DRUKUJ

Nastula – Emelianenko, czyli walka dobra ze złem

30-12-2005, ostatnia aktualizacja 30-12-2005 23:43

W Tokio Paweł Nastula stanie oko w oko z dwumetrowym brutalem z Rosji. Aleksander Emelianenko sztuk walki uczył się w więzieniu. Japończycy liczą, że legendarny judoka z Polski przerwie passę szybkich zwycięstw Rosjanina.

Tułów Emelianenki przypomina tors japońskiego mafiosa rodem z yakuzy. Na prawym przedramieniu ma wytatuowaną cerkiew z pięcioma kopułami. Szacunek z więzienia – Tyle lat spędziłem w rosyjskim więzieniu za rozbój. To tam musiałem walczyć o szacunek dla siebie – mówi dziś otwarcie Aleksander Emelianenko. Na koncie ma osiem walk na ringach mieszanych sztuk walki. Przegrał tylko raz, ponad rok temu z chorwackim ekskomandosem Mirko Filipovicem, który mówi o sobie: „lewą nogą nokautuję, prawą wysyłam na cmentarz”. I faktycznie, omal że nie wysłał tam Emelianenki, który stracił przytomność po uderzeniu nogą w głowę. Dwumetrowy Aleksander swoje ostatnie pojedynki kończył jednak błyskawicznie. Nokautował kolejno w: 11., 15., i 28. sekundzie walki. – Młóci łapami jak cepami. Rzuca się na przeciwnika z furią. Trzeba najpierw przetrwać jego huraganowy atak, a potem robić swoje – tłumaczy Krzysztof Kosedowski, medalista olimpijski w boksie, obecny trener Nastuli. Ustąpi, by zwyciężyć To „swoje”, to przede wszystkim techniki judo. – Naczelną zasadą judo, jest: ustąp, a zwyciężysz. Tak będę walczył – powiedział na konferencji prasowej „Nastek”. Paweł musi skrócić dystans, dojść do zwarcia i wykonać rzut, by przejść do walki na ziemi. W Pride można zakładać duszenie, dźwignie, zadawać ciosy i kopnięcia, także leżącemu. Nasz mistrz olimpijski z Atlanty jest doskonale przygotowany właśnie do walki w parterze. Miliony dolarów na szali – Nie jestem takim zabijaką jak Emelianenko, ale i trudno o mnie powiedzieć „ułomek”. Nie boję się walki. W judo wygrałem kilkaset pojedynków. W tym sporcie też można upaść, trzeba bronić się przed dźwignią i duszeniem – mówi Nastula. Japoński dziennikarz z gazety „Yomiuri Shimbun” przyznaje, że dla większości Japończyków konfrontacja Nastuli z Emelianenko to „walka dobra ze złem”. A w Kraju Kwitnącej Wiśni zainteresowanie galą 31 grudnia jest ogromne. Organizatorzy sprzedali wszystkie 70 tysięcy biletów do gigantycznej tokijskiej hali-stadionu. Najdroższe wejściówki za 2000 dolarów rozeszły się na pniu. Stacja FujiTV liczy na 30 –procentowy udział w całej japońskiej widowni, czyli na kilkadziesiąt milionów osób przed TV. Byłby to rekord. Polski judoka znalazł się więc w największym show w Japonii. Organizatorzy spodziewają się kilkanastu milionów dolarów zysku. Nic więc dziwnego, że swoim gwiazdom płacą również krocie. Na szali pojedynku wieczoru pomiędzy dwoma judokami (Naoya Ogawa kontra Hidehiko Yoshida) leżą cztery miliony dolarów. Same pasy mistrzowskie wręczane podczas gali kosztowały milion dolarów (złocone i wysadzane diamentami). Król z Polski Polski judoka nie ma jeszcze kontraktu gwiazdorskiego. Nieoficjalnie mówi się o 100 tysiącach dolarów za pięć walk. Jednak zaproszenie go do największego show w Japonii świadczy o tym, że jest popularny w Kraju Kwitnącej Wiśni. Organizatorzy zakwaterowali go w jednym z najbardziej luksusowych hoteli Century Hyatt w dzielnicy Shinjuku (kręcono w nim film „Między słowami”). Paweł ma do dyspozycji lekarzy, akupunkturzystę, nawet refleksologa (specjalista od masażu stóp). Japońskie media prześcigają się w komplementowaniu naszego mistrza olimpijskiego z Atlanty. „Król judo z Polski”, „legendarny mistrz” – piszą o nim media, porównując go z... Georgem Clooneyem. Atsuyo Yamagawa, najpopularniejsza ring-girl (dziewczyna przechadzająca się po ringu z tabliczką informującą o numerze rundy), zapowiada, że zrobi wszystko, by móc wyjść między liny podczas pojedynku Nastuli. Serce do walki Kibicom nie przeszkadza to, że Polak przegrał swoją pierwszą, czerwcową walkę. – To człowiek, który tworzył historię judo. Teraz chcemy, by napisał nowe rozdziały Pride. Zwycięstwa kiedyś nadejdą. Na Japończykach wrażenie robi jego ogromne serce do walki. Za to kochamy Nastulę – powiedział nam Nobuyuki Sakakibara, szef Pride. 2005-12-31
__Archiwum__