Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Zasłużyli na finał

Maciej Białek 27-06-2008, ostatnia aktualizacja 29-06-2008 20:14

Uczyniliśmy z futbolu sztukę! – piszą hiszpańskie media przed niedzielnym finałem Euro 2008 w Wiedniu. Przekonamy się, jak tę sztukę potraktuje niemiecki walec.

Futbol to taka gra, w której rywalizuje 22 mężczyzn, a na końcu i tak wygrywają Niemcy – opinia słynnego angielskiego piłkarza Gary’ego Linekera przeszła do historii światowego futbolu. Jest traktowana niemal jak prawda absolutna, która nakazuje rywalom Niemców pozbywać się złudzeń jeszcze przed pierwszym gwizdkiem sędziego.

Czasami przegrywają

Na szczęście dla futbolu Lineker trochę się mylił. Od czasu jego słynnej wypowiedzi Niemcy zdążyli nie wygrać żadnego z sześciu grupowych meczów w finałach Euro 2000 i 2004. Ba, nawet w innych imprezach przegrywali co się dało. W finale MŚ 2002 ulegli Brazylijczykom, a w półfinale kolejnego mundialu (u siebie) nie sprostali Włochom. Lider reprezentacji Joachima Loewa Michael Ballack doskonale zna smak prestiżowych porażek. Przecież to właśnie on – najpierw jako pomocnik Bayeru Leverkusen, a później Chelsea – przegrał finały Ligi Mistrzów.

Mit niezwyciężonych Niemców stawał się więc coraz bardziej odległą bajką. Aż do mistrzostw Europy 2008...

Drużyna Loewa przypomina niemieckie reprezentacje z lat 70. i 80., które z żelazną konsekwencją realizowały założenia taktyczne. Nie grały pięknie, porywająco, ale zawsze opuszczały boisko w glorii zwycięzców.

Czy Niemcy zachwycili kogoś w fazie grupowej Euro 2008?

A może powalili na kolana swoją grą w półfinale z Turcją? Oczywiście, że nie, ale to oni w sobotni poranek zjedzą lekkie śniadanie (musli, owoce, marmolada) i polecą ze swojej bazy w Szwajcarii do Wiednia.

– Powinniśmy wygrać 2:1 – mówi legendarny zawodnik Uwe Seeler. – Zwyciężymy 1:0 – dodaje mistrz Europy z 1980 roku Hansi Mueller.

Jakże odmienne są nastroje hiszpańskiej prasy. Tamtejsze media już rozdały medale, zupełnie nie przejmując się sławą i doświadczeniem rywala.

„Jesteśmy najlepsi!“ – informuje na pierwszej stronie „Marca“. „Będziemy faworytami finału“ – dodaje „Sport“.

Jedno jest pewne. Już dawno nie mieliśmy finału wielkiej imprezy, w którym tak trudno byłoby wytypować triumfatora. Austriacka prasa określa to spotkanie jako finał marzeń. Eskperci też są zgodni. – Obie drużyny zasłużenie zagrają w ostatnim meczu turnieju – podkreśla Andrzej Juskowiak, były zawodnik czterech niemieckich klubów (patrz niżej).

Wyzwanie na dużą skalę

Niemcy wystąpią w najsilniejszym składzie, z wracającym do zdrowia Torstenem Fringsem. Hiszpanie mają od czwartku jeden poważny problem – kontuzję Davida Villi. Napastnik Valencii zszedł już w 33. minucie spotkania z Rosją i pierwsze komunikaty mówiły o jego absencji w wielkim finale. W piątek poinformowano jednak, że zawodnik przejdzie jeszcze jedne badania, po których zapadnie ostateczna decyzja.

Hiszpanie nie muszą się jednak martwić o motywację jego zastępcy Cesca Fabregasa. – Przyjechaliśmy tu, aby wygrać cały turniej, a to znaczy, że do tej pory jeszcze nic nie osiągnęliśmy – podkreśla gwiazdor Arsenalu.– Nasz przeciwnik w finale nazywa się Niemcy, a to jest bardzo poważne wyzwanie – dodaje selekcjoner Hiszpanów Luis Aragones.

Na razie Niemcy pokonali Hiszpanów w premiach finansowych. Za zdobycie mistrzostwa każdy z piłkarzy Loewa otrzyma po 250 tys. euro. Podopieczni Aragonesa mogą liczyć na premie po 214 tys. euro i... piłkarską nieśmiertelność. Niemcy zdobyli mistrzostwo Europy już trzy razy. Hiszpanie – tylko raz (1964), ale nigdy w czasach, gdy w turnieju występowało co najmniej osiem drużyn.

*tak zagrają?

∑ Wiedeń, niedziela, 20.45

• Niemcy: Lehmann – Friedrich, Metzelder, Mertesacker, Lahm – Frings, Hitzlsperger – Schweinsteiger, Ballack, Podolski – Klose

• Hiszpania: Casillas – Ramos, Puyol, Marchena, Capdevilla – Senna – Iniesta, Xavi, Silva – Fabregas – Torres.

