Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Szokowanie w centrum handlowym

Anna Wittenberg, Natalia Bet 18-02-2009, ostatnia aktualizacja 19-02-2009 18:09

Spreparowane ciała, nienarodzone płody, płuca, nerwy i układ krwionośny – od soboty w Blue City będzie można oglądać wystawę „Bodies... the exhibition”.

Przeczytaj wywiad z dr. Royem Gloverem, autorem wystawy

Na ekspozycji pokazano 13 spreparowanych ciał oraz ponad 250 mniejszych narządów oraz organów. – Nasze ciała to najcenniejsze, co mamy.

Towarzyszą nam od momentu narodzin do śmierci. Dlaczego więc tak mało o nich wiemy? „Bodies... the exhibition” ma być na to lekiem, ma edukować, inspirować, uczyć – mówi dyrektor ds. medycznych wystawy dr Roy Glover, emerytowany wykładowca anatomii i biologii komórkowej na Wydziale Lekarskim Uniwersytetu w Michigan.

Medycyna czy sztuka?

Na całym świecie wystawę obejrzało już 11 mln ludzi, w tym 55 tys. uczniów. Wszędzie wzbudzała ogromne kontrowersje. Dlaczego? Już na początku wystawy wita nas ludzki szkielet. W gablotach dookoła zamknięte są natomiast poszczególne kości. Idąc dalej, natkniemy się na spreparowane w całości postaci – biegacza, rugbysty, dyskobola, siatkarza, dyrygenta i filozofa. Każda z nich ma pokazywać poszczególne elementy ludzkiego ciała – mięśnie, układ rozrodczy, nerwy, a nawet mózg. Dokładne opisy oraz komentarze nagrane na audioprzewodniku uzupełniają ekspozycję. Możemy się z nich dowiedzieć, co dokładnie oglądamy, jak działa i do czego potrzebne jest w naszym organizmie.

Wiele osób porównywało ekspozycję do prac Gunthera von Hagensa, który 14 lat temu jako pierwszy pokazywał wystawy ze spreparowanymi ciałami jako eksponatami. – Nie chcemy być z nim utożsamiani. Nasza wystawa ma cel naukowy, poznawczy – przekonuje Glover. – Jeśli jednak ktoś będzie chciał zobaczyć w niej piękno, to będę się cieszył. Ludzkie ciało jest piękne i tylko wtedy, gdy ludzie będą uważali się za takich, będą mieli dla siebie szacunek – dodaje.

Ekspozycja jeszcze przed otwarciem wzbudza gorące dyskusje w środowisku naukowym. – Ta wystawa nie ma nic wspólnego z nauką – komentuje prof. Andrzej Kokoszka z Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego. – Gdyby organizatorom przyświecały naukowe cele, wystawiliby modele zwłok, które coraz częściej wykorzystuje się w nauce. Efekt edukacyjny zostałby osiągnięty.

– Niestety, dostrzegam tu chęć zdobycia jak największego rozgłosu, który z szacunkiem dla zmarłych ma niewiele wspólnego – dodaje prof. Zbigniew Stawrowski z Polskiej Akademii Nauk.

Zdaniem Jana Stradowskiego, lekarza i dziennikarza, mimo że wystawa ma posmak skandalu, warto ją obejrzeć. – Świadomość naukowa nie jest jeszcze zbyt duża w naszym kraju. Poza tym w muzeach oglądamy przecież mumie i czaszki neandertalczyków, które nie miały nic do powiedzenia, czy chcą być po śmierci pokazywane.

Dr Marek Wichrowski, bioetyk z WUM, uważa, że wystawa nie budzi większych wątpliwości etycznych. – Jeśli nie niesie ze sobą negatywnych konsekwencji społecznych, nie ma sensu jej potępiać. Jeśli cel jest rzeczywiście dydaktyczny, środki mogą być trochę „pod publiczkę”– uważa.

Tania sensacja bez reklamy

Z kolei ks. Bogdan Bartołd nie ma zamiaru oglądać wystawy. – Z chrześcijańskiego punktu widzenia ciału ludzkiemu należy się szacunek – mówi. – Jeżeli człowiek umiera, należy mu się godny pochówek. Moim zdaniem, nie jest to forma edukacji, tylko szukania taniej sensacji. Dlaczego kontrowersyjną ekspozycję wystawiono w centrum handlowym? – Blue City po prostu miało odpowiednią powierzchnię wystawową – mówi Magdalena Marzec-Mróz, odpowiedzialna za prezentację wystawy.

Wystawa nie jest jednak w centrum reklamowana, a jego goście raczej nie mają o niej pojęcia. – Pierwsze słyszę. Ale taka wystawa to dziwny pomysł. Myślę, że ciała powinno się zostawiać w kostnicach, a nie pokazywać ludziom – mówi Jerzy Antczak, klient Blue City. Inne zdanie na ten temat ma Barbara Maksymowicz: – Z pewnością zabiorę na nią dzieci. Na pewno nauczą się na niej więcej niż na biologii w szkole.

Organizatorzy zapewniają, że wszystkie osoby, których ciała pokazano na wystawie, zmarły śmiercią naturalną i zgodnie z prawem zostały przekazane do chińskiego laboratorium medycznego, które pozostaje ich właścicielem. – Nasz partner pozyskuje ciała, preparuje i udostępnia. Będziemy je musieli zwrócić, kiedy nie będą nam potrzebne – mówi Glover.

Dodaj swoją opinię

Życie Warszawy

Najczęściej czytane