Siekierki. W poszukiwaniu korzeni miasta
Aby znaleźć źródła historyczne na temat warszawskich Siekierek, trzeba bardzo się postarać. Dlatego Dom Kultury Dorożkarnia ruszył z projektem, który ma pomóc w odnalezieniu ich historii. W przedsięwzięciu pomagają mieszkańcy osiedla.
Siekierki zostały włączone do Warszawy w 1916 roku. Jednak dawna wieś do dziś utrzymuje autonomiczny charakter. Małe uliczki, niskie domki – częściowo zaniedbane, a częściowo opuszczone. Bloki? Owszem, ale zaczęły powstawać dopiero w latach 90. Jaka jest przyczyna takiego wyglądu Siekierek? Polityczna. W 1945 roku uchwalono Dekret Bieruta (upaństwawiał ziemie Warszawy), który nie ominął Siekierek.
Wśród mieszkańców stolicy krąży anegdota, że Bierut, w chwili, gdy podpisywał papiery, był pijany. Osunął mu się długopis i przez przypadek zahaczył o Siekierki.
Dopiero, kiedy można było mówić o zasiedzeniu, mieszkańcy zaczęli od nowa budować domy i sprzedawać swoje parcele. – Można było odbudować domy, które zniszczono w czasie wojny. Z większości pozostały tylko gruzy, w czterech – stały ściany. Kiedy w całej Warszawie trwał szał odbudowy, to na Siekierkach przez pół wieku nic się nie działo – mówi Joanna Mikulska, koordynatorka projektu „Korzenie Siekierek”, który szuka śladów historii tej części Warszawy.
Wymordowano prawie wszystkich mężczyzn
Historia tego rejonu stolicy bywała tragiczna. Po raz pierwszy Siekierki zostały spalone w 1939 roku, przetrwała tylko ich część. Pięć lat później – 24 sierpnia 1944 roku – spłonęły całe. W szkole podstawowej przy istniejącej ulicy Gościniec 53 stacjonował oddział gestapo. I właśnie jedną z ostatnich represji Niemców było spalenie Siekierek.
Najpierw wydano rozkaz, aby wszyscy mężczyźni mieszkający na osiedlu stawili się przy szkole. Zostali załadowania na ciężarówki, wywiezieni na Pawiak i zamordowani. Następnego dnia wypędzono wszystkie kobiety i podpalono osiedle.
Zamordowano około 120 mężczyzn. Garstce, bo tylko pięciu z nich, udało się uratować. Kobiety, które wróciły po wojnie na Siekierki, nie miały z czego żyć. – Wcześniej uprawiano ziemię, wyplatano koszyki, bo Wisła była niedaleko. Ale teraz nie miał kto jej uprawiać, dlatego Siekierki zaczęły utrzymywać się z hodowli krów. Kobiety jeździły do stolicy i sprzedawały mleko – opowiada Mikulska.
– Jak porozmawiać ze starszymi mieszkańcami, to wspominają, że rano i wieczorem słychać było ryk krów. Był pastuch, który je wszystkie przepędzał główną ulicą Siekierek na pola.
Na krzewie wiśni zdarzył się cud
To, co jest ważne dla mieszkańców to to, że na Siekierkach istnieje sanktuarium. Jego historia wiąże się z objawieniami Matki Boskiej. Związane jest ono z krzewem wiśni. Bo w domu, gdzie mieszkała Władysława Papis, na tyłach był sad. I właśnie jej, na krzewie wiśni, objawiła się Matka Boska. Jej wizyty trwały pięć lat: od 1943 roku. Są nawet zdjęcia z objawienia. Gdy Siekierki spłonęły, pani Papis z rodziną uciekła i już nigdy nie wróciła. Ale ludzie o objawieniach pamiętali. Po wojnie wybudowali obok krzewu małą kapliczkę, która zaczęła się powiększać. Ostatecznie stała się zaczątkiem kościoła.
Przełomowym momentem w dokopywaniu się do korzeni Siekierek było pojawienie się pana Stanisława R. (nazwisko do wiadomości redakcji), którego rodzina od pokoleń mieszka w tym rejonie. I co najważniejsze, ma na to wszystko dokumenty.
Mama pana Stanisława zbierała wszystkie pamiątki. Kiedy zmarła, znaleziono je zapakowane w foliowych torbach na strychu. Najstarsze zdjęcia pochodzą z końca XIX wieku. Dzięki nim mieszkańcy dowiedzieli się, że w miejscu, gdzie stoi teraz sanktuarium, była rzeka Wilanówka. – Jej wody opadły w momencie, gdy w okolicy wybudowano elektrociepłownię – tłumaczy Joanna.
Z innych fotografii również udało się odczytać ciekawe informacje z historii Siekierek. Jest zdjęcie ślubne młodej pary na tle chaty krytej strzechą. Albo dawny dom Państwa Sikorów. Dziś przypomina ruinę, ma ślady kul. Do teraz zachowały się też pozostałości hrabiowskiego dworu Zatwarnickich przy ul. Nadrzecznej.
