Emocje ekstremalne
Przed Karoliną Gruszką Iwan Wyrypajew postawił trudne zadanie. W „Lipcu” przygotowanym w Teatrze Na Woli zobaczymy jak aktorka wciela się w rolę bezwzględnego mordercy-kanibala.
Choć Karolina Gruszka mocniej ostatnio kojarzona jest z rolami filmowymi (serial „Boża podszewka”, „Kochankowie z Marony”), to jednak od początku przede wszystkim teatr jest jej domem. Jej talent i charyzmę dostrzegła już w przedstawieniach dyplomowych Izabella Cywińska. To pod wpływem tych przedstawień: „Biesów” według Fiodora Dostojewskiego przygotowanych pod okiem Jarosława Gajewskiego oraz „Wiśniowego sadu” w reżyserii Agnieszki Glińskiej, postanowiła zaangażować Karolinę Gruszkę do „Bożej podszewki”, do roli Gieni.
Po ukończeniu Akademii Teatralnej Karolina Gruszka miała nie mniej szczęścia, dostając się do zespołu Teatru Narodowego, w którym pracuje do dzisiaj. Debiut na scenie Narodowego nie był jednak do końca udany. Imponująco brzmiały zapowiedzi „Ryszarda II” w reżyserii Andrzeja Seweryna, ale efekt końcowy rozczarowywał. Rozbuchana i patetyczna ponad miarę inscenizacja przytłoczyła wszystkich aktorów biorących udział w tym przedsięwzięciu.
Dalej na szczęście było lepiej. Gruszka zwracała na siebie uwagę we „Władzy” wyreżyserowanej przez Jana Englerta. Jako Luiza, kochanka Króla Słońce potrafiła być zarówno zawstydzoną zalotami króla nastolatką, jak i kobietą zdesperowaną w walce o miłość. „Tartuffe czyli szalbierz” przygotowany przez Jacquesa Lassalle’a okazał się wielkim sukcesem i został doceniony zarówno przez widzów, jak i krytykę. Gruszka pojawiła się tutaj jako Marianna, którą ojciec Orgon chce wydać za obłudnego Tartuffe’a wbrew jej woli. I to właśnie scena, kiedy Marianna, początkowo nie dowierzając i żartując, słyszy od ojca tę wiadomość najmocniej pozostawała w pamięci. Aktorstwo Karoliny Gruszki to przede wszystkim gra na emocjach ekstremalnych. Od niewinnej radości do czystej rozpaczy, w scenie z „Tartuffe’a” aktorka potrafiła pokazać całą skalę uczuć.
Ostatnia jej rola w Teatrze Narodowym to Sasza w iście gwiazdorskim „Iwanowie” z ubiegłego roku. I choć trudnym zadaniem było zmierzenie się na scenie z Janem Fryczem, Danutą Stenka czy Anną Seniuk, to rola Gruszki, młodej dziewczyny zakochanej do szaleństwa w prowincjonalnym uwodzicielu, potrafiła wybić się wśród innych.
Recenzja spektaklu "Lipiec" w poniedziałkowym wydaniu Życia Warszawy
Żadna część jak i całość utworów zawartych w dzienniku nie może być powielana i rozpowszechniana lub dalej rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i w
jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny lub inny albo na wszelkich polach eksploatacji) włącznie z kopiowaniem, szeroko pojętą digitalizacją,
fotokopiowaniem lub kopiowaniem, w tym także zamieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody Gremi Media SA
Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części bez zgody Gremi Media SA lub autorów z naruszeniem prawa jest zabronione
pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.