Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Krakowskie Przedmieście: czas na nasz karnawał

Maciej Miłosz 24-07-2008, ostatnia aktualizacja 24-07-2008 08:44

Roch Sulima - antropolog codzienności, profesor UW, Trakt Królewski przemierza regularnie od ponad 40 lat.

Roch Sulima
autor: Kamiński Jakub
źródło: Fotorzepa
Roch Sulima

Krakowskie Przedmieście wyremontowano dziesięć dni temu. Jak je zagospodarować?

Roch Sulima: To ulica, przy której są dwie wielkie uczelnie i mnóstwo studentów. Tu znajdują się dwa znakomite hotele – Bristol i Europejski. Ponadto właśnie tu są znane świątynie i instytucje państwowe. Za sprawą turystów, studentów i urzędników Krakowskie będzie wiecznie żywe.

Urzędnicy opuszczają gmachy o godz. 16, a studenci wolą pić piwo na skarpie wiślanej. Nadzieja tylko w turystach.

Życie studenckie trochę się zsuwa po skarpie, ale np. przy dawnym szpitalu św. Rocha jest scena letnia.

Często jest zamykana przed północą, a potem cisza.

Poczekajmy. Nie może być tak, że Krakowskie się ledwo otwiera i już objawia we wszystkich swoich funkcjach. Ale ono będzie żyło.

Jak?

Mówi się, że to powrót salonu stolicy. W moich czasach studenckich to była trasa, która miała swoje legendy. Był Związek Literatów, Kameralna, oczywiście w Harendzie Jasio Himilsbach i Maklakiewicz ze studentami. Spotykało się Janusza Głowackiego. Potrzebujemy nowej legendy Traktu.

I ona sobie tak po prostu powstanie?

Nie, w tej chwili można coś takiego skomponować i myślę, że tak się stanie. Za jakiś czas obrośnie kawiarenkami, ogródkami. Ba! Nawet pewnym folklorem. Czy Pola Elizejskie są martwe? Czy barcelońska Rambla jest martwa? Warszawę w ostatnich dziesięcioleciach widzieliśmy jako pnącą się do góry, jako wertykalną. A oto mamy coś horyzontalnego. To właśnie powrót przechodnia i spacerowicza.

Co konkretnie miałoby się tu dziać poza spacerami?

Parady, festyny, święta uliczne. Mam też na myśli ogródki piwne. Mogą to być także różne wystawy. Każda dzielnica mogłaby mieć swoją retrospektywę na Krakowskim. Tak można by pokazać chociażby Targówek czy Kamionek.Wreszcie jest możliwy karnawał warszawski w stylu takim, jak się odbywa np. w Bazylei. To żywa tradycja.

Żywa, ale nie w Warszawie. Przecież my nigdy nie mieliśmy tradycji karnawału.

Oczywiście, że nie. Ale dziś niekoniecznie musi być tak, że tradycja to jest coś, do czego się odwołujemy. Może być tradycja wynaleziona. My bardziej obchodzimy Środę Popielcową, ale taki karnawał możemy zainstalować. Krakowskie to świetna przestrzeń historyczna do wszelkich parad.

A co z naszymi prawdziwymi tradycjami?

W Warszawie dominowała do tej pory sieć znaków martyrologicznych, upamiętniających. To zostało „zwinięte” do Muzeum Powstania Warszawskiego. Krakowskie Przedmieście się od tego uwolniło. Potrzebujemy więcej ekspozycji radości.

Krakowskie ma być radosnym centrum?

Funkcje centrum przestają dziś mieć znaczenie. Niech to będzie piękna prowincja Warszawy – coś, co przyciąga na zasadzie inności, daje wytchnienie od betonu.

Koncerty, teatry, wystawy – czym powinien tętnić Trakt Królewski oglądaj dziś o godz. 18 w Telewizyjnym Kurierze Warszawskim.

Jak zagospodarować salon Warszawy? O tym rozmawialiśmy już z architektem Maciejem Miłobędzkim i animatorem kultury Łukaszem Królem. Czekamy także na propozycje czytelników.

Dodaj swoją opinię

Życie Warszawy

Najczęściej czytane