Zanim stały się ogródkami działkowymi, były terenem PGR, a przed II wojną światową – ziemiami dworskimi. Po owej posiadłości zostały tylko schody i trzy drzewa. Historia mówi, że zarządca majątku pan Chamski został wywieziony na Pawiak. A co się stało z hrabią Zatwarnickim? – To jest kolejna rzecz do sprawdzenia – zamyśla się Mikulska. Wiadomo, że spora część mieszkańców Siekierek pracowała zarówno we dworze, jak i w PGR.
Kocha Siekierki, których już nie ma
Rodzice 58-letniej Liliany W. także urodzili się na Siekierkach. Kolejne pokolenie także zakorzeniło się w tym miejscu. Jest to ewenement, bo rdzennych warszawiaków jest niewielu, a korzennych siekierczan – jeszcze mniej.
Jej rodzina najpierw mieszkała przy ul. Polskiej. Kolejny dom rodzice wybudowali na tej samej ulicy, ale kilka numerów dalej. – Polska to dla nas wychowanie, nasze radości, zabawy – opowiada kobieta. Jednak na ulicy „zaszalały” inwestycje i powstała Trasa Siekierkowska. Dom, który stał w pobliżu, nie nadawał się do życia. – Przenieśliśmy się kilka metrów dalej na ulicę Kątną i zamieszkaliśmy tam z moimi rodzicami. Ale starych drzew się nie przesadza. Dwa lata po przeniesieniu się odszedł tata, a później mama – mówi, ze łzami w oczach pani Liliana.
Czym są dla niej Siekierki? – Przez ostatnie 30 lat pracowała w biznesie. Siekierki pozwalały mi odetchnąć. Odpowiada mi ich spokój – opowiada.
Gdy była bardzo młoda, uwielbiała Wielkanoc. – Wszyscy przygotowywaliśmy świąteczne potrawy, ksiądz jeździł bryczką do każdego domu i święcił jedzenie – wspomina pani Liliana. – A zimą lodowisko na odnodze rzeki Wilanówki tętnił dziecięcym gwarem od rana do wieczora.Jej znajomi wyemigrowali z Siekierek. Brak planów na zagospodarowania przestrzenne spowodował, że mieszkańcy nie inwestowali w ziemię.
Czekają na zdjęcia z rodzinnych albumów
Celem projektu „Korzenie Siekierek” było stworzenie strony internetowej, której centralnym elementem byłaby mapa pokazująca osiedle jak wyglądało przed wojną i jak wygląda teraz. Ale projekt się rozwinął.
– Planujemy zrobić film dokumentalny o Siekierkach. Historie osób, które się zgadzają na to, rejestrowane są na taśmę video. W związku z tym składamy właśnie wniosek do PISF-u – tłumaczy.
Autorom projektu najbardziej zależy, aby na podstawie „dowodów pamięci” powstała książka. – Nie album ze zdjęciami, bo niektóre historie mieszkańców są tak zawiłe i interesujące, że warto je spisać – mówi Joanna Mikulska.
Dzięki prywatnym archiwom warszawiaków udało się odnaleźć bardzo dużo zdjęć osiedla (przekopano szkolne i kościelne archiwa), stare książeczki zameldowania i świadectwa szkolne, a nawet pracę pani mgr Uli Czaplickiej, dotyczącą Szkoły Podstawowej nr 3. Wśród pamiątek są też dokumenty dotyczące kółka rolniczego, np. raporty z tego, kto ile miał krów. Najwięcej – 100 sztuk – posiadał pan Świderski. Do perełek należy mapa Siekierek z 1840 r. i odpis dokumentu księżnej Potockiej uwłaszczający chłopów, nadający im ziemie siekierkowską.
– Podczas trwania projektu zaskoczyło mnie to, że ludzie potrafią zgromadzić tyle souvenirów. Wiadomo... można posiadać kilka zdjęć, parę dokumentów. Ale dokumentację całej rodziny? – zastanawia się głośno Mikulska.
Akcja Dorożkarni nadal trwa. Jest więc jeszcze okazja, by pokazać unikatowe zdjęcia z Państwa domowych albumów. W tej sprawie proszę kontaktować się z Joanna Mikulską pod nr. telefonu: 022 841-91-22. Informacje można również przesłać e-mailem na adres: joanna.mikulska@gmail.com.
Żadna część jak i całość utworów zawartych w dzienniku nie może być powielana i rozpowszechniana lub dalej rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i w
jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny lub inny albo na wszelkich polach eksploatacji) włącznie z kopiowaniem, szeroko pojętą digitalizacją,
fotokopiowaniem lub kopiowaniem, w tym także zamieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody Gremi Media SA
Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części bez zgody Gremi Media SA lub autorów z naruszeniem prawa jest zabronione
pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.