Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Bez zieleni w centrum miasta warszawiacy szybko się poduszą

Michał Kozak 02-06-2008, ostatnia aktualizacja 02-06-2008 21:49

O tym, że bez zieleni w mieście nie da się normalnie żyć wiedzieli już planiści prezydenta Starzyńskiego. Stołeczni urzędnicy są innego zdania.

Jeszcze kilkanaście lat temu tym, co rzucało się w oczy patrzących na plan Warszawy były potężne pasy zieleni ciągnące się od granic miasta w stronę centrum. To tzw. kliny nawietrzające, dzięki którym nawet w śródmieściu w największe upały można było odetchnąć w miarę świeżym powietrzem. Przemyślnie zaprojektowany w początkach zeszłego stulecia system uzupełniała sieć skwerów i parków.

Nic dziwnego - zdaniem specjalistów enklawy zieleni zwłaszcza wysokiej w centrach miast poprawiają warunki życia mieszkańców.

- Między innymi nawet o 5-10 stopni Celsjusza łagodzą uczucie gorąca podczas słonecznych i ciepłych dni jakich w ostatnich latach coraz więcej - tłumaczy prof. Krzysztof Błażejczyk z Instytutu Geografii i Przestrzennego Zagospodarowania Polskiej Akademii Nauk. - Zieleń w centrum miast dostarcza też do atmosfery nieco wilgoci tak w miastach potrzebnej - mówi. To nie wszystkie korzyści z parków i skwerów - zatrzymują one ponadto zanieczyszczenia powietrza i tłumią hałasy, których w centrum stolicy mamy aż nadto.

- Te korzystne działania zieleni są obserwowane nie tylko wśród niej, ale także w pasie terenu z nią sąsiadującym, dostarczając tam stosunkowo czyste, chłodne i wilgotne powietrze. Dzieje się to poprzez swoistą cyrkulację powietrza na kontakcie zieleni i terenów zabudowanych - wyjaśnia profesor Błażejczyk.

Jednak przez ostatnich kilkanaście lat stołeczni urzędnicy traktują zielone enklawy jak marnujące się rezerwy wolnych gruntów pod zabudowę. Kolejne połacie zielonych płuc miasta znikają pod osiedlami i biurowcami. Zamiast największego - mokotowskiego klina nawietrzającego mamy Marinę Mokotów, Wiśniowy Business Park, Eko Park.

Skutki urzędniczych działań są opłakane.Od jesieni 1999 r. naukowcy z Instytutu Geografii i Przestrzennego Zagospodarowania Polskiej Akademii Nauk badają jak zmienia się klimat Warszawy. Dwie stacje pomiarowe przy ul. Twardej i w Borowej Górze dzień i noc zbierają informacje o temperaturze, wilgotności powietrza, sile i kierunku wiatru . Dodatkowo 7 stacji biometeorologicznych, rejestruje temperaturę powietrza w różnych miejscach stolicy za pomocą specjalnych przyrządów badających jak panująca tam temperaturę odczuwa ludzki organizm.

Wyniki ich badań są zatrważające. Przy temperaturze powietrza 30 stopni, jaka w ostatnich latach w miesiącach letnich staje się w Warszawie codziennością tzw. stres termiczny w centrum waha się od 5 do 6 w sześciostopniowej skali („0“ to stan neutralny w którym organizm funkcjonuje normalnie).

Wszystko dlatego, że do specyficznych cech klimatu Warszawy należy tzw. miejska wyspa ciepła. Najgoręcej jest w centrum. Im dalej od Śródmieścia tym niższa temperatura powietrza. Jak ustalili naukowcy - w zależności od warunków meteorologicznych różnica temperatury między centrum Warszawy a obszarami położonymi na skraju miasta wynosi latem nawet 10°C.

- Klimat się ociepla i będzie się tak działo przez najbliższe kilkadziesiąt lat. Dlatego nie powinniśmy pochopnie pozbawiać się tych oaz zieleni, które mamy w naszym mieście. Przed podjęciem decyzji warto rozmawiać nie tylko z architektami i urbanistami, którzy z natury prą do zabudowania wszystkiego. Fakty z badań klimatu miasta powinny być równie ważne - przestrzega profesor Błażejczyk.

Życie Warszawy

Najczęściej czytane