*typy bukmaherów (wg. bwin.com)Hiszpania – Niemcy

∑ Kto wygra: 2.35 (Hiszpania) – 3.25 (remis) – 2.85 (Niemcy)

∑ Która drużyna pierwsza strzeli gola: 1.9 (Hiszpania) – 2.15 (Niemcy)

∑ Czy dojdzie do rzutów karnych: 1.12 (tak) – 5.25 (nie)

∑ Ile zmian będzie w pierwszej połowie: 1.3 (bez zmian) – 3.2 (jedna lub więcej)

∑ Ilość żółtych kartek w całym meczu: 1.75 (mniej niż 4,5) – 1.9 (więcej niż 4,5)

Niemcy co mecz mają inną gwiazdę

Andrzej Juskowiak były reprezentant Polski i były zawodnik Bundesligi

Co będzie największym atutem Niemców w finale Euro 2008?

Andrzej Juskowiak: Gra zespołowa. Występują w podobnym składzie od dwóch, trzech lat. Znają się doskonale, grają ze sobą na pamięć. Przykładem są gole Schweinsteigera, które były niemal identyczne. Kolejnym atutem Niemców są znakomicie wykonywane stałe fragmenty gry. I sprawa najważniejsza. Oni mają w każdym meczu inną gwiazdę. Raz zwycięstwo zapewnia im Podolski, potem Klose, a w kolejnym meczu Lahm.

Statystyki są za Niemcami. Już pięć razy byli w finale ME, a trzy razy zdobyli mistrzostwo Europy. Nigdy nie przegrali finału, jeśli wygrali pierwszy mecz turnieju. Tutaj pokonali Polskę...

Nie lekceważyłbym tych statystyk. One nie kłamią, są wyznacznikiem potęgi niemieckiego futbolu. Zresztą sami Niemcy przywiązują do nich spore znaczenie. Ta reprezentacja jest przyzwyczajona do presji i gry o najwyższą stawkę. Inna sprawa, że teraz będzie jej łatwiej. Przed turniejem zakładała sobie awans do finału, więc cel już zrealizowała.

Zwycięskiego składu się nie zmienia, ale w półfinale z Turkami Niemcy nie grali rewelacyjnie. Chyba pora na powrót do pierwszej jedenastki Torstena Fringsa?

Też tak sądzę. On już wyleczył kontuzję i na pewno będzie wzmocnieniem drużyny.

O Hiszpanach mówi się, że grają najrówniej w Euro 2008. Niemcy nie mogą się tym pochwalić.

Bardzo trudno utrzymać wysoki poziom przez cały turniej. Ci, którzy zachwycali w fazie grupowej, wrócili już do domów. Owszem, Niemcy przegrali z Chorwatami, ale ten wynik nie ma już żadnego znaczenia. Piłkarze Slavena Bilicia umieją grać z mocnymi drużynami, w eliminacjach ograli przecież Anglików, ale w spotkaniach z teoretycznie słabszymi radzili sobie gorzej. Co innego Niemcy. Oni do każdego meczu podchodzą jak do finału, o czym boleśnie przekonaliśmy się w Klagenfurcie. I między innymi dlatego Niemcy zagrają w niedzielę o złoto.

Hiszpania musi uważać na stałe fragmenty gry

Cezary Kucharski Piłkarski menedżer

Jak ocenia pan szansę Hiszpanów na zdobycie mistrzostwa Europy?

Cezary Kucharski: Uważam, że zespół Luisa Aragonesa stać na wywalczenie po 44 latach mistrzostwa. Poza tym Hiszpania będą chcieli udowodnić, że niesłusznie nie doceniano ich przed Euro. Drużyny ligowe nie wygrywają ostatnio w europejskich pucharach, to przynajmniej reprezentacja narodowa, będzie chciała pokazać, że hiszpański futbol stoi na wysokim poziomie.

Co według pana będzie atutem piłkarzy z Półwyspu Iberyjskiego?

Suma umiejętności wszystkich piłkarzy, zrozumienie w drużynie oraz ambicja. Hiszpanie grają futbol techniczny. Po raz ostatni w finale mistrzostw Europy grali aż 24 lata temu. Są spragnieni sukcesu.

Brak w składzie Hiszpanów Davida Villi, najlepszego na razie strzelca Euro, może osłabić zespół?

Zdecydowanie myślę, że nie. W meczu półfinałowym z Rosją z powodu kontuzji już po pół godziny gry musiał opuścić boisko, a mimo to jego koledzy z drużyny później strzelili trzy bramki. Siła Hiszpanów jest w drużynie, a nie umiejętnościach jednego zawodnika. Poza tym zmiennicy są tak samo znakomitymi piłkarzami jak ci wychodzący w pierwszym składzie.

Na co najbardziej powinni uważać Hiszpanie w meczu z Niemcami?

Głównie na stałe fragmenty gry. Niemcy do perfekcji opanowali ich wykonywanie. Poza tym groźni będą z kontrataków. Trzeba uważać na szybkich Podolskiego, Klosego czy Schweinsteigera. Hiszpanie mają dobrą defensywę z Casilliasem, Ramosem i Puyolem i myślę, że to oni będą prowadzić grę.

Czy wytrzymają kondycyjnie?

Mają trudniejsze zadanie, bo mieli dzień mniej na odpoczynek. Ale mecz z Rosją nie kosztował ich aż tak dużo sił jak Niemców z Turcją.

Komu będzie pan kibicował?

Będę kibicował Hiszpanom, bo grają finezyjny i techniczny futbol. Może obalona zostanie wypowiedź Garego Linekera, że 22 mężczyzn biega za piłką, a w końcu i tak wygrywają Niemcy. —rozmawiał Krzysztof Lech

Życie Warszawy

Najczęściej czytane