Zamieszkać na rzece bez meldunku
W Porcie Czerniakowskim wyrosło osiedle barek mieszkalnych – koszarek. Choć koszarkowcy są tu legalnie, nie mogą zameldować się w swych domach.
To przykre, że rodzice muszą wysyłać do szkoły swoje dzieci w oparciu o policyjne zaświadczenia o zamieszkaniu – mówi jeden ze stołecznych urzędników.
Barka to nie adres
Zgodnie z prawem do zameldowania trzeba wskazać kod pocztowy, ulicę, numer budynku i ewentualnie numer lokalu. Przepisy umożliwiają zameldowanie czasowe na urządzeniach ruchomych lub statkach tylko w związku z wykonywaną pracą. Czerniakowskie barki statkami nie są. Mieszkać więc w nich wolno, ale bez meldunku.
– Dotychczas z wnioskiem o zameldowanie na barce w Porcie Czerniakowskim wystąpiła do nas jedna osoba. Wszczęliśmy postępowanie adminis-tracyjne. Ale ponieważ nie można oznaczyć adresu w sposób przewidziany przepisami, zwróciliśmy się o wykładnię prawną do wojewody – mówi Claudia Frendler-Bielicka, radca prawny Biura Administracyjnego i Spraw Obywatelskich UM st. Warszawy. Wojewoda dotychczas nie zajął stanowiska w tej sprawie.
Portowe bagienko
– Doskonała lokalizacja. Port, w którym mogliby zatrzymywać się wszyscy żeglarze – mówi o tym miejscu Przemek Pasek, prezes fundacji Ja Wisła. Ale ten ogromny potencjał pokrywa gruba na 3 m warstwa mułu. Kanał portowy nie był pogłębiany od 40 lat. Nie ma odpowiedniej infrastruktury. Jego główni użytkownicy to mający tu swoją siedzibę Żeglarski Klub Turystyczny Rejs i Warszawskie Towarzystwo Wioślarskie. Dla jednych, jak i drugich sąsiedztwo koszarek jest uciążliwe, choć z różnych powodów. – Prąd pobierają od nas. Mają własne liczniki, ale jeśli pojawi się kolejna barka, nie będzie mogła skorzystać z naszej instalacji ze względów technicznych – mówi komandor klubu Maria Pechańska.
Do klubowej skrzynki trafia również cała koszarkowa korespondencja. – Barek nie powinno tu być – wypowiada zdecydowaną opinię dyrektor WTW Maciej Śliwiński. Swoje zdanie uzasadnia obawą o zdrowie wioślarzy. Zawodnicy przygotowujący się do meczów wodnej koszykówki często się wywracają. Wioślarze biorą przymusową kąpiel w wodzie, do której spływają nieczystości z barek. Z ich burt wystają rurki odpływowe.
– To pozostałość z czasów, gdy nie było toalet. Obecnie mamy toalety chemiczne. Są podpisane umowy na wywóz płynnych nieczystości i śmieci z prywatnymi firmami – uspokaja mieszkająca na jednej z barek Anastazja Kądziela.
Potencjalnym zagrożeniem są też snujące się nad wodą kable elektryczne.
Czekają na rozwiązania
Właścicielem barki może zostać każdy, kto dysponuje odpowiednią gotówką. – Większość barek, które mieliśmy do sprzedania w drodze przetargu, znalazła nabywców. Za te w gorszym stanie płacono od 20 do 50 tys. zł. W dobrym, ponad 100 tys. zł – twierdzi Jan Muszyński z Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej.
Za jedną z barek mieszkalnych, wystawionych do sprzedaży w Porcie Czerniakowskim, właściciel żąda 250 tys. zł. – Wakacje w domu. Wspaniała atmosfera. Poczucie wolności – mówi o zaletach mieszkania na wodzie, kiedy dzwonimy zainteresowani kupnem. – Dwa duże pokoje, kuchnia. Do tego klimatyzacja, kominek i zewnętrzne tarasy. Do Pałacu Kultury można dotrzeć w 40 minut. Bez zezwolenia na budowę, kupowania działki. Kiedy dowiaduje się, że rozmawia z reporterami, nie chce podawać więcej szczegółów.
Pierwsze z koszarek stanęły w Porcie Czerniakowskim w drugiej połowie lat 90. Teraz jest ich osiem. W tym roku przyholowano kolejną. Mieszka w nich ponad 20 osób. Dorośli i dzieci. Wokół mają przyrodę i ciszę. Ale w mieszkaniach na czerniakowskiej wodzie romantyzm zderza się z realiami szarej codzienności. Jednak właściciele nie chcą o tym rozmawiać.
– W Europie barki to codzienność. U nas egzotyka, a tych, którzy chcą tak żyć, traktuje się jak intruzów – mówi jeden z koszarkowców. Inny, któremu proponujemy rozmowę, wymawia się brakiem czasu. Medialny rozgłos kojarzy im się z kolejnymi kontrolami i administracyjną lustracją.
– Ci ludzie czekają na konkretne rozwiązania. Nie dziwię się. W Berlinie czy Amsterdamie barki mieszkalne cumują przy nabrzeżu i nie ma z tym żadnego problemu – twierdzi znający temat urzędnik.
– Powinien zostać powołany zarząd portu lub inny podmiot. Ale decyzja należy do zarządu miasta. Nie ma kompleksowej dokumentacji, na podstawie której można przystąpić do rewitalizacji Portu Czerniakowskiego – twierdzi Marek Piwowarski, pełnomocnik prezydent m.st. Warszawy ds. zagospodarowania nabrzeża Wisły.
Dodaj swoją opinię
Żadna część jak i całość utworów zawartych w dzienniku nie może być powielana i rozpowszechniana lub dalej rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i w
jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny lub inny albo na wszelkich polach eksploatacji) włącznie z kopiowaniem, szeroko pojętą digitalizacją,
fotokopiowaniem lub kopiowaniem, w tym także zamieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody Gremi Media SA
Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części bez zgody Gremi Media SA lub autorów z naruszeniem prawa jest zabronione
pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.