DRUKUJ

Albercik, ale się porobiło

11-09-2003, ostatnia aktualizacja 11-09-2003 23:26

Mimo że dialogi w polskich filmach są niedobre, bardzo niedobre, w tak pięknych okolicznościach przyrody ich fragmenty stały się towarem. Kilka dobrych zdań wystarczy nie tylko, by przejść do historii, ale i przez lata zarabiać pieniądze.I kto za to płaci? Pan płaci, pani płaci, my płacimy?

Twórca "Seksmisji" Juliusz Machulski żąda odszkodowania za bezprawne - jego zdaniem - wykorzystanie cytatu z filmu w kampanii reklamowej. Jeśli wygra przed sądem, szefowie RMF FM będą musieli zapłacić 150 tys. zł. Dwadzieścia lat temu, gdy powstawała "Seksmisja", takiego obrotu sprawy nikt sobie nie wyobrażał. - To miał być żart, taki opozycyjny kabaret, a wyszedł film ponadczasowy - mówi odtwórca roli Alberta Starskiego Olgierd Łukaszewicz. Dialogi, które 20 lat temu prowadził na planie filmu z Jerzym Stuhrem, dziś stały się nie tylko częścią polszczyzny, ale i towarem na kapitalistycznym rynku. Właśnie wykorzystuje je jedna z sieci komórkowych, parafrazując "skrzydlate słowa" z filmu i odtwarzając znane z "Seksmisji" wnętrza. Przepis na kult: humor, akcja, aktor Determinacja, z jaką Machulski broni swego filmu, jest zrozumiała. Dziś nikt już nie ma wątpliwości, że "Seksmisja" to apogeum zdolności twórczych tego reżysera, więc jej nietykalności strzec trzeba niczym godności żony. - Machulski to wymyślił, więc ma prawo korzystać ze swojej twórczości - komentuje Paweł Dunin-Wąsowicz, krytyk i znawca kultury masowej. W historii polskiej kinematografii "Seksmisja" zajęła miejsce szczególne - obok "Misia", "Rejsu", "Alternatywy 4?, "Bruneta wieczorową porą" oraz trylogii o Kargulu i Pawlaku. Wszystko to filmy absolutnie kultowe. Definicję "kultowości" każdy z filmowych krytyków ma własną, ale z grubsza chodzi o to samo: zrobienie czegoś tak dobrego, by wzbudziło ponadczasowy podziw i stało się częścią życia widzów. - Ten film jest wciąż żywy, bo kolejni widzowie dostrzegają w nim zupełnie inne zaskakujące rzeczy - mówi Łukaszewicz. - Ostatnio feministki z Holandii stwierdziły, że to zajadła satyra na ich poglądy. Przejawem kultu filmu są poświęcone mu strony internetowe i fankluby. Przede wszystkim jednak o kultowości obrazu świadczy przeniknięcie używanych w nim zdań do potocznego języka. - Zdania wypowiadane przez bohaterów "Seksmisji" stały się kodem dla pewnej generacji ludzi, czymś w rodzaju alfabetu Morse"a, czyli językiem zrozumiałym tylko dla wybranych - mówi Łukaszewicz. - Ten język tworzy wspólnotę, w której czują się jak w domu. Członkiem takiej wspólnoty jest m.in. Marcin Wypychowicz, dawniej dziennikarz TOK FM, dziś pracujący w TVN 24. -Większość moich znajomych posługuje się cytatami z kultowych filmów w codziennych rozmowach. Zdarza się, że wykorzystują te dialogi w swoich pocztach głosowych. Wtedy dopiero są jaja! Gdy pracował w radiu, słynnych cytatów używał do komentowania wydarzeń, o których mówiło się na antenie. - Miałem w komputerze ponad dwieście różnych kwestii z filmów i puszczałem je w odpowiednich momentach. To był język, który wszyscy rozumieli - opowiada Wypychowicz. W przypadku "Seksmisji" własnym życiem żyje co najmniej połowa jej scenariusza, co z pewnością nadaje się do Księgi rekordów Guinnessa. Dość powiedzieć, że autor witryny poświęconej komedii Machulskiego umieścił w sieci ponad 600 zdań wyciętych z filmu i zastrzega, że to tylko te najbardziej znane. Trudno w takim momencie nie zadać sobie pytania: co powoduje, że jedne kwestie stają się kultowe, a inne nie? Po pierwsze: aktor wypowiadający daną kwestię zagrał absolutnie genialnie, po drugie: scenarzysta miał wyjątkowe poczucie humoru albo też po trzecie: wspólnie z reżyserem potrafili w jednym zdaniu zawrzeć kwintesencję filmowego klimatu lub charakteru bohatera. Najlepsze efekty dawało spełnienie tych trzech warunków jednocześnie. Zależy, kto leży Co by było, gdyby rolę Maksa Paradysa w "Seksmisji" zagrał inny aktor? Marcin Wypychowicz nie ma wątpliwości, że sukces filmu byłby mniejszy. Nawet jeśli Jerzego Stuhra nie można nazwać ojcem sukcesu "Seksmisji", to aktor ten zasłużył przynajmniej na miano wujka. Dzięki Machulskiemu film był świetny, ale to dzięki Stuhrowi stał się kultowy. - To Jerzy był autorem wielu kwestii - przypomina Olgierd Łukaszewicz. - Stuhr wypadł doskonale dzięki swemu doświadczeniu w kabarecie, tym mnie zdystansował.  