Ostatni akord legendarnego sklepu Hołdysa
„Po 12 latach istnienia w tym miejscu kończymy działalność. Dziękujemy ci za przyjaźń i zaufanie” – pamiątkowe kartki z takim napisem i autografem Zbigniewa Hołdysa dostali ostatni klienci sklepu przy Wspólnej.
Salon Muzyczny Hołdysa istniał przez 15 lat, z czego ostatnich 12 – w lokalu przy ul. Wspólnej 41. W sylwestra o godz. 14 został ostatecznie zamknięty.Wielka wyprzedaż
Ostatniego dnia w sklepie był ruch, jakiego obsługa nie widziała przez cały rok. Między gitarami a wzmacniaczami młodzi ludzie, jak co dzień, testowali brzmienie gitar. Było też wielu zwiedzających, którzy przyszli po prostu zobaczyć sklep po raz ostatni.
Wielu skusiły natomiast duże obniżki cen – nawet o 35 proc. Jednak nie wykupili wszystkiego. Część niesprzedanych w sylwestra instrumentów wróci do producentów, resztę będzie można kupić na Allegro.
Każdy, kto kupił coś w sklepie ostatniego dnia, dostawał kartkę pożegnalną z autografem Hołdysa.
– Czy ja też mogę prosić o autograf? – upominał się starszy mężczyzna.
– Miały być tylko dla kupujących... ale proszę – skapitulował muzyk. – Nie ma lepszego promotora niż śmierć. Przyszli byli pracownicy, wspominali, jak wieszaliśmy żarówki i haki do gitar, jak przychodzili tu muzycy grający z The Rolling Stones czy Jacksonem. Graliśmy tu próby, nagrywaliśmy programy telewizyjne. To wspomnienia jak ze szkoły. Kiedy ze sceny zejść
Dlaczego sklep, gdzie gitary kupowali najbardziej znani polscy muzycy, musiał zniknąć?
– Budynek, w którym działaliśmy, należy do Społem – tłumaczy Hołdys. – Przyszedł do nich bank i zaproponował dwa-trzy razy więcej, niż my płacimy. Społem nawet z nami rozmawiało, ale taka suma była dla nas nie do przyjęcia. Rozumiem ich – chcą zarobić, bank chce się rozwijać, wykupuje też inne lokale w tym budynku: instytutu węgierskiego, Rossmana czy składnicy harcerskiej.
Muzyk nie ma żalu. Sam wprowadzał się tu na miejsce kogoś, kto zbankrutował.
– Przypomina mi się rysunek Jacka Kleyffa: kupa rozrzuconych kamieni i podpis „Kamienne schodki, Mezozoik” – śmieje się Hołdys. – Na Zachodzie wyburza się całe budynki, chociaż zawsze ktoś może powiedzieć, że w tym kasynie kogoś poznał albo w tym hotelu się zakochał. Ale zmiany są potrzebne. Będzie coś nowego
Hołdys poddał się więc z końcem roku, bo uważa, ża lepszy szybki koniec niż powolna agonia.
– Jestem człowiekiem sztuki, muszę tworzyć, więc dobrze się stało, że będę mógł zacząć coś nowego – opowiada muzyk.
Hołdys pracuje już nad nowym projektem. Zapowiada, że o nim też będzie głośno. Jak dobrze pójdzie – już latem.
Ach, co to był za sklep!
W ciągu 15 lat istnienia sklepu Hołdysa miało w nim miejsce wiele niezwykłych wydarzeń. Tu wystąpili Mick Taylor (kiedyś z The Rolling Stones) i gitarzysta Vinnie Moore. Sklep odwiedzali m.in. Robert Fripp i Andrew Below z King Crimson, Ritche Blackmore, zespół Guano Apes, Kirk Hammett z Metalliki, John Scofield i Pat Metheny. Salon Hołdysa zabezpieczał awaryjny sprzęt podczas koncertów Michaela Jacksona, King Crimson i The Rolling Stones. Tu odbył się Pierwszy Międzyświatowy Konkurs na Wykonanie „Schodów do nieba”, tu też debiutowali bracia Cugowscy.
W latach 90. sklep wydawał własną gazetę „Ultra Szmata”, rozdawał gitary (słynna akcja „30 gitar w 30 dni”). Instrumenty wystawione przez Hołdysa na aukcję Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy przyniosły jej kilkadziesiąt tysięcy złotych (jedna z nich osiągnęła rekordowy pułap 17 tys. zł).
Żadna część jak i całość utworów zawartych w dzienniku nie może być powielana i rozpowszechniana lub dalej rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i w
jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny lub inny albo na wszelkich polach eksploatacji) włącznie z kopiowaniem, szeroko pojętą digitalizacją,
fotokopiowaniem lub kopiowaniem, w tym także zamieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody Gremi Media SA
Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części bez zgody Gremi Media SA lub autorów z naruszeniem prawa jest zabronione
pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.