Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Najlepsi już płacą mniej

27-11-2002, ostatnia aktualizacja 13-06-2008 14:23

Czy Hali Polskiej przy ul. Kolejowej 57 grozi bankructwo? - Nie jesteśmy w stanie płacić wygórowanych stawek, bo nie ma klientów - mówią handlarze. "Jak to" Handel idzie przecież pełną parą - replikuje prezes hali Zenon Olejniczak.

Wtorek, parę minut po godz. 11. Hala świeci pustkami. Większość pawilonów pozamykana. Sprzedawcy z rezygnacją wypatrują klientów. - Cóż, interes idzie kiepsko - mówi Dariusz Bogumił, właściciel sklepu mięsnego. - Zyski ledwie starczają na opłatę czynszów. Trochę lepiej jest w soboty, bo wtedy więcej ludzi przychodzi. A w zwykły dzień... Nędza - Bogumił pokazuje pusty pawilon, w którym ekspedientka Anna Perzyna wpatruje się w ladę. Część kupców postanowiła ubiegać się o obniżkę czynszów. - Płacimy 13 dolarów za metr. A obroty lecą na łeb, na szyję. Przyjdzie pójść z torbami -mówią. Część kupców jest już bardzo zadłużona i zalega z opłatami nawet za kilka miesięcy. O obniżkach nie może być jednak mowy. - Musimy płacić za dzierżawę terenu jego właścicielowi, regulować rachunki za oświetlenie, ochronę, parkingi - tłumaczy Zenon Olejniczak, prezes zarządzającego halą Polskiego Komitetu Integracji Kupieckiej. - Staramy się pomóc kupcom. Ci, którzy czynsz opłacają regularnie, mogą liczyć nawet na 25 procent upustu. A że w zwykłe dni handel idzie nie najlepiej?

To problem wszystkich bazarów i targowisk. Nie inaczej jest np. na placu Szembeka - podkreśla prezes. Dodaje, że niektórych klientów na pewno odstrasza fakt, że część pawilonów, chociaż wykupiona, jest wciąż z niewiadomych przyczyn zamknięta. Pustkami świeci wciąż, na przykład, pawilon posła Samoobrony Zbigniewa Witaszka. - Niektórzy otwierają swe sklepiki o różnych porach, jak im fantazja podpowie - opowiada Olejniczak. - A przecież sami kupcy także powinni dbać o promocję hali. Nasz zarząd robi wszystko, by obiekt funkcjonował jak najlepiej - zapewnia. Zarządcy hali podkreślają, że nie szczędzą pieniędzy na reklamy. Finansują m.in. spoty radiowe i telewizyjne, wkrótce ma ruszyć kampania promocyjna w prasie.

__Archiwum__

Najczęściej czytane