Dzisiejszy rektor krakowskiej PWST jest najlepszym przykładem aktora, który potrafił (i wciąż potrafi) pozornie zwykłe słowa umieścić w zbiorowej wyobraźni. Cóż jest bowiem wyjątkowego w okrzyku "Nie wstanę! Tak będę leżał!"? Nic. O wszystkim zadecydowała perfekcyjna ekspresja Jerzego Stuhra. W jego głosie słychać wszystko, od niedowierzania do skrajnej determinacji. Internetowe archiwa, w których fani zgromadzili setki dźwięków z filmu, są tak naprawdę pomnikiem wystawionym Stuhrowi: tam bowiem można się przekonać, na ile sposobów można powiedzieć "dzień dobry" albo "co to jest". A zawołanie "Nie wstanę! Tak będę leżał!? po latach stało się ulubionym hasłem studentów śpiących na waleta u swoich kolegów. Budzeni po poważnym spożyciu poprzedniego wieczoru podpierali się autorytetem Jerzego Stuhra, by pozostać jeszcze przez chwilę na podłodze. Kultowe stały się też inne kwestie z "Seksmisji", które laikom nie znającym filmu, wydadzą się nieciekawe. Urok zdań w rodzaju "Dzień dobry, zastałem Jolkę?" albo "Uwaga, to może być sztuczne" docenić można tylko w połączeniu ze sceną, w której te zdania padają. Kargul, podejdźno do płota Zupełnie inaczej było w "Rejsie" Marka Piwowskiego. Himilsbach, Maklakiewicz i Tym wielkich popisów aktorstwa dać nie mogli, bo film w niczym nie przypomina dynamicznej "Seksmisji". Dialogi przeszły jednak do historii, bo to one stworzyły niewiarygodny klimat filmu, który fascynuje kolejne pokolenia. Takie zdania jak "szczególnie nie chodzę na filmy polskie", "bardzo mi przykro - inżynier Mamoń jestem" czy też "piękne okoliczności przyrody" świetnie oddają absurdalny świat tępych pasażerów leniwie płynącego statku. - Te "okoliczności przyrody" to fantastyczna kpina z języka nowobogackiego, ze szpagatowej inteligencji, jak określił ją Stanisław Dygat - komentuje prof. Jan Miodek. - Nie jest to oczywiście zdanie poprawne, ale na tym właśnie polega najcudowniejszy urok tego filmu - unoszenie się w oparach absurdu. Scenariusz "Rejsu" to dzieło Stanisława Tyma i Janusza Głowackiego, pisarza mieszkającego dziś w USA. O fenomenie filmu mówi krótko: - Ameryka lubi zwycięzców, zupełnie inaczej niż w Polce. U nas woli się przegrywaczy. Może dlatego bohaterowie "Rejsu" są ciągle tak kochani. Wielcy fani "Rejsu" znają ten film scena po scenie. Oglądali go już setki razy, pamiętają każdy gest aktora, każdy krok. Kultowość "Rejsu" bierze się też z faktu, że wystąpili w nim Himilsbach i Maklakiewicz. Obaj nie żyją, więc stali się legendarni. Na tamtym świecie Himilsbach i Maklakiewicz powinni świetnie się bawić w towarzystwie Wacława Kowalskiego. To jego brawurowa rola w trylogii Sylwestra Chęcińskiego uczyniła ten film klasyką polskiego kina. W słynnym zawołaniu Pawlaka "Kargul, podejdźno do płota" jest wszystko: i zapowiedź sprzeczki, i kresowy klimat, i błąd gramatyczny, który tylko uwiarygodnia bohaterów. Kowalski idealnie wprost pasował do roli napisanej przez Andrzeja Mularczyka. Latać każdy może Kultowe w końcu stały się cytaty po prostu dowcipne. Nieważne, że na planie wypowiadały je postaci drugoplanowe. We wspomnianych "Samych swoich" wyprawa bohaterów do sądu rozpoczyna się od stwierdzenia "sąd sądem, ale sprawiedliwość musi być po naszej stronie". 