Czary, mary, hokus, pokus.
Wierzyć? Nie wierzyć? To zależy tyko od nas. I chyba jednak wierzymy, bo salonów wróżbiarskich, szkół uczących wiedzy ezoterycznej i ludzi interesujących się magią, jest coraz więcej. Nie ma tylko staruszek z haczykowatymi nosami, na których ramionach siedzą czarne koty... P {font: 10pt;} strong {font:10pt;font-weight:bold;}
.. Wróżkę Joannę poznałam jakiś czas temu. Drobna, wzbudzająca zaufanie, w złoto-zielonym stroju kobieta stawiała karty chętnym w jednym z warszawskich centrów handlowych. Teraz przyjmuje we własnym mieszkaniu na Ochocie - jej wizerunek i profesja jakoś nie pasowały do nowoczesnego wnętrza i luksusowych towarów. Trzecie oko otwiera się samo Wróżka Joanna zajmuje się głównie relacjami partnerskimi. Powie, czy bliska osoba jest partnerem na całe życie, czy na samotną osobę czeka gdzieś jej "druga połowa". Ale potrafi też odpowiedzieć biznesmenowi na pytanie, czy inwestycja przyniesie zysk, a bezrobotnemu - kiedy znajdzie pracę. Pytania, na które odpowiada, są tak różne, jak jej klienci. Niełatwo ją znaleźć, bo nie ogłasza się w prasie. Po poradę przychodzą głównie ci, którzy już kiedyś u niej byli i zachowali wizytówkę z numerem telefonu. Albo poleceni przez znajomych. Sama nie nazywa siebie wróżką, lecz wizjonerką. Z kart odczytuje przekaz płynący z zewnątrz. To, co robi, wynika, jak mówi, z chęci pomagania tym, którzy szukają porady w trudnych momentach życia. Ostrzega ich przed niebezpieczeństwem, pokazuje możliwości rozwiązania problemu. Jej życie to sztuka, malarstwo, rysunek, i... czworo dzieci. Czytanie z kart wiąże się z jej filozofią życia. Uważa, że każdy nosi w sobie wewnętrzne światło przypominające tęczę. Jeśli w tęczy zabraknie jednego z kolorów - niknie harmonia i w życiu zaczynają się problemy. Swoje zdolności odkryła dawno temu. - Jednym z pierwszych moich słuchaczy był Jurek Owsiak. To było jeszcze w Krakowie, ponad 20 lat temu - mówi. To przez sztukę rozwinęła się jej wrażliwość i intuicja. Umiejętność odczytywania przekazu z kart pojawiła się niejako sama. - Książki piszą się same, obrazy malują się same i nasze trzecie oko także otwiera się samo - opowiada. - Nie uczyłam się specjalnie wróżenia z kart. Wcześniej sama chodziłam do wróżek. Rady, które usłyszałam od prostych może w sposobie bycia, ale niesamowicie mądrych kobiet, zmieniły moje życie. Teraz stosuję ich metodę, gdy widzę niebezpieczeństwo, ostrzegam przed nim i mówię, jak można się go ustrzec. Wróżki blisko gwiazd Na siódmym, ostatnim piętrze jednego z bloków przy Marszałkowskiej znajduje się Profesjonalny Salon Ezoteryczny "Gwiazda". Istnieje od pięciu lat. Jego właścicielką jest Anna Świerczewska. Absolwentka polonistyki zajęła się tarotem za namową Barbary Radźko. Pani Barbara zajmuje się astrologią - horoskopami urodzeniowymi i partnerskimi. Ukończyła wydział pedagogiczny na Uniwersytecie Warszawskim, choć w zawodzie nigdy nie pracowała - już na studiach pochłonęły ją badania socjologiczne. Socjologii zresztą dotyczyła jej praca doktorska - jest doktorem nauk humanistycznych. Przed stanem wojennym zajmowała się kolportażem książek z drugoobiegowych wydawnictw. 13 grudnia 1981 r. przyniósł jej zwolnienie z pracy. I wtedy zetknęła się z astrologią. Pierwsze horoskopy stawiała rodzinie, przyjaciołom oraz "wszystkim krewnym i znajomym Królika". Teraz w salonie "Gwiazda" interpretuje sporządzone przez siebie kosmogramy i wspiera wiedzą Annę Świerczewską. - Wiedza psychologiczna i socjologiczna, jaką zdobyłam, pomaga mi w tym, co robię - twierdzi pani Barbara. A o swojej pracy mówi: - Jestem jak haker, który otwiera czyjąś bazę danych. To szalenie odpowiedzialne zajęcie. Co na podstawie dokładnej daty urodzenia jest się w stanie ustalić? Właściwie wszystko: możliwości człowieka, jego predyspozycje, to, co go czeka, sposób, w jaki może wykorzystać swój potencjał. Można też precyzyjnie określić obecną sytuację życiową, np. powiedzieć, kiedy minie zły okres w pracy zawodowej. Często doradza m.in. pracodawcom, jakiego mają wybrać współpracownika lub wspólnika. Podpowiada też, czy wybranek serca będzie dobrym partnerem na całe