Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Korki: kto ponosi winę?

Maciej Czerski 07-09-2008, ostatnia aktualizacja 08-09-2008 20:28

Wieloletni zastój w inwestycjach drogowych to zdaniem mieszkańców stolicy główna przyczyna korków. Respondenci, którzy wzięli udział w naszym sondażu wskazywali również na prezydent Hannę Gronkiewicz-Waltz.

To prawda, jesteśmy winni korkom – mówi Tomasz Andryszczyk, rzecznik ratusza. – Ale my po prostu zdecydowaliśmy się przeprowadzić niezbędne inwestycje i remonty, które poprzednia ekipa postanowiła odłożyć na później. A prace drogowe zawsze powodują utrudnienia w ruchu. Sam stoję w korku.

– Hanna Gronkiewicz-Waltz rządzi miastem już od trzech lat. Chyba czas, żeby winą za paraliż miasta przestała obarczać ekipę PiS – odbija piłeczkę poseł Karol Karski, który w poprzedniej kadencji był przewodniczącym Rady Warszawy. – My zostawiliśmy po sobie rozstrzygnięty przetarg na most Północny, przebudowane rondo Starzyńskiego i setki kilometrów wyremontowanych ulic.

Specjaliści od ruchu drogowego za jednego z głównych winowajców uznają jednak ekipę Lecha Kaczyńskiego poprzednio rządzącą miastem. – Na pewno winne są wieloletnie zaniedbania, jednak największy zastój inwestycyjny to okres rządów PiS. Nie ma obwodnic, raczkuje system elektronicznego sterowania ruchem – mówi Michał Suliborski ze Stowarzyszenia Integracji Stołecznej Komunikacji (SISKOM). – To ludzie prezydenta Kaczyńskiego odłożyli do szuflady system zarządzania ruchem CEZAR, a wzrost cen materiałów budowlanych sprawił, że wiele odłożonych inwestycji jest dziś dwa razy droższych .

Brak skomputeryzowanego zarządzania ruchem jako jedno z najważniejszych zaniedbań wymienia również profesor Wojciech Suchorzewski z Politechniki Warszawskiej. – Czytam właśnie świetną pracę magisterską na temat systemów w różnych miastach na świecie. Ma prawie 90 stron, z czego zaledwie trzy są poświęcone miastom w Polsce. Warszawa pod tym względem jest na poziomie Tokio lat 70. – mówi profesor.

– Jednak samo wprowadzenie systemu nie zlikwiduje korków, bo te są nieodłącznym elementem życia w dużym mieście. Elektroniczne zarządzanie ruchem pozwala jednak łagodzić skutki zatorów na drogach.

ZOBACZ KORKOMAPĘ STWORZONĄ NA PODSTAWIE OPINII CZYTELNIKÓW

Dodaj swoją opinię

Życie Warszawy

Najczęściej czytane