36 lat po nakręceniu filmu identycznie tłumaczą się posłowie w polskim Sejmie. Doskonale komentuje polską rzeczywistość także znana scena z "Seksmisji", w której znaleziona pusta butelka skłania Alberta Starskiego do refleksji "Nasi tu byli". Do potocznego języka zdołały się też przebić fragmenty polskich wersji językowych amerykańskich hitów. Zawdzięczamy to przede wszystkim autorom polskich dialogów, takim jak Bartek Wierzbięta. Po tym, jak napisał dialogi do "Shreka", stał się jednym z najbardziej znanych specjalistów od dubbingu. Liczba internetowych witryn poświęconych tej animowanej baśni nie pozostawia wątpliwości: dzięki Wierzbięcie obraz stał się kultowy. Autor polskich dialogów pozwolił sobie dość daleko odejść od oryginału, ale efekty były świetne. - Z własnego doświadczenia wiem, że w praktyce im bardziej polski dialog odchodzi od oryginału, tym jest lepszy - nie jest to wprawdzie reguła, ale te filmy, które takich różnic miały najwięcej, cieszyły się największą popularnością - mówi Wierzbięta. - Lubię posługiwać się żywym, potoczystym językiem, nie przeszkadzają mi niedoskonałości, lubię zabawy składnią. Myślę, że w "Shreku" widać moje zainteresowanie tym, jak zmienia się język, gdy używamy go w sytuacjach emocjonalnych. Trudno też nie docenić roli Jerzego Stuhra w "Shreku". To przecież szalony osiołek ( "Latać każdy może"), któremu Stuhr użyczył głosu, stał się największą atrakcją dla tłumów, które waliły do kin drzwiami i oknami. Nic dziwnego, że 20 lat po "Seksmisji" i dwa lata po premierze "Shreka" Stuhr w głosowaniu internautów portalu filmweb przewodzi stawce najlepszych aktorów" na świecie. Wyprzedza takie gwiazdy jak Keanu Reeves czy Sean Connery. Co ty wiesz o zabijaniu? Drzwi do panteonu kultowych dzieł polskiej kinematografii zatrzasnęły się jedenaście lat temu. Od tego czasu żaden obraz polskich reżyserów nie okazał się na tyle frapujący, by wryć się w pamięć widzów i wywrzeć wpływ na ich zachowanie i język, jakim się posługują. Ostatnim, któremu udała się ta sztuka, był Władysław Pasikowski. Jego "Psy" przeszły do historii jako znak zupełnie nowej jakości w polskim kinie. Bohaterowie Pasikowskiego byli brutalni i wulgarni, a to było właśnie to, czego polski widz, znudzony peerelowskimi opowieściami, potrzebował.  Przez kilka lat wydawało się nawet, że kreacja Bogusława Lindy będzie dla niego tym samym, czym "Stawka większa niż życie" dla Mikulskiego - rolą, z którą aktor będzie kojarzony do końca życia. Czasy się jednak zmieniły i współautor sukcesu "Psów" mógł w następnych latach przebierać w propozycjach. Kolejnymi rolami wykreował siebie tak dobitnie, że razem z jego legendą urosła legenda "Psów". Najsłynniejszy chyba cytat z filmu, "Co ty wiesz o zabijaniu", wykorzystywano w reklamach już wielokrotnie, ostatnio przy okazji promowania piwnego napoju dla płci pięknej. Dlaczego te słowa przeszły do historii? Nie tylko dlatego, że był to kawał dobrze napisanego scenariusza, ale i dlatego, że wypowiadał je właśnie Linda. Padające z jego ust "bo to zła kobieta była" też przeszło już do historii. - Trudno mi to komentować, po prostu te słowa żyją i tyle. Ja ich na co dzień nie używam, bo byłoby to kabotyństwo - mówi Bogusław Linda. O kultowość ocierają się też "Rozmowy kontrolowane" ze Stanisławem Tymem, Krzysztofem Kowalewskim i Ireną Kwiatkowską. Konspiracyjne hasło "Żyrafy wchodzą do szafy, pawiany wchodzą na ściany" powtarzają już dzieci w przedszkolach. Dzieci w podstawówkach dostają zaś po łapach za wołanie do szatniarki "Miećka!". To chyba najbardziej znany fragment scenariusza do kultowego serialu "Alternatywy 4" Stanisława Barei. W pracach nad scenariuszem pomagali mu Maciej Rybiński i Janusz Płoński, a rolę gospodarza Anioła świetnie zagrał Roman Wilhelmi ( "Rozumiemy się- No!") Cennik na grepsy Pełnomocnik Machulskiego stara się przekonać sąd, że "ciemność, ciemność widzę" to zwrot kultowy, wypromowany przez film i wygłaszającego go aktora. - Radio wykorzystało go bez zgody mojego klienta, dla wylansowania własnej marki - twierdzi mecenas Krzysztof Stępiński. Radio tłumaczy, że "ciemność, widzę ciemność" to powszechnie stosowany związek frazeologiczny, który nie podlega ochronie prawa autorskiego. Niezależnie od tego, czy Machulski wygra sprawę z RMF FM, on i jemu podobni: Piwowski, Głowacki, a nawet spadkobiercy Barei powinni już mieć gotowe cenniki za udostępnienie kultowych cytatów. Doświadczenie pokazuje, że twórcy reklam korzystają z nich tak chętnie, że zdarza im się nawet zapomnieć o dogadaniu się z autorami. Jakże pięknie wyglądałaby reklama wypoczynku w Kotlinie Kłodzkiej "Londyn" Nie ma takiego miasta. Jest tylko Lądek Zdrój!?Data: 2003 - 09-12
__Archiwum__