Jak Żydzi handlują z Iranem
Izrael forsuje surowe sankcje na reżim ajatollahów. Jednocześnie czołowa izraelska firma robi z nim lukratywne interesy
Iran jest dla Izraela wrogiem numer jeden. Izraelczycy uważają program nuklearny reżimu ajatollahów za poważne zagrożenie dla egzystencji swojego państwa.
Izraelska dyplomacja przekonuje świat, że jeżeli nie powstrzyma Iranu, dokona on drugiego Holocaustu. Jednym ze sposobów na storpedowanie atomowych ambicji Teheranu mają być surowe sankcje, które pozbawiają go środków na nuklearne badania. Właśnie dlatego afera braci Oferów wywołała w Izraelu taką burzę.
Okazuje się bowiem, że należące do tych prominentnych izraelskich biznesmenów konsorcjum Tanker Pacific od dziesięciu lat konsekwentnie łamało embargo nałożone na Iran. Jak wynika ze wstępnych ustaleń, do irańskich portów statki Izraelczyków zawijały co najmniej 13 razy (liczba ta może okazać się znacznie większa). Zostawiały tam ładunek i zabierały nowy.
Tankowce na 90 dni
Do Iranu pływały głównie tankowce. Jak wynika z ustaleń izraelskiej telewizji Kanał 10, przedstawiciele firmy przyznali, że jeszcze pół roku temu regularnie eksportowali irańską ropę. Oferowie mieli również sprzedać Irańczykom jeden ze swoich tankowców. W 2008 roku wynajęli im zaś na 90 dni trzy inne tankowce. Dzięki nim Teheran mógł wywieźć 270 tys. ton ropy, za co zapłacił Izraelczykom 213 mln dol.
– To całkowita kompromitacja. Przekonujemy cały świat, że handlowanie z Iranem to hańba, a jedna z najważniejszych izraelskich firm robi z nim lukratywne interesy – mówi Jossi Melman, znany dziennikarz gazety „Haarec”. – To nie tylko przestępstwo, ale również świństwo. Przecież za pieniądze, które Iran dostał za tę ropę, może zbudować rakiety, które później spadną na Izrael.
Sprawa jest o tyle drażliwa, że odkryli ją Amerykanie. A to właśnie USA, m.in. pod wpływem Izraela, nałożyły na Iran najbardziej surowe sankcje. Jak mówi się nieoficjalnie w państwie żydowskim, amerykańscy sojusznicy czują się teraz „wystrychnięci na dudka”. Sprawa wyszła zresztą na jaw w momencie, gdy stosunki na linii Izrael – USA są najgorsze od lat.
Jak donosi „Haarec”, bracia Oferowie mieli dać do zrozumienia, że o ich interesach wiedziały izraelski rząd i służby specjalne. W efekcie premier Benjamin Netanjahu musiał stanąć przed Komisją ds. Zagranicznych Knesetu, gdzie zapewnił, że o całej aferze „dowiedział się z gazet” i Izrael nadal uważa utrzymanie sankcji na Iran za „absolutny priorytet”.
Iran całą historię zdecydowanie dementuje. – Statki reżimu syjonistycznego nigdy nie śmiałyby zawinąć do naszych portów – ogłosił wysoki rangą urzędnik morski Mosen Sadekifar. – To syjonistyczne firmy są odpowiedzialne za sankcje nałożone na naszą ojczyznę i dlatego nie prowadzimy z nimi żadnych interesów – wtórował mu Mohammad Nahawandian, szef irańskiej Izby Handlowej.
Od gońca do miliardera
Bracia Ofer pochodzą z Rumunii. Sammy urodził się w 1922 roku jeszcze w starej ojczyźnie. Juli w 1924 roku w Hajfie, po tym jak rodzina wyemigrowała do Palestyny. Sammy, bo to on jest motorem napędowym firmy, zaczynał pracę jako goniec w firmie portowej. Dziś należy do niego jedno z największych na świecie imperiów żeglugi morskiej. Jego majątek ocenia się na 6,5 miliarda dolarów.
Sammy Ofer słynie z działalności filantropijnej, jest kolekcjonerem dzieł sztuki i kawalerem Orderu Imperium Brytyjskiego nadanego mu przez Elżbietę II za „szczególny wkład w rozwój marynarki Zjednoczonego Królestwa”. Podczas II wojny światowej zaciągnął się bowiem do Royal Navy.
Ponieważ kontakty handlowe z państwem nieprzyjacielskim, za jakie oficjalnie uznany jest Iran, są w Izraelu surowo wzbronione, prokurator generalny Jehuda Weinstein wszczął już w sprawie działalności braci Oferów oficjalne śledztwo.
Już jeden izraelski biznesmen w 1998 roku został skazany na 16 lat więzienia za handel z Iranem. Nahum Manbar, który do dziś przebywa za kratkami, sprzedawał ajatollahom polskie czołgi i węgierski gaz bojowy.
– W przypadku Oferów taki scenariusz jest bardzo mało prawdopodobny. Są zbyt potężni, żeby iść siedzieć. Dostaną za to porządnie po kieszeni. Ameryka już nałożyła na ich firmy surowe sankcje – podkreślił Jossi Melman.
Żadna część jak i całość utworów zawartych w dzienniku nie może być powielana i rozpowszechniana lub dalej rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i w
jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny lub inny albo na wszelkich polach eksploatacji) włącznie z kopiowaniem, szeroko pojętą digitalizacją,
fotokopiowaniem lub kopiowaniem, w tym także zamieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody Gremi Media SA
Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części bez zgody Gremi Media SA lub autorów z naruszeniem prawa jest zabronione
pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.