Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Ukrainiec podejrzany o zabicie Moniki

07-04-2003, ostatnia aktualizacja 07-04-2003 01:13

To już pewne: zwłoki dziewczyny, znalezione w studni na jednej z posesji w Milanówku, należą do Moniki Białek. W piątek prokuratura postawiła zarzut morderstwa 23-letniemu Witalijowi S. p, strong {font: 10pt;font-family: sans-serif;} strong {font-weight:bold;}

O tajemniczym zniknięciu Moniki Białek, 23-letniej mieszkanki Milanówka, pisaliśmy wielokrotnie. Dziewczyna zaginęła 13 października 2001 r. Z ustaleń policji wynika, że ostatni raz widziano ją, gdy tego dnia późnym wieczorem wychodziła z pizzerii Gemini w Milanówku, gdzie pracowała od kilku tygodni. Dziewczyna nie dotarła jednak do domu. Matka Moniki razem z jej bratem i znajomymi rozpoczęli poszukiwania. Dziewczyny jednak nie odnaleźli. W zaroślach, nieopodal kolejki WKD, natknęli się tylko na jej rower. Były na nim ślady krwi. W całym mieście rodzina Moniki porozwieszała plakaty z jej zdjęciem i rysopisem. Sprawą zajęła się także Fundacja Pomocy Ludziom Dotkniętym Problemem Zaginięcia "Itaka". Matka dziewczyny wystąpiła nawet w programie "Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie". Policja przesłuchała dziesiątki świadków, jednak bez skutku. W lipcu zeszłego roku robotnicy pracujący na jednej z posesji przy ul. Królewskiej w Milanówku dokonali makabrycznego odkrycia. W nieużywanej studni, na głębokości ok. 1,3 m odnaleźli ludzkie szczątki. Sekcja nie pozwoliła jednak na zidentyfikowanie zwłok. - Ubranie było zbutwiałe, zaś samo ciało w stanie daleko posuniętego rozkładu - wyjaśnia Krystyna Paszek z Prokuratury Rejonowej w Grodzisku Mazowieckim. Specjaliści nie mieli jednak wątpliwości, że są to zwłoki kobiety. - Nigdy nie dowiemy się, w jakich okolicznościach dziewczyna zginęła. Wiemy jedno: sama do studni nie wpadła - dodaje Krystyna Paszek. Policja i prokuratura już od początku podejrzewały, że mogą to być zwłoki Moniki Białek. Aby jednak wykluczyć wszelkie wątpliwości, zlecili wykonanie badań DNA oraz tzw. superprojekcję. Polega ona na tym, że na czaszkę zmarłego nakłada się zdjęcie i komputerowo odtwarza jego wygląd. - Superprojekcja wykazała, że są to prawdopodobnie zwłoki Moniki Białek - wyjaśnia prokurator Paszek. Do całkowitej pewności brakowało tylko wyników badań DNA. - Dopiero jak je otrzymam, wydam zgodę na pochowanie ciała - mówi prokurator Paszek. Z niepokojem na tę ekspertyzę czekała także matka Moniki. - Dopóki na własne oczy nie zobaczę wyników badań DNA, które potwierdzą, że są to zwłoki mojej córki, nie uwierzę, że ona nie żyje - mówiła Maria Białek. Pół roku prokuratura czekała na ekspertyzę. Dlaczego? Specjaliści z Zakładu Medycyny Sądowej w Warszawie mieli kłopot z wyodrębnieniem kodu DNA ze znalezionych szczątków. - Nie zawsze to się udaje. Czasem ciało jest w stanie tak daleko posuniętego rozkładu, że trudno cokolwiek uzyskać. Dzieje się np. tak, gdy ktoś spali się i zostaje tylko popiół - twierdzą specjaliści z Zakładu Medycyny Sądowej. Ale udało się. Kilka dni temu ekspertyzy dotarły do grodziskiej prokuratury. - Zidentyfikowaliśmy zwłoki. Potwierdziły się nasze przypuszczenia: to była Monika - mówi prokurator Paszek. Policja aresztowała 23-letniego Witalija S., Ukraińca, który w czasie, gdy dziewczyna zaginęła, mieszkał na posesji, gdzie znaleziono zwłoki. Prokuratura w piątek postawiła podejrzanemu zarzut zabójstwa. Witalijowi S. grozi od 8 do 25 lat więzienia. p {text-indent:0.25in; font: 10pt; font-family: sans-serif;} h1 {font: 10pt; font-family: sans-serif;font-weight:bold; line-height:12pt;}
__Archiwum__

Najczęściej czytane