DRUKUJ

Nowe okoliczności krwawego wyroku?

04-09-2003, ostatnia aktualizacja 04-09-2003 02:06

Po sześciu latach od zabójstwa Wojciecha B., gangstera z Żoliborza, znalazł się człowiek, który ponoć widział sprawców zabójstwa.

Sprawa dotyczy głośnego mordu sprzed kilku lat. 9 października 1997 r. na żoliborskim skwerze przy ul. Braci Załuskich doszło do strzelaniny. Ofiara to Wojciech B., złodziej samochodów, związany przed laty z gangiem żoliborskim. Zabójcy to prawdopodobnie członkowie zbuntowanego odłamu tej samej grupy: Tomasz S. "Komandos" i Artur H. "Czacha". Zdaniem organów ścigania, wykonali wyrok w zemście za pobicie bossa grupy żoliborskiej Stefana K. "Stefana" vel "Księdza" i za próbę przejęcia jego interesów. Egzekucja o poranku B. mieszkał przy skwerze Braci Załuskich. 9 października przed jego domem od rana kręciło się trzech mężczyzn. Byli ubrani w zielone kombinezony służb miejskich, zachowywali się podejrzanie, rozglądali się wkoło, udawali, że grabią liście. Kiedy B. wyszedł z bloku i skierował się do swojego bmw, w jego stronę poleciała seria strzałów. Zabójcy wystrzelili trzy pociski z czeskich pistoletów CZ 75, w chwili gdy Wojciech B. wsiadał do auta. Pierwsza kula trafiła go w kark i utknęła w okolicach łopatki, druga rozerwała pachę i zatrzymała się przy kręgu szyjnym. Zabiła go trzecia kula Śmiertelna okazała się trzecia kula. To ona, zdaniem biegłego medyka sądowego, spowodowała rozległe obrażenia głowy i mózgu pokrzywdzonego. Sprawcy uciekli trzema samochodami: białym fordem fiestą i polonezami. Przy aucie zamordowanego policjanci odnaleźli pełny magazynek. Biegli z zakresu daktyloskopii ujawnili na nim odciski dłoni. Takie same odciski znaleziono na lusterku porzuconego pod mostem Poniatowskiego poloneza. Należały one do Tomasza S. "Komandosa". Ślady ręki pozostawił też Artur H. zwany "Czachą". Obaj panowie zasiedli na ławie oskarżonych. Obaj już byli karani. "Komandos" odsiedział trzy lata za rozbój, "Czacha" - dwa lata za gwałt zbiorowy. Trudny przewód Ich proces ruszył w 2000 r. Do dziś wyrok w sprawie zabójstwa nie został wydany. Najpierw się okazało, że sędzia prowadząca sprawę została zawieszona w pełnieniu obowiązków, bo prowadziła samochód po alkoholu. Jednocześnie z powodu przeciągania się procesu sąd zmuszony był do zwolnienia z aresztu oskarżonych. Kiedy znaleźli się na wolności, jeden z nich podzielił los Wojciecha B. W sierpniu 2002 r. Tomasz S. "Komandos" został zastrzelony. Do dziś nieodnaleziony zabójca posłał w jego kierunku pięć pocisków. Proces ruszył na nowo. Jeszcze raz odczytano akt oskarżenia, tym razem jedynie przeciwko Arturowi H. ps. "Czacha". Mężczyzna, tak jak poprzednio, do winy się nie przyznaje. Starym zwyczajem odmówił też składania wyjaśnień. Nowe okoliczności W trakcie przesłuchiwania świadków pojawiły się nagle nowe, ważne dla rozstrzygnięcia tej sprawy okoliczności. Okazuje się, że ojciec pokrzywdzonego trafił na ślad osoby, która była świadkiem strzelaniny. W tej sytuacji, zgodnie z nowymi przepisami procedury karnej, sąd będzie mógł nakazać prokuratorowi odnalezienie tej osoby i przesłuchanie jej. Decyzja w tej sprawie zapadnie na kolejnej rozprawie. Wczoraj sąd miał w planach przesłuchanie świadków procesu. Nic z tego jednak nie wyszło, bo okazało się, że żaden z nich najzwyczajniej w świecie... nie odebrał zawiadomienia o wezwaniu do sądu z poczty. - Spróbujemy w takim razie wezwać ich inną drogą, za pośrednictwem policji - poinformował przewodniczący składu orzekającego sędzia Rajmund Chajneta. Data: 2003-09-04
__Archiwum__