życie i jak ułożyć relacje z dzieckiem. Anna Świerczewska nazywa panią Barbarę swoim mistrzem duchowym. To od niej dostała pierwszą talię tarota i materiały na jego temat, a także - doświadczenie. Zainteresowanie ezoteryką zaczęło się już na studiach. Przed otwarciem "Gwiazdy" jej właścicielka pracowała w kilku biurach turystycznych, podróżowała po świecie. Ale dopiero teraz robi to, co naprawdę lubi. Tarot to jej praca, hobby i życie. Ma stałych klientów ze Stanów Zjednoczonych, Kanady, Szwajcarii, Niemiec. - Ostatnio więcej osób przychodzi w związku z doradztwem biznesowym. Pytają, w jakim kierunku mają poprowadzić działalność, jaka data będzie najlepsza dla założenia firmy czy rozpoczęcia ważnych inwestycji, jakie logo zapewni firmie powodzenie, czy wspólnik jest odpowiedni... Coraz częściej przychodzą też ludzie z pytaniem, czy i kiedy znajdą jakąś pracę... W salonie pani Anny pracuje m.in. Wanda. Zajmuje się klientem przez telefon. - Umiejętność czytania z kart dla mnie samej była wielkim odkryciem. Nikogo nie pytając o radę, narzuciłam znaczenie poszczególnym kartom w talii. Mam do swoich kart zaufanie. Można w nich odczytać wszystko - mówi. Wróżeniem zajmuje się już ponad 20 lat. Z wykształcenia jest poligrafem, pracowała jako zecer w drukarni. Teraz w wolnym czasie zajmuje się wnukami (ma ich czworo). Mieszkają poza Warszawą, więc jeździ do nich tak często, jak może, a jeśli nie może - codziennie dzwoni. Poza tym świetnie zna się na samochodach, choć nie interesuje jej ich moc i budowa, tylko linia. Potrafi wysiąść na zupełnie innym przystanku niż powinna po to tylko, by obejrzeć ciekawy model stojący nieopodal na parkingu. Nadzieja w Erze Wodnika Wróżbiarstwem zajmują się również mężczyźni. Jednym z najbardziej znanych w Polsce i najdłużej działających tarocistów jest Ryszard Zawadzki. Mieszka i pracuje w Końskich, ale na dwa dni w tygodniu przyjeżdża do Warszawy. Spotykam go w Centrum "Mandagaz", gdzie przyjmują też wróżka-jasnowidz Sandra, kręgarz-bioterapeuta Henryk Skibka i chiromanta Włodzimierz Sanżerewski. Ubrany na czarno Zawadzki zasiada przy niewielkim stoliku. Żadnych atrybutów związanych z wróżbiarstwem. Jedynie świeczka i karty - 22 to tzw. Wielkie Wtajemniczenie, pełna talia liczy ich 78. Karty przechowuje w woreczku z czerwonego aksamitu. Jak każdy tarocista, ma swoją specjalność. To Wielki Krzyż Życia, z którego odczytuje przeznaczenie człowieka, zarówno to, czego nie da się zmienić, jak i to, na co mamy wpływ. - Ludzie szukają w kartach nadziei - mówi. - Ona umiera na końcu, jak już jej zabraknie, nie ma po co żyć. Nieprawda, że jest matką głupich - jest motorem działania. To jest bodziec, porcja dobrej, czystej energii. Dobrze położone karty są raczej jak psychoterapia, nie jak magia. Nie mówią o mało istotnych sprawach, raczej zmuszają do myślenia, a w efekcie - do określenia, co jest w życiu najważniejsze i odnalezienia się w tym. Tarot nie ma pretensji do mądrości, to rodzaj drogowskazu... Wróżbiarstwem zajmuje się zawodowo od 10 lat. Tarota nauczył się w latach 70., studiował wtedy psychologię. W wyuczonym zawodzie pracował bardzo krótko - zlikwidowano jego etat w zakładzie karnym. Umiejętność stawiania tarota była niejako w zamian. I udało się. Zawadzki współpracuje z kilkoma gazetami, pojawia się w telewizji i w radiu. We "Wróżce" odpowiada na listy czytelników, dla "Przyjaciółki" przygotowuje horoskop tygodniowy, dla Radia Kielce - codzienny. Kto do niego przychodzi? - Absolutnie wszyscy. Kiedyś mówiłem, że nie było u mnie tylko zakonnicy. Już była - mówi. Klientami Ryszarda Zawadzkiego są często ludzie z pierwszych stron gazet. Znana jest jego przyjaźń z kompozytorką Katarzyną Gaertner, która mieszka niedaleko jego domu w Końskich. - Wiosną przychodzi wielu młodych, którzy zdają maturę i chcą iść na studia - opowiada. - Latem ludzie pytają częściej o sprawy miłosne. Jesienią leczę połamane serca. Koniec roku to niepokój w interesach, pytania o następny rok. Poza tym w różnych regionach Polski ludzi zajmują różne sprawy. Warszawiacy najczęściej pytają o sprawy czysto przyziemne ? uczuciowe, emocjonalne, finansowe... Na