Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

W relacjach prezydent – premier rozgorzała wojna na całego

Karol Manys, Bernadeta Waszkielewicz 10-10-2008, ostatnia aktualizacja 11-10-2008 12:54

Platforma chce, by Trybunał Konstytucyjny rozstrzygnął kto powinien być szefem polskiej delegacji na szczyt UE. - To spektakl – komentuje Pałac Prezydencki.

PO zamierza zwrócić się w trybie pilnym do Trybunału Konstytucyjnego. – Jeżeli mamy do czynienia z permanentną awanturą, to sprawą kompetencji prezydenta i premiera musi jak najszybciej zająć się trybunał – zapowiedział Sławomir Nowak, szef gabinetu premiera.

To dalszy ciąg sporu o to, kto ma w przyszłym tygodniu lecieć na szczyt UE poświęcony energetyce, gospodarce i sprawom klimatycznym.

W czwartek rząd przyjął uchwałę, że to premier wyznacza skład polskiej delegacji. Od razu pojawiły się sygnały, że Donald Tusk nie widzi w niej prezydenta.

Bez względu na opinię rządu, Lech Kaczyński zamierza polecieć do Brukseli. – Na tle szczytu UE rząd postanowił urządzić kolejny spektakl – mówi Piotr Kownacki, szef Kancelarii Prezydenta. Jego zdaniem, uchwała może być niezgodna z prawem. Na pewno zaś nie dotyczy głowy państwa. – Konstytucja nie traktuje prezydenta jako organu podległego rządowi – mówi Kownacki.

Według konstytucjonalisty prof. Piotra Winczorka, racja leży po obu stronach. – Uchwałą rząd nie może wiązać prezydenta, a tylko siebie. Ale też prezydent mógłby pojechać na szczyt UE dopiero wtedy, gdyby uzgodnił to z premierem. Siłowanie się prezydenta z premierem jest wychodzeniem przed szereg i narusza porządek konstytucyjny – mówi prof. Winczorek.

Pałac Prezydencki ma też za złe rządowi, że nie przekazał żadnych informacji na temat szczytu, który odbędzie się w przyszłym tygodniu. Otoczenie prezydenta ujawniło, że Lech Kaczyński informacje o szczycie UE otrzymuje od prezydenta Francji.

Wygląda na to, że nikt nie zamierza ustąpić. Kancelaria Prezydenta zarezerwowała już samolot do Brukseli. Rząd zwraca uwagę, że to on jest dysponentem maszyny.

Pałac nie pozostaje rządowi dłużny. W piątek po południu Piotr Kownacki poinformował, że Lech Kaczyński na 23 października zwołał zapowiadaną już wcześniej radę gabinetową. Będzie dotyczyć m.in. kryzysu finansowego i służby zdrowia.

W kancelarii premiera wywołało to pełną konsternację – posiedzenie rady w tym terminie spowoduje, że będzie się ono musiało odbyć bez Donalda Tuska. Premier między 21 a 25 października będzie w Pekinie. Ma tam też jechać wicepremier Waldemar Pawlak oraz kilku ministrów.

– Rozumiem, że to nieporozumienie. Trudno sobie wyobrazić, by prezydent zwołał radę na 23, wiedząc o wizycie w Pekinie – mówi osoba z otoczenia premiera.

Piątkową przepychankę już nie tylko politycy, ale i politolodzy komentują jednym słowem: żenujące. – To widowisko jest godne politowania – mówi Jarosław Flis, politolog z Uniwersytetu Jagiellońskiego.

A co o sporze myślą Polacy? Większość badanych w sondażu GfK Polonia dla „Rz” uważa, że na czele delegacji powinien stanąć Donald Tusk (59 proc.). Większość ankietowanych (71 proc.) sądzi też, że prezydent powinien zwołać radę gabinetową w sprawie konsekwencji kryzysu finansowego.

Z kolei z sondażu TNS OBOP dla TVP Info wynika, że gwałtownie spadła ocena rządu. 61 proc. badanych źle ocenia prace gabinety Donalda Tuska. Działania prezydenta nie podobają się 57 proc. badanych.

Życie Warszawy

Najczęściej czytane