Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Pasy domalowane do auta

Konrad Majszyk, Robert Rybarczyk 29-04-2010, ostatnia aktualizacja 30-04-2010 17:33

Kierowca dostał mandat za postój na wprost zebry. Problem w tym, że kiedy parkował auto, pasów nie było. Drogowcy namalowali je w ciągu dnia. – Parkujący nie złamał przepisów – twierdzą eksperci.

autor: Jakub Ostałowski
źródło: Fotorzepa
źródło: Zumi

Pan Michał, kierowca z Łodzi, zaparkował w poniedziałek swojego peugeota na chodniku przy ul. Frygijskiej, niedaleko stacji metra Wawrzyszew. – W pobliżu nie było ani pasów dla pieszych, ani zakazów parkowania. Od kilku miesięcy tam parkowałem, gdy przyjeżdżałem do stolicy. Teraz auto stało kilka dni.

Zebra, której nie było

W środę wieczorem za wycieraczką kierowca zauważył tzw. wezwanie foto ze straży miejskiej. Dowiedział się z niego, że popełnił wykroczenie, bo zaparkował pojazd na chodniku przy przejściu dla pieszych.

– Wtedy dopiero zobaczyłem, że na ulicy pojawiły się pasy i to dokładnie na wprost mojego samochodu – opowiada pan Michał. – Nie mogłem w to uwierzyć. To przejście dosłownie wchodziło na moje auto. Zatkało mnie – dodaje.

Pan Michał zadzwonił do oddziału terenowego straży miejskiej przy ul. Rydygiera, by wyjaśnić sprawę. – To niemożliwe! Jak to nie było pasów? Przecież na zdjęciu, które zrobiliśmy, są – mówiła strażniczka (nazwisko do wiadomości redakcji).

Kierowca usłyszał, że dostanie mandat. A jeśli go nie zapłaci, sprawa trafi do sądu. – I jak ja mam teraz udowodnić, że pasów nie było, gdy parkowałem auto? – pyta zdezorientowany kierowca.

Straż miejska nie chciała się w czwartek wypowiadać na temat postępowania. Mundurowi wciąż badają sprawę.

– To na straży miejskiej, nie na kierowcy, ciąży obowiązek udowodnienia, że popełnił wykroczenie – twierdzi Anna Kędzierzawska z Komendy Stołecznej Policji. – Jeśli się okaże, że w chwili parkowania samochodu pasów lub znaków drogowych nie było, to kierowca nie popełnił wykroczenia.

Kto zmalował pasy

Postanowiliśmy sprawdzić, kto domalował zebrę do auta.

– Malujemy pasy, ale to nie nasza sprawka – zastrzega Marcin Zieliński z Zakładu Remontów i Konserwacji Dróg.

– Pasy na ul. Frygijskiej? To nie my – dodaje Adam Sobieraj z Zarządu Dróg Miejskich.

Okazało się, że przejście dla pieszych to inwestycja Urzędu Dzielnicy Bielany. – Pierwszy raz spotykam się z taką sytuacją. Przykro mi, że doszło do nieporozumienia – mówi wiceburmistrz Bielan Kacper Pietrusiński.

Jak się bronić?

Według ekspertów, kierowca został ukarany niesłusznie.

– Zmiana organizacji ruchu nie działa wstecz – tłumaczy Wojciech Kotowski z miesięcznika „Paragraf na Drodze”. – Kierowca powinien się odwołać. Dobrze, gdyby miał świadka. Może spróbować wykazać, że w chwili rozpoczęcia parkowania pasów tam nie było. Do tego wystarczy ustalić czas postoju i malowania przejścia.

– Powinien wykazać, że kiedy zaczynał parkowanie, było ono legalne. Najlepiej, gdyby miał kwitek z parkometru. No tak, ale tam nie ma płatnej strefy – ubolewa Adam Sobieraj z ZDM.

Ale burmistrz Pietrusiński dodaje: – Kierowcy możemy wystawić od ręki zaświadczenie o malowaniu pasów tego dnia w konkretnych godzinach – zapewnia.

Czy przed takimi sytuacjami można się uchronić? – Może po wyjściu z auta powinniśmy je obfotografować. Na wypadek, gdyby drogowcy domalowali pasy – usłyszeliśmy od jednego z miejskich urzędników.

Całą historię opowiedzieliśmy też Janowi Pietrzakowi, który długo śmiał się w słuchawkę.

– Dobre, naprawdę dobre. Pan uderzył w mój słaby punkt. Bo ja życie spędzam w aucie – mówi Jan Pietrzak. – Dla nas, kierowców, nie ma już w tym mieście miejsca. Gdzie się nie ruszysz, tam słupki albo mandaty – stwierdził.

Dodaj swoją opinię

Życie Warszawy

Najczęściej czytane