Dobrze, że się już skończył
Do północy na pl. Konstytucji większość warszawiaków bawiła się, stojąc. Dopiero po fajerwerkach ruszyli do tańca. Tworzyli kółeczka, korowody, a nawet meksykańskie fale.
Szwedzki duet Roxette, króla dyskotek sprzed kilku lat Danzela, zespół Opus i występy polskich gwiazd obejrzało na żywo ok. 150 tys. osób. Mimo że było zimno, humor wszystkim dopisywał.
Panią Małgosię spotkaliśmy przy przystanku autobusowym. Tańczyła z mężem przy piosence „It Must Have Been Love” zespołu Roxette, rozgrzewając się zawartością piersiówki. – Mąż ma jeszcze jedną – mówiła. – Nie można wnosić butelek z szampanem, ale to udało nam się przemycić. Dużo tego nie jest, akurat żeby nie zamarznąć. To za ten nowy rok!
Tańczących par do północy było jednak jak na lekarstwo. Dopiero później warszawiacy się rozkręcili. Pod sceną bawili się w kółkach, tworzyli korowody i wciągali do środka tych, którzy stali w pobliżu.
– 2010 był dla nas wszystkich naprawdę paskudnym rokiem – mówiła Beata, studentka polonistyki. – Nareszcie się skończył i mamy powód do radości. Zamierzam się bawić szaleńczo do samego końca imprezy.
Publiczność zachwycona była występem Dody, która piosenkę „Bad Girls” zaczęła śpiewać, wisząc nad sceną ze skrzydłami anioła. – Miałem ją za kiepską piosenkarkę, a ona zrobiła tu niesamowity show, prawie jak Madonna – oceniał Artur Niewiadomski z Wawra.
Po kilka tysięcy osób bawiło się też na dzielnicowych sylwestrach pod chmurką na Bemowie i Białołęce.
Zdaniem służb porządkowych, noc sylwestrowa przebiegała spokojnie. Policjanci interweniowali 1701 razy, strażnicy miejscy 332 razy, a strażacy wyjeżdżali do pożarów 44 razy. Do izby wytrzeźwień odwieziono 73 osoby. Obłożenie było duże, po północy wstrzymano przyjmowanie pijanych.
Na placu Konstytucji mundurowi zatrzymali cztery osoby.
– Jeden próbował wejść na imprezę z kastetem, inny był kompletne pijany. Dwóch innych wszczęło awanturę z policjantami – opowiada oficer policji.
Nie obeszło się bez nietypowych interwencji. Kilku mieszkańców bloku przy ul. ZWM nowy rok przywitało w... windzie.
– Dostaliśmy zgłoszenie o zablokowanej windzie o godz. 23.54 – relacjonuje Grzegorz Trzeciak ze stołecznej straży.
O tej samej godzinie od racy zapaliła się elewacja restauracji przy ul. Foksal, a dwóch chłopaków i dziewczyna włamali się do kwiaciarni na ulicy Grochowskiej. – Wynieśli ze sklepu petardy i je odpalali. Zostali zatrzymani na gorącym uczynku – opowiada policjant.
Ułańska fantazja dopisywała i innym imprezowiczom. Strażacy gasili jeszcze m.in. pojemnik na ubrania PCK, samochód, śmietniki.
Żadna część jak i całość utworów zawartych w dzienniku nie może być powielana i rozpowszechniana lub dalej rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i w
jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny lub inny albo na wszelkich polach eksploatacji) włącznie z kopiowaniem, szeroko pojętą digitalizacją,
fotokopiowaniem lub kopiowaniem, w tym także zamieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody Gremi Media SA
Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części bez zgody Gremi Media SA lub autorów z naruszeniem prawa jest zabronione
pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.