DRUKUJ

Dostał sześć kulek, gdy podnosił ciężary

28-09-2005, ostatnia aktualizacja 28-09-2005 00:33

Sześć kul utkwiło w ciele Wojciecha S., ps. Szela. Został on zaskoczony przez bandytów w siłowni. Stołeczna policja twierdzi, że były to gangsterskie porachunki.

– Oni doskonale wiedzieli, do kogo chcą strzelić. Weszli do siłowni, rozejrzeli się i skierowali w stronę „Szeli” – mówi jeden z policjantów. Podnosił ciężary W fitness clubie Studio Sport przy ul. Koński Jar 6 wczoraj przed południem pojawił się Wojciech S., gangster z mokotowskiej grupy. Wybrał ławeczkę blisko ściany. Położył się i zaczął ćwiczyć. – Przed godz. 13 do klubu weszło dwóch mężczyzn. Przeszli przez recepcję i weszli na pierwsze piętro do siłowni – mówi nadkom. Mariusz Sokołowski, rzecznik prasowy Komendy Stołecznej Policji. – Mężczyźni na głowach mieli kaptury i ciemne okulary – dodaje. Gangsterzy podeszli do ćwiczącego Wojciecha S. i wystrzelili do niego sześć kul. Celowali prosto w głowę, klatkę piersiową i brzuch. Po egzekucji uciekli z siłowni. W środku w tym czasie było kilka osób, m.in. trener i osoby, które właśnie przyszły poćwiczyć. Przerażeni pracownicy wezwali karetkę pogotowia i policję. – Moja sąsiadka widziała z balkonu, jak wynosili tego mężczyznę. Jeszcze żył – mówi mieszkanka bloku sąsiadującego z siłownią. 32-letni Wojciech S. został przewieziony do szpitala. – Jego stan jest bardzo ciężki. Dostał aż sześć kul. Był operowany – mówi nam Marek Durlik, dyrektor szpitala MSWiA. Zawsze był tutaj spokój Okoliczni mieszkańcy są wstrząśnięci. – Usłyszałam jakiś huk, a później tak jakby odjeżdżały jakieś samochody – mówi Małgorzata Beczek. – Moja synowa chodziła kiedyś do tej siłowni. Była z niej bardzo zadowolona. Kto by pomyślał, że takie rzeczy mogą się tutaj dziać – dodaje. Gangsterskie porachunki Wojciech S., ps. Szela, jest członkiem grupy mokotowskiej, zajmującej się m.in. handlem narkotykami, wymuszaniem haraczy i rozbojami. Jest doskonale znany stołecznym policjantom. Zdaniem naszych informatorów, mafijna egzekucja była dziełem kompanów „Szeli”. Prawdopodobnie za zamachem stoi Zbigniew C. ps. Dax, jeden z ostatnich bossów gangu mokotowskiego. Przed kilkunastoma dniami zaczął on podporządkowywać sobie przestępcze bandy z Mokotowa i Śródmieścia. – „Dax” przejął agencje towarzyskie kilku gangsterów i zapowiedział, że ten, kto nie uzna jego władzy zostanie zabity. Miał nawet pobić „Krakowiaka”, bossa ze Śródmieścia związanego z „Mokotowem” – mówi oficer policji. Wojciech S. był także typowany przez policję jako jeden z członków gangu porywających ludzi w Warszawie i okolicach. 2005-09-28
__Archiwum__