„Darmozjazdy” kosztują krocie
Ponad 30 mln zł rocznie płacą podatnicy za darmowe przejazdy grupy uprzywilejowanych w stolicy. A ratusz zwalnia z opłat kolejnych.
Tym razem bezpłatne bilety na autobusy, tramwaje, metro i pociągi mają dostać pracownicy Szybkiej Kolei Miejskiej. Projektem zajmie się w czwartek Rada Warszawy.
– Pracownicy mojej spółki domagali się tych ulg od lat – mówi „ŻW” prezes SKM Leszek Walczak. – Wcześniej nie mieli prawa do bezpłatnych przejazdów, w przeciwieństwie do pracowników pozostałych miejskich przewoźników.
Nierówne traktowanie?
Skarbnik miasta Mirosław Czekaj zaopiniował projekt pozytywnie, ale podkreślił: ulgi dla SKM zmniejszą miejskie wpływy ze sprzedaży biletów. SKM zatrudnia dziś 130 osób. Miesięcznie bilety dla nich będą kosztowały więc miasto 15,8 tys. zł, a rocznie – ponad 189 tys. zł.
W ciągu najbliższych lat te kwoty poszybują jednak w górę. W związku z planami uruchomienia nowych linii SKM – m.in. do lotniska Okęcie – spółka będzie musiała zwiększyć zatrudnienie kilkakrotnie.
Jak usłyszeliśmy, ten prezent od podatników i tak pracowników SKM nie usatysfakcjonuje.
– Spodziewam się protestów pracowników mojej spółki z powodu nierównego traktowania – mówi prezes Walczak.
Dlaczego? Bo do bezpłatnych przejazdów będą uprawnieni tylko pracownicy SKM. Zupełnie inaczej niż w przypadku organizatora przewozów – Zarządu Transportu Miejskiego – oraz przewoźników: Miejskich Zakładów Autobusowych, Tramwajów Warszawskich i Metra Warszawskiego.
Tam jazda „za friko” przysługuje nie tylko pracownikom – także tym zatrudnionym w niepełnym wymiarze godzin – ale też ich małżonkom, dzieciom, pasierbom, rodzicom, a nawet teściowi i teściowej (jeśli prowadzą wspólnie z pracownikiem gospodarstwo domowe).
Jak sprawdzić konkubinę
Osoby zatrudnione w miejskich spółkach przewozowych, np. w MZA czy Tramwajach Warszawskich, mogą też załatwić przejazdy za darmo partnerom z nieformalnych związków, nazywanych w uchwale konkubentami. Tylko ZTM zrzekł się tego przywileju w 2004 roku.
Bilety są wydawane wyłącznie na podstawie ustnej deklaracji. Kierowca albo motorniczy idzie do przełożonego w zajezdni i oznajmia, że żyje z partnerką bez ślubu. Ta automatycznie dostaje bilet, za który płacą podatnicy. Prawdziwość deklaracji jest nie do zweryfikowania (przełożony musiałby odwiedzać pracownika wieczorem w ramach kontroli).
Za darmo jeżdżą emeryci i renciści, którzy pracowali w komunikacji miejskiej. Kontrolera nie boją się wdowy i wdowcy po pracownikach, ale też po emerytach i rencistach komunikacji miejskiej w Warszawie.
Dalajlama i noworodek
Łączna liczba pracowników ZTM, MZA, Tramwajów Warszawskich i Metra Warszawskiego to 10,8 tys. Z wyliczeń ratusza wynika jednak, że w stolicy bez biletu jeździ na podstawie tego przywileju ponad 32 tys. osób. Kierowcy, motorniczy, maszyniści i kontrolerzy to zaledwie 15 proc. z nich. Reszta to np. pracownicy biurowi, a przede wszystkim rodziny, teściowe, konkubenci itd.
Czy warszawskich podatników stać na tak wielkie ulgi?
– Utrzymanie komunikacji miejskiej w Warszawie kosztuje 1,5 mld zł rocznie. Wpływy z biletów to tylko 40 proc. – mówi rzecznik ZTM Igor Krajnow.
W jaki sposób załapać się na darmowy bilet, jeśli nie mamy rodziny w komunikacji miejskiej?
Wystarczy urodzić się w komunikacji miejskiej (tak stało się w 2006 roku w tramwaju linii 33 z córeczką obywatelki Sudanu).
Jeśli nasi rodzice zdecydowali się na szpital, możemy spróbować uzyskać tytuł Honorowego Obywatela Warszawy.
I tak za darmo mogą jeździć np. Lech Wałęsa, Tadeusz Mazowiecki i Dalajlama.
Nie mamy tak dużych zasług? Trzeba więc oddać bezpłatnie krew: mężczyźni 18, a kobiety – 15 litrów.
Darmowe bilety dla konkubin to patologiaStanisław Wojtera, radny Warszawy, PiS
Czy teściowe, konkubiny i pasierbowie pracowników komunikacji powinni jeździć za darmo?
Stanisław Wojtera: Nie widzę żadnego powodu. To taka sama patologia jak pracownicy PKP podróżujący za darmo w pierwszej klasie. Bo czy pracownik sklepu ma za darmo chleb? Albo czy pracownik wodociągów nie płaci za wodę?
Dlaczego w takim razie ratusz lekką ręką rozdaje bilety?
Pod wpływem silnego lobby związków zawodowych. To taki wynegocjowany dodatek do pensji. Niestety, bardzo kosztowny dla podatników. Wyobraźmy sobie, że motorniczy tramwaju mieszka z partnerem. Według tej zasady, jemu trzeba więc kupić bilet za publiczne pieniądze, bo przecież nie wolno dopuścić do dyskryminacji ze względu na orientację seksualną.
W przypadku SKM ulga obejmie jednak tylko pracowników – bez rodzin, konkubentów itd. Może to krok w dobrą stronę?
Może i byłby to krok w dobrą stronę, gdyby jednocześnie uporządkować sytuacje w innych spółkach. Dzięki odebraniu przyznanych lekką ręką biletów dla rodzin i konkubentów można by np. obniżyć ceny biletów.
Będzie pan głosował przeciwko darmowym biletom dla SKM?
Na pewno zgłoszę poprawki. Chodzi o to, żeby wreszcie odebrać zbyt szczodre przywileje pracownikom ZTM i spółek przewozowych.
Dodaj swoją opinię
Żadna część jak i całość utworów zawartych w dzienniku nie może być powielana i rozpowszechniana lub dalej rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i w
jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny lub inny albo na wszelkich polach eksploatacji) włącznie z kopiowaniem, szeroko pojętą digitalizacją,
fotokopiowaniem lub kopiowaniem, w tym także zamieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody Gremi Media SA
Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części bez zgody Gremi Media SA lub autorów z naruszeniem prawa jest zabronione
pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.