Mazurki, czyli leci pies przez owies
Według założeń twórców konkursu, miał on przypominać szlachetną rywalizację sportową. Jeśli porównać go do wyścigu kolarskiego, to rozpoczęty właśnie II etap jest „etapem prawdy”.
Maraton mamy już za sobą, a prawdziwe problemy muzyczne właśnie się zaczęły. 32 młodych pianistów, którzy dostali się do II etapu konkursowych przesłuchań, musi teraz wykonać jedną z dwóch chopinowskich sonat, jeden z czterech polonezów i trzy lub cztery mazurki. Właśnie mazurki, te arcypolskie utwory, to wyjątkowy sprawdzian, czy ktoś rozumie muzykę Chopina, czy nie. Jak grać „oj dana!” Choć komponowano je już wcześniej, dopiero w twórczości Chopina mazurki stały się przykładem sztuki najwyższej próby i artyzmu. Sam Fryderyk Chopin traktował je – w odróżnieniu od walców – bardzo poważnie. Są bowiem przedmiotem niezwykle osobistej wypowiedzi kompozytora oraz przykładem nowatorstwa i oryginalności formy. To utwory zróżnicowane pod względem długości, charakteru, tempa, wyrazu i stopnia stylizacji. Sama nazwa „mazurek” musi być rozumiana szeroko, ponieważ mieści się w niej kilka naszych ludowych tańców, zarówno mazur, jak i kujawiak czy oberek. – Jak grać mazurki, wiedzą tylko Polacy. Inne nacje muszą się tego dopiero nauczyć – twierdzi prof. Barbara Hesse-Bukowska, jedna z najlepszych interpretatorek tych utworów w historii światowej chopinistyki. – Wyjaśniając na przykład japońskim studentom specyfikę mazurków, prezentowałam im pewnego znanego oberka, jako dowód, że tę samą melodię można przedstawić zarówno wesoło, jak i smutno. Pierwsza wersja w tonacji durowej brzmiała: „Leci pies przez owies, ogonem wywija. Pewnie nie żonaty, szczęśliwa bestyja, oj dana!”. Druga, w tonacji moll – „Leci pies przez owies, ogon ma spuszczony. Pewnie jest żonaty albo narzeczony, oj dana!”. Profesor Hesse-Bukowska próbowała też śpiewać Japończykom: „Umarł Maciek, umarł i leży na desce...”, ale nie mogli tego w ogóle zrozumieć. Wciąż pytali, dlaczego Maciek, dlaczego na desce. Kompletnie też nie dało się im wytłumaczyć, co znaczy „oj dana!”. Najlepiej po chińsku Barbara Hesse-Bukowska, promotor pracy doktorskiej Tadeusza Kernera na temat najrozmaitszych interpretacji mazurków, opowiada też, jak autor przez dwa lata odsłuchiwał i porównywał ze sobą wszelkie dostępne nagrania mazurków. W efekcie doszedł do wniosku, że ich najlepszymi interpretatorami są Polacy lub zagraniczni pianiści kształceni przez polskich profesorów. Potwierdza to przypadek Fou Ts’onga, chińskiego laureata nagrody za najlepsze wykonanie mazurków na V Konkursie w 1955 roku, którego nauczycielem był prof. Zbigniew Drzewiecki. Martha Argerich, która dziesięć lat później, na VII Konkursie zdobyła nagrodę specjalną za najlepsze wykonanie mazurków, brała lekcje u Fou Ts’onga. Odgwizdane talenty Mazurki są dowodem, niekiedy kwestionowanej, polskości Chopina. Żaden Francuz czy Anglik przecież nigdy nie komponował mazurków. Inna jednak sprawa grać stylowo mazurki, inna zyskać aprobatę jury. Zapewne jedną z najlepszych ich interpretacji w wykonaniu legendarnego Ignacego Friedmana uznano by dziś za manieryczną, a mazurki w wykonaniu Artura Rubinsteina za wesołkowate. Gdyby na pierwszym miejscu stawiano indywidualność artystyczną, nie byłoby kontrowersji pomiędzy oceną jury a odczuciami pozostałych słuchaczy. Co się jednak stanie, gdy w ostatnim etapie XV edycji zabraknie jakichkolwiek indywidualności, a zatem upadnie idea konkursu, jako rywalizacji talentów? Najwyższy czas powrócić do zasad ustalonych przez prof. Jerzego Żurawlewa – na pierwszym miejscu – talent, na drugim – pianistyka, a dopiero na trzecim – chopinistyka. Nawet jeżeli większość jurorów ma wiedzę tajemną, jak i z jaką szybkością grać utwory Chopina. A co do symboliki sportowej i porównania konkursu do wieloetapowego wyścigu możemy, niestety, oczekiwać, że na mecie pierwsi będą ci, którzy całą trasę pokonali równym, przeciętnym tempem, chowając się za plecami bardziej utalentowanych zawodników. Najzdolniejszych konkurentów sędziowie zapewne wcześniej odgwiżdżą. 2005-10-14
Żadna część jak i całość utworów zawartych w dzienniku nie może być powielana i rozpowszechniana lub dalej rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i w
jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny lub inny albo na wszelkich polach eksploatacji) włącznie z kopiowaniem, szeroko pojętą digitalizacją,
fotokopiowaniem lub kopiowaniem, w tym także zamieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody Gremi Media SA
Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części bez zgody Gremi Media SA lub autorów z naruszeniem prawa jest zabronione
pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.