Getto? Z niczym się nie da tego porównać...
Zażółcił się wczoraj plac przed pomnikiem Bohaterów Getta. Ci, którzy w 68. rocznicę powstania w getcie warszawskim przychodzili oddać hołd ofiarom Holocaustu, przynosili żonkile.
Co roku te kwiaty przynosił pod pomnik nieżyjący już Marek Edelman, ostatni przywódca powstania w getcie warszawskim. Choć od dwóch lat nie żyje, to wiele osób, które przyszły pod pomnik, miało wpięte w klapy znaczki z jego podobizną.
Wszyscy witali się ze sobą przy ryku maszyn. Bo jeszcze na pięć minut przed uroczystością złożenia wieńców pod pomnikiem, po sąsiedzku, na budowie Muzeum Historii Żydów Polskich pracowały maszyny budowlane. – Tak nie można! Panowie robotnicy, przerwijcie na chwilę! – wołali zza płotu odgradzającego budowę od pomnika przedstawiciele środowiska żydowskiego w kierunku pracujących. Dopiero gdy doradca prezydenta RP Tomasz Nałęcz jako pierwszy składał hołd pod pomnikiem, wiertarki na budowie ucichły.
Potem już tylko przy rytmie wojskowego werbla kompanii reprezentacyjnej WP oficjalne delegacje składały wieńce m.in.: minister kultury Bogdan Zdrojewski, wicemarszałek Senatu RP Zbigniew Romaszewski, ambasadorowie Izraela i USA. Przemówień nie było. W kolejce pod pomnik stał także Marian Kalwary ze stowarzyszenia Dzieci Holocaustu. Miał 12 lat, gdy trafił do getta. – Do czego można porównać getto? Z niczym się tego nie da porównać. Może tylko do rzezi Tutsich – powiedział.
Na podstawie jego wojennych losów można by nakręcić film. – W ucieczce z getta pomogła mi mama. Do końca wojny ukrywaliśmy się wśród Niemców. Pan się dziwi? A ja powiem, że tylko wśród Niemców mieliśmy szansę przeżyć. Polacy od razu rozpoznawali nas, Żydów, i wydawali policji. Wtedy wiadomo, śmierć. A Niemcy przez wojenną propagandę myśleli, że Żydzi to tylko, jak ci z plakatów, z pejsami, odrażający – dodał.
Razem z matką, która była lekarką, żyli wśród niemieckich kolejarzy w Sędziszowie. – A teraz czepiają się Tomasza Grossa, że prawdę o tamtych czasach opisuje. Niestety w Polsce trzeba się z tym tematem zmierzyć. Choć z drugiej strony w Yad Vashem najwięcej drzewek mają właśnie Polacy – mówił Marian Kalwary. W Yad Vashem posadzone są drzewa symbole Sprawiedliwych Wśród Narodów Świata osobom, które ratowały Żydów. Piotr Kadlčik, przewodniczący Gminy Wyznaniowej Żydowskiej w Warszawie, podkreśla, że drzewek z nazwiskami Polaków jest tam ponad 6 tys.
Po uroczystości wszyscy ruszyli ulicą Zamenhofa. Jan Jagielski z Żydowskiego Instytutu Historycznego przez megafon cytował Marka Edelmana, który w książkach opisywał walki z powstania. Przy kopcu Anielewicza, na wysokości przedwojennej ul. Miłej 18, gdzie był bunkier głównej komendy Żydowskiej Organizacji Bojowej, także składano żonkile. Ostatnie położono na Umschlagplatzu.
Żadna część jak i całość utworów zawartych w dzienniku nie może być powielana i rozpowszechniana lub dalej rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i w
jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny lub inny albo na wszelkich polach eksploatacji) włącznie z kopiowaniem, szeroko pojętą digitalizacją,
fotokopiowaniem lub kopiowaniem, w tym także zamieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody Gremi Media SA
Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części bez zgody Gremi Media SA lub autorów z naruszeniem prawa jest zabronione
pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.