Niekłańska nie chce Dziekanowa
Szpital na Niekłańskiej nie chce połączenia z placówką w Dziekanowie Leśnym. – Będziemy dźwigać ich zobowiązania – protestują związkowcy z Warszawy.
Połączenie szpitali to odpowiedź mazowieckiego Urzędu Marszałkowskiego na połączenie szpitali Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego na Litewskiej i Działdowskiej, które przenoszą się do nowego budynku na ochockim kampusie WUM.
Supernowoczesna lecznica ma przyjmować pacjentów od stycznia 2015 r., co znaczy, że stanie do walki o kontrakty na przyszły rok. Urząd Marszałkowski boi się, że nie wytrzyma takiej konkurencji, i dlatego łączy swoje placówki.
– Wedle zasady „duży może więcej" wzmocniłaby się także pozycja negocjacyjna szpitala w rozmowach z Narodowym Funduszem Zdrowia – mówi „Rz" Marta Milewska, rzecznik Urzędu Marszałkowskiego. I dodaje, że Szpital im. Bogdanowicza przy Niekłańskiej i Szpital im. Dzieci Warszawy w Dziekanowie Leśnym miałyby stworzyć jedną wielospecjalistyczną placówkę.
– Zmiany organizacyjne pozwoliłyby nie tylko lepiej wykorzystać możliwości kadry medycznej oraz specjalistycznego sprzętu, ale też zwiększyć zakres usług – dodaje Milewska.
Wstępny plan zakłada, że przy Niekłańskiej, niemal w centrum Warszawy, zostanie ostry dyżur. Tutejszy szpitalny oddział ratunkowy, najnowocześniejszy i jedyny na Mazowszu pediatryczny szpitalny oddział ratunkowy (SOR), oferuje m.in. spiralną tomografię komputerową. Według planu marszałka miałyby tu trafiać ofiary wypadków i tzw. stany ostre. Szpital w Dziekanowie Leśnym przejąłby natomiast część zabiegów planowych i rehabilitację. – Sprzyja temu malownicza lokalizacja ułatwiająca długotrwałą rekonwalescencję – mówi Marta Milewska.
Mniej oficjalnym powodem połączenia dwóch szpitali jest zapaść finansowa Dziekanowa Leśnego, o której głośno jest od dawna. Dług narastający od 2000 r. wynosi dziś około 50 mln zł. Samej firmie sprzątającej L.S. Med., która zatrudnia m.in. salowych i sprzątających blok operacyjny, placówka winna jest 100 tys. zł.
Na początku czerwca strajk pozbawionych pensji salowych doprowadził do opóźnień operacji i zaniedbań na oddziałach. Rodzice małych pacjentów opisywali pieluchy wysypujące się z koszy na śmieci oraz pielęgniarki, które musiały sprzątać i roznosić posiłki.
Według niektórych doniesień niewesoła ma być też sytuacja Niekłańskiej. Jednak pracownicy placówki są odmiennego zdania. – Owszem, nasze zobowiązania długo- i krótkoterminowe obecnie wynoszą około 24 mln zł, ale od 2014 r. będziemy samobilansującym się szpitalem – mówi „Rz" rzecznik Niekłańskiej Mariusz Mazurek. I dodaje, że w zeszłym roku szpital przedstawił urzędowi marszałkowskiemu program naprawczy obejmujący 15-milionową pożyczkę, jednak marszałek jej odmówił.
Zdaniem członków związków zawodowych szpitala połączenie z Dziekanowem pogłębi problemy finansowe Niekłańskiej. – Będziemy ich holować, spłacając ich zobowiązania, a to nadwyręży kondycję naszego szpitala – mówi proszący o anonimowość związkowiec. I mają nadzieję, że marszałek weźmie pod uwagę ich negatywną opinię, którą przedstawią na zakończenie trwających właśnie konsultacji społecznych.
W stolicy działa dziś 12 szpitali dla dzieci – sześć typowo pediatrycznych i sześć z oddziałami leczącymi dzieci. Szpital przy Niekłańskiej zajmuje wśród nich drugą pozycję, a Dziekanów Leśny – ósmą.
Żadna część jak i całość utworów zawartych w dzienniku nie może być powielana i rozpowszechniana lub dalej rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i w
jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny lub inny albo na wszelkich polach eksploatacji) włącznie z kopiowaniem, szeroko pojętą digitalizacją,
fotokopiowaniem lub kopiowaniem, w tym także zamieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody Gremi Media SA
Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części bez zgody Gremi Media SA lub autorów z naruszeniem prawa jest zabronione
pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.