Stołeczny "Korek"
Zamordowanie w środę pod Piasecznem nastolatka to kolejny etap wojny gangów. Za kulisami stoi Andrzej H. "Korek". P,strong {font: 10pt;font-family:sans-serif;} strong {font-weight:bold;}
Andrzej H. "Korek" - niski mężczyzna w średnim wieku. Pracownik socjalny w magazynie. W rzeczywistości najpotężniejsza postać stołecznego podziemia. To on był głównym organizatorem niedawnego przemytu 400 kg kokainy do Polski. Takich transportów w ostatnich latach było więcej. Grupa mokotowska ma też własne laboratoria do produkcji amfetaminy. Dorobić do pensji - "Korek" żyje z kokainy importowanej z Peru i Brazylii i afgańskiej heroiny trafiającej do Polski dzięki tureckim pośrednikom. Miesięcznie tylko na Mokotowie, Ursynowie i Wilanowie schodzi po kilka kilogramów narkotyków. Pieniądze prane są w pizzeriach, klubach czy automatach zręcznościowych, których produkcją zajmuje się "Korek" - opowiada policjant Centralnego Biura Śledczego. Jego majątek szacowany jest na kilkadziesiąt milionów dolarów. W Nieporęcie cumuje jego luksusowy jacht, uważany za jeden z najdroższych w Europie Środkowej. Ma luksusową willę pod miastem, jednak większa część majątku znajduje się poza krajem. Prowadzi rozległe interesy w Kostaryce. Zainstalował tam m.in. automaty do gier typu jednoręki bandyta. Nieoficjalnie wiadomo, że dzięki zainwestowaniu znacznych sum zyskał nawet obywatelstwo tego kraju. Kostaryka służy mu do prania rzeki pieniędzy płynącej z handlu kokainą i heroiną. Właśnie narkotyki stanowią siłę mokotowskiego gangu. I przez prochy w Warszawie leje się krew. Całe miasto jego - "Korek" zapowiedział, że jego grupa będzie rządzić całym miastem. Najpierw uporządkował swoje podwórko, eliminując niepokornych. Mokotowscy bandyci przejęli większą część giełdy komputerowej, którą kontrolował syn "Malizny", dziś bardzo ostro wchodzą na Śródmieście. Szefowie z tamtego terenu "Krakowiak" i "Nastek" są już przeznaczeni do odstrzału - twierdzi policjant zwalczający zorganizowaną przestępczość. Poza Śródmieściem grupa mokotowska chce wejść na Pragę, Żoliborz i Bielany (zwłaszcza na teren giełdy na Wolumenie). "Korek' interesuje się też Legionowem, Piasecznem, Konstancinem i okolicami Pruszkowa. Jego ludzie wystosowali ultimatum do szefów gangów z tych okolic - albo robicie dla nas, albo idziecie do piachu. Na liście do odpalenia (czyli zabicia) znaleźli się m.in. Jerzy Brodowski, Robert Cieślak (obaj z gangu "Mutantów"). "Skazani" wiedzą o wyrokach i sami polują na "Mokotów". Dlatego "Korek" zawsze jeździ specjalnym bmw 5. - To prawdziwe cudo. Wygląda jak normalny model, jednak jest opancerzony. Wytrzymałby nawet wybuch granatu. W aucie zainstalowany jest system mikrofonów, wychwytujący dźwięki w promieniu 50 metrów - opowiada członek "Mokotowa". Organizacja to podstawa Trzon gangu to 30 bandytów, do tego dochodzi jeszcze ok. 70-80 goryli i złodziei. Najbliższymi współpracownikami szefa są "Należyty" i "Kolarz" (handel narkotykami), "Piłkarz" (napady na tiry, rozboje), "Myniek" (szara eminencja, doradca ) i "Wojtas" (szef kilerów). Kiedyś wiele do powiedzenia mieli też Zbigniew C. "Dax" i Bartosz W. "Bartek'. Wpadli jednak przy próbie wymuszenia 2 mln zł. Pomagał im Lech K. "Mecenas" - prawnik, który udostępnił kancelarię do prowadzenia nielegalnych interesów. Historia 'Korka' zaczyna się od kradzieży i włamań. Na przełomie lat 80. i 90. wszedł w komitywę z Januszem K. "Malarzem". Skupili wokół siebie zgraną ekipę złodziei i zaczęli rabować "lepsze" mieszkania. - Trafili kilka złotych strzałów, czyli dokonali włamań, na których dorobili się dużych pieniędzy. Mieli dobrze poukładane w głowie, więc zamiast wszystko przepić, zaczęli inwestować - opowiada gangster z otoczenia "Korka". Ich drogi zaczęły się rozchodzić, gdy "Korek" nawiązał kontakty z braćmi "Klajniakami", którzy z kolei mieli dojścia do południowoamerykańskich karteli kokainowych. Czuł się na tyle mocny, że w listopadzie 1997 r. pobił nawet Mirosława D."'Maliznę", jednego z bossów "Pruszkowa". Po aresztowaniu konkurentów zaczął przejmować ich dostawców. Obecnie współpracuje z gangiem wołomińskim i niektórymi ludźmi z "Ożarowa". Choć "Korek" działa od lat, policja i prokuratura nie mogą go dopaść. Półświatek aż huczy o tajemniczych wizytach Andrzeja H. w Urzędzie Ochrony Państwa i Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Mówi się, że gangster ma podobny status, jak w Austrii Jeremiasz Barański ps. Baranina, oskarżony o zlecenie zabójstwa Jacka Dębskiego. Majątkiem bossa nie interesują się też urzędy skarbowe. P {font: 10pt;font-family:sans-serif; text-indent:0.25in;} h1 { font:10 pt;font-weight:bold;}
Żadna część jak i całość utworów zawartych w dzienniku nie może być powielana i rozpowszechniana lub dalej rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i w
jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny lub inny albo na wszelkich polach eksploatacji) włącznie z kopiowaniem, szeroko pojętą digitalizacją,
fotokopiowaniem lub kopiowaniem, w tym także zamieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody Gremi Media SA
Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części bez zgody Gremi Media SA lub autorów z naruszeniem prawa jest zabronione
pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.