DRUKUJ

Ochota bliska dna

09-06-2003, ostatnia aktualizacja 09-06-2003 07:32

200 tys. zł długu wystarczyło, aby ogłosić upadłość spółdzielni Ochota. - Przecież to zaledwie 0,08 procent wartości majątku spółdzielni, a wszystkie zaległości miały być właśnie spłacone! - protestują lokatorzy.

O kłopotach MSZBDM Ochota pisaliśmy już niejednokrotnie. Od kilku miesięcy spółdzielni groziła upadłość. Jej problemy zaczęły się pod koniec lat 90. Ówczesne władze uznały, że ratunkiem może być tylko dalsze budowanie. Powstawały kolejne osiedla, m.in. Szczęśliwice, Racławicka. Spółdzielnia Ochota wpadła w spiralę kredytów i długów. W ciągu ostatniego roku kilkakrotnie zmieniały się jej władze. Kolejne zarządy oskarżały poprzedników o malwersacje i nadużycia. Kilka spraw trafiło nawet do prokuratury, ale Ochota nadal nie wychodziła na prostą. - Teraz jednak nasza spółdzielnia miała szansę na odbicie się od dna. Przygotowane już były do sprzedaży różne grunty należące do MSBDM Ochota, m.in. przy budkach szczęśliwickich i działki Racławicka III - tłumaczy Janusz Kalinowski, jeden z członków spółdzielni. Nowo wybrany zarząd znalazł już nawet kontrahenta na ten drugi grunt. Pieniądze ze sprzedaży działki wystarczyłyby na spłatę długu Ochoty. Niestety, transakcja nie doszła do skutku. Wcześniej bowiem wydział gospodarczy Sądu Rejonowego dla m.st. Warszawy ogłosił... upadłość spółdzielni. Na razie do spółdzielni nie dotarły sądowe dokumenty ani nie wkroczył syndyk, jednak lokatorzy i władze Ochoty nie kryją wzburzenia. Żeby ogłosić upadłość, sądowi wystarczyły bowiem wnioski trzech firm, którym MSZBDM Ochota jest winna w sumie 200 tys. zł. - Majątek spółdzielni oszacowano przy tym na 245 mln zł. Jak zatem można było ogłaszać upadłość w sytuacji, gdy dług wynosi zaledwie 0,08 procent majątku Ochoty" - zastanawia się Kalinowski. Lokatorzy są wzburzeni. Boją się teraz o swoją przyszłość. - Mam mieszkanie lokatorskie. Jeśli teraz mój blok kupi prywatna osoba, to będę zwykłym najemcą, a mój czynsz wzrośnie nawet kilkakrotnie! - martwi się jedna z lokatorek. Najwięcej powodów do zmartwień, mają jednak mieszkańcy bloku przy ul. Bohdanowicza 19. Ich dom powinien być ukończony już dwa lata temu. Nie jest. Brakuje wind, niewykończone są klatki schodowe i garaż. Tymczasem lokatorzy cały czas mieszkają tu jak na placu budowy. Na dodatek nie mogą się zameldować, bo budynek nie ma odbioru technicznego i w świetle prawa nikt nie powinien w nim mieszkać. - Jesteśmy przerażeni. Zostaliśmy z kredytem 4,5 mln, a na dokończenie naszego bloku potrzeba jeszcze kolejne 1,5 mln zł. My za swoje mieszkania uczciwie zapłaciliśmy, a teraz jesteśmy na lodzie. Kto teraz ukończy ten dom" Kiedy wreszcie będziemy mogli się tu zameldować" - oburzają się lokatorzy z ul. Bohdanowicza. Z upadłością spółdzielni nie zamierza pogodzić się też jej powołany zaledwie miesiąc temu nowy prezes Witold Figurski. Ma on koncepcję oddłużenia MSZBDM Ochota i wierzy, że uda mu się spółdzielnię wyprowadzić na prostą. Był już przecież bliski sprzedaży działki, dzięki czemu Ochota pozbyłaby się długów. Na razie prezes złoży do sądu odwołanie w sprawie upadłości.
__Archiwum__