Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Eutanazja po szwajcarsku, czyli śmierć w męczarniach

ar, Rzeczpospolita 11-01-2007, ostatnia aktualizacja 11-01-2007 09:24

Zgon w męczarniach zamiast eutanazji szwajcarskiej specjalistycznej klinice - "Rzeczpospolita" opisuje dramatyczny przypadek umierającej kobiety, która na oczach najbliższych przed śmiercią przeszła czterominutowe piekło.

Szwajcarska klinika Dignitas ("godność") specjalizuje się w pomaganiu w śmierci tym, którzy jej pragną. Przez dziewięć lat działalności jej klientami było ponad 600 osób. Dignitas działa legalnie, ponieważ w Szwajcarii pomoc w samobójstwie jest legalna, o ile pacjent samodzielnie zażyje truciznę.

43-letnia Anke z Niemiec, chora na raka mózgu, zdecydowała się na eutanazję w towarzystwie czworga najbliższych przyjaciół. Zażyła pentobarbital sodu, środek, który w podanej jej dawce zabiłby nawet słonia. - Środek był potwornie gorzki, palił żołądek - opowiada w "Rzeczpospolitej" Pomina Bentson, obecna przy śmierci Anke. Umierająca kobieta miała problemy z oddychaniem, krzyczała, że pali się w środku, twarz jej stężniała. Dopiero po czterech minutach straciła przytomność, a jej zgon można było stwierdzić dopiero po ponad pół godziny.

- Zapłaciła 22 tysiące franków szwajcarskich tylko po to, by potraktować ją jak przedmiot - mówi Bentson.

Klinika nie ma sobie nic do zarzucenia. - Wszystko poszło zgodnie z planem. Pacjentka zażyła środek o 12.52. O 12.58 było już po wszystkim - oświadczył prawnik.

__Archiwum__

Najczęściej czytane