Wybrzeżu i w poznańskim dominują rozterki duchowe. Dlaczego tak wiele osób szuka u niego pomocy? - Za bardzo się w tej industrialnej kulturze zagalopowaliśmy i dlatego ludzie są tacy nieszczęśliwi. Jedyna nadzieja w erze Wodnika - zbratanie z naturą, powrót do natury, to już widać. Czarny kot i komputer Dwupiętrowy blok na Mokotowie. Tutaj przyjmuje Tomasz Gocłowski, tarocista i jasnowidz. Niewielki przedpokój pełni rolę poczekalni. Na ścianach chińskie ideogramy, egipskie papirusy, w drzwiach do gabinetu dzwonek, który według zasad feng-shui ma odganiać złe duchy. Na stoliku pod lustrem egzemplarze "Wróżki". W kuchni, po której kręci się szary, pręgowany kot bez ogona, dzwoni telefon. Ojciec pana Tomasza zapisuje na wizytę kolejnego klienta. Tłumaczy, jak wygląda seans, podaje cenę i adres. Za wyciszonymi drzwiami gabinet tarocisty - niewielki, ale bardzo jasny. Granatowa kanapa, stolik, karty tarota, świeczka, czarny kot i komputer. Gocłowski tłumaczy, że wykorzystuje go do ustalenia horoskopu - specjalny program pokazuje układ gwiazd, a on go interpretuje. Tarotem interesował się od dawna. Dla przyjemności stawiał karty znajomym. Hobby stało się zawodem w 1993 r. Teraz studiuje psychologię. Ma klientów biznesmenów, aktorów, polityków, policjantów i gospodynie domowe. Większość przychodzi od lat. - Moim zdaniem tarot związany jest z podświadomością, z procesami poznawczymi, których jeszcze nie odkryliśmy - tłumaczy. - Poza tym tarot ma charakter doradczy. Nie chodzi o przepowiadanie przyszłości, ale o znalezienie optymalnego rozwiązania różnych spraw, pokazanie człowiekowi, na jakim jest etapie życia. To zmusza do zastanowienia się nad różnymi sprawami. Nigdy nie straszę. Ostrzegam jedynie, co może się zdarzyć. Z czego wynika popularność wróżek, tarocistów, jasnowidzów? - Czasy mamy trudne, ludzie są zagubieni - mówi Tomasz Gocłowski. - Chęć dowiedzenia się czegoś na temat przyszłości wynika z lęku przed tą przyszłością. Sięgamy po tarota, żeby zobaczyć, co nas czeka. Oczywiście spodziewamy się samych dobrych rzeczy. Problem polega na tym, że większość z nas traktuje karty jako uproszczone rozwiązanie. Myślimy: "A, dowiem się, co mnie czeka. Wtedy odpowiedzialność za moje życie weźmie ten, kto stawia mi tarota. Jeśli coś będzie nie tak, to nie moja wina, karty tak pokazały." Tarocista podkreśla, że nikomu nie można podsuwać gotowych rozwiązań i sugerować czegokolwiek. Trzeba pokazać obiektywnie sytuację, jaka jest i jakie są jej przyczyny. - Życie jest w naszych rękach, a nie w rękach opatrzności, gwiazd albo kart - mówi. - To, co z nim zrobimy, zależy tylko od nas i tylko my będziemy ponosić konsekwencje. Nie ma złotych recept i gotowych środków, choć moi klienci czasami chcieliby prostych rozwiązań. Gocłowski jest też jasnowidzem. Najczęściej zwracają się do niego ci, którzy poszukują bliskich. - To są bardzo trudne sprawy i przyznam szczerze, że niechętnie się nimi zajmuję. Wolę skupić się na tarocie i astrologii, bo szukanie kogoś pochłania mnóstwo czasu i energii, a wynik jest zawsze wątpliwy. Takie sprawy wiążą się też z ogromną presją moralną. Jak powiedzieć komuś, że poszukiwana osoba nie żyje? Dlatego ostatnio tego unikam. Gdy zapytałam o magiczne przedmioty i symbole w jego gabinecie, odpowiedź brzmiała: - Ludzie to lubią. Dla mnie jest to tylko ozdoba. Nie wierzę w magiczną moc takich rzeczy. To jak z placebo - przyniesie ulgę komuś, kto wierzy, że mu pomoże... P {font: 10pt;} h1 { font:10 pt;font-weight:bold;} #
Żadna część jak i całość utworów zawartych w dzienniku nie może być powielana i rozpowszechniana lub dalej rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i w
jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny lub inny albo na wszelkich polach eksploatacji) włącznie z kopiowaniem, szeroko pojętą digitalizacją,
fotokopiowaniem lub kopiowaniem, w tym także zamieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody Gremi Media SA
Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części bez zgody Gremi Media SA lub autorów z naruszeniem prawa jest zabronione
pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.