Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Pięć dni... i Ural

Piotr Szymaniak, Agata Sabała 04-06-2008, ostatnia aktualizacja 05-06-2008 17:05

Pierwszy bezpośredni wagon z Warszawy do Irkucka na Syberii odjechał wczoraj wieczorem. Na stację końcową dotrze za pięć dni.

autor: Kamiński Jakub
źródło: Fotorzepa

W przedziale jest duszno i ciasno, okna się nie uchylają. Na podłodze brązowe linoleum. Jeśli ktoś ma klaustrofobię, może nie wytrzymać. Siermiężnie, ale klimatycznie.

Ja się nie nudzę

Dworzec Centralny, godz. 20. Pięć minut do odjazdu. Do pociągu wsiadają tylko dwie pasażerki. Wiera Wiśniewska ze Szczecina jedzie do Krasnojarska. Na miejscu będzie dwie minuty przed północą z niedzieli na poniedziałek. Koleją transsyberyjską jechała już w 1969 roku z ojcem. – Jestem przeszczęśliwa, że nie będę musiała się już przesiadać w Moskwie – mówi Wiera. – Tam się urodziłam, ale jestem Polką. W Moskwie mam rodzinę. Rosją jestem zachwycona.

Wiera nie martwi się trudami podróży. – W ruskim pociągu od razu robię się spokojna – śmieje się. Najbardziej cieszy ją, że będzie miała współpasażerkę mówiącą po polsku. To 80-letnia Maria Sotkikowa z Irkucka. – Urodziłam się w Polsce, w Tarnopolskiem – opowiada. – Ale w 1944 roku zesłali mnie na Syberię. W Polsce byłam później 39 razy. Teraz wracam od siostry spod Wrocławia.

Co robi podczas podróży? – Zawsze znajdzie się ktoś do rozmowy – mówi pani Maria.

Kłopoty z wodą

Warszawiak Przemysław Bociąga trzy lata temu jechał do Irkucka z Moskwy. W podróży spędził 87 godzin. Najbardziej zdziwił go porządek w pociągu.– Jechaliśmy wagonem bez przedziałów – opowiada. – W każdym jest wagonowa, która pilnuje porządku, rozdaje świeżą pościel. Przez całą podróż może raz widziałem, jak ktoś pije wódkę. Za to zdarzyło mi się zostawić drogi sprzęt elektroniczny na łóżku i nic nie zginęło. Pociąg jest punktualny – na każdej stacji był zgodnie z rozkładem.Pan Przemysław wspomina pyszności, które można kupić podczas postoju na dworcach.

– Gorące ziemniaki z koperkiem po 15 kopiejek, wędzone, lokalne ryby, np. takie, które żyją tylko w Bajkale – wylicza.

Trudno zaprzyjaźnić się z pasażerami, bo większość to nie romantyczni globtroterzy, a ludzie jadący w interesach, na krótkich trasach. – Skład osobowy na całej trasie może zmienić się kilka razy – opowiada.Problemem jest mycie się.

– Kto wybiera się w taką podróż, musi się przygotować na jedno: będzie brudny – mówi Przemysław. – Łazienki są zamykane na klucz na godzinę przed wjazdem na stacje i otwierane po odjeździe.

Co podróżnik radzi tym, którzy chcą wybrać się na Syberię?

– Wziąć samolot – mówi Bociąga. – Nie jest to romantyczna przygoda. Ten mit upada od razu. Jeśli ktoś sądzi, że będzie oglądał przez okno Ural i Bajkał, to zapewniam, że nie zrekompensuje to niewygody. Ale zmienia się perspektywa. Kiedy teraz jadę Intercity do Krakowa, czuję się, jakbym podjeżdżał tramwajem do sąsiedniej dzielnicy.

Tylko do września

To nie jest romantyczna przygoda. Ural i Bajkał zobaczysz brudny, zmęczony - Przemysław Bociąga, podróżował do Irkucka

Pociąg relacji Warszawa – Irkuck kursuje do 26 września. Składy odjeżdżają z Rosji w piątki, a z Polski w środy. Bilet z miejscem sypialnym w wagonie kolei rosyjskich drugiej klasy (cztery osoby w przedziale) kosztuje 188, 80 euro (47 euro – miejsce sypialne).Trasa: Warszawa Zachodnia, Mińsk, Borisow, Krasnoje, Smoleńsk, Wiazma, Kazań, Świerdłowsk, Omsk, Nowosybirsk, Krasnojarsk, Irkuck.

Skomentuj artykuł

Życie Warszawy

Najczęściej czytane