnimy tę sprawę w postępowaniu skargowym. Liczymy także na rozstrzygnięcie sądu, trafiło tam zażalenie na odmowę wszczęcia postępowania – dodaje Mazur.
G. nie ukrywa rozżalenia. –Mam wrażenie, że prokuratura za wszelką cenę chce chronić policję – mówi.
Żadna część jak i całość utworów zawartych w dzienniku nie może być powielana i rozpowszechniana lub dalej rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i w
jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny lub inny albo na wszelkich polach eksploatacji) włącznie z kopiowaniem, szeroko pojętą digitalizacją,
fotokopiowaniem lub kopiowaniem, w tym także zamieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody Gremi Media SA
Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części bez zgody Gremi Media SA lub autorów z naruszeniem prawa jest zabronione
pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.