Zhao Liang: W moim kraju każdy jest obserwowany
O przemianach w Chinach i drodze do demokracji mówi dokumentalista oraz laureat tegorocznej Nagrody im. Marka Nowickiego od Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. Jego retrospektywę oglądamy na festiwalu WATCH DOCS „Prawa Człowieka w Filmie”. Z Zhao Liangiem rozmawia Anan Kilian.
Czy spodziewa się pan, że Chiny będą państwem demokratycznym?
Zhao Liang: Rozmawiałem niedawno z Cui Weiping, znaną chińską pisarką, badaczką literatury wschodnioeuropejskiej, filmoznawczynią i tłumaczką literatury czeskiej, m.in. utworów Havla. Uważa ona, że najdalej za 12 lat Chiny będą demokratyczne. Ja osobiście nie mógłbym podać tak precyzyjnej cezury czasowej, ale wierzę w opinię Weiping, która zna historię najnowszą Europy Wschodniej i jej doświadczenie komunizmu.
Co sądzi pan o obecnym, hybrydowym systemie politycznym Chin?
Skupia w sobie najgorsze cechy kapitalizmu i socjalizmu. Ci, którzy wciąż nazywają siebie komunistami, stworzyli wielkie fortuny.
Skoro mówi pan o diametralnej zmianie ustroju w perspektywie 12 lat, to przemiany w pana kraju muszą następować bardzo szybko. Czy coś zmieniło się na przykład od 2009 r., od premiery pana dokumentu „Petenci"?
Chiny zmieniają się w nieprawdopodobnie gwałtownym tempie. Nawet gdyby przyjechała pani po roku przerwy, nie poznałaby pani kraju. Jeszcze dwa lata temu w ogóle nie jedliśmy w Chinach nabiału – ani mleka, ani masła czy serów – a teraz jest inaczej. Wszędzie widać reklamy jogurtów koncernu Danone, które dobrze się sprzedają. Obecnie Chiny to państwo reklamowego zgiełku i hałasu. Pojawiły się chińskie odpowiedniki Facebooka i Twittera – Weibo (dostęp do Internetu ma pół miliarda Chińczyków – przyp. red.). To autentyczne fora wyrażania opinii, za pośrednictwem których ludzie kontaktują się ze sobą. Niedawno ktoś opublikował post na temat pewnej pani związanej z Chińskim Czerwonym Krzyżem – że ma kilka luksusowych samochodów, w tym Maserati. Okazało się, że jest kochanką szefa tej instytucji i dostała je od niego. Był wielki skandal, ponieważ to wszystko wyszło na jaw. Teraz takie rzeczy się u nas piętnuje. Podobnie było z synem wiceministra spraw wewnętrznych czy służby bezpieczeństwa – nie pamiętam już dobrze – który chciał wybronić się od odpowiedzialności za samochodową stłuczkę, korzystając z więzów rodzinnych. Ten incydent rozdmuchano do rozmiarów pokazowego procesu mającego upewnić społeczeństwo, że wykroczenia dzieci partyjnych dygnitarzy są traktowane surowiej niż zwykłych obywateli.
Są więc chiński Facebook i Twitter, a co z ogólnym dostępem do Internetu? Jakie strony są niedostępne?
Na przykład YouTube oraz oryginalne wersje Facebooka i Twittera. W różnych wyszukiwarkach wiele haseł jest po prostu zablokowanych. Google działa w Hongkongu i Makau, ale duża liczba haseł jest ocenzurowana. Nowe technologie poszerzają sferę wolności. Ludzie dowiadują się z nich o rzeczach, które pozostałyby dla nich tajemnicą, bo gazety o nich nie napiszą. Upowszechnienie tych informacji następuje poprzez portale społecznościowe.
Jakie zmiany nastąpiły w sferze polityki wewnątrzpaństwowej?
Niewielkie. Ale dochodzi do tylu sprzeczności w funkcjonowaniu państwa, że władza zmuszona jest ciągle dostosowywać się do przemian społecznych. To wszystko nieuchronnie prowadzi do demokracji.
Realizuje pan dokumenty na bardzo trudne tematy. Czy dużo to pana kosztuje psychicznego wysiłku?
Największy wpływ na mój stan psychofizyczny mieli „Petenci" (ten film na temat chińskiego systemu prawnego powstawał przez 12 lat i miał premierę w Cannes – przyp. red.). Daję radę funkcjonować normalnie, gdy zajmuję się wieloma projektami naraz.
Czy kiedykolwiek miał pan wrażenie, że znajduje się pod lupą służb bezpieczeństwa, realizując filmy krytyczne wobec systemu politycznego Chin?
W moim kraju każdy, kto zajmuje się tym co ja, jest obserwowany. Kilka razy zastanawiałem się, czy mój telefon może być na podsłuchu. Podczas pracy nad „Petentami" wielokrotnie widziałem, że jestem filmowany. Przyglądający mi się mężczyźni gdzieś telefonowali. Kilka razy rezygnowałem z tego powodu ze zdjęć danego dnia w obawie, żeby mi nie zabrano nakręconego materiału. Dopytywano się o mnie w chińskim Instytucie Filmowym i w mojej rodzinnej miejscowości, ale nigdy nie zostałem wezwany na przesłuchanie.
- „Razem" – kino Kultura 17.12, godz. 18
- „Powrót na granicę" – Stary BUW 16.12, godz. 20, kino Muranów 18.12, godz. 16
Żadna część jak i całość utworów zawartych w dzienniku nie może być powielana i rozpowszechniana lub dalej rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i w
jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny lub inny albo na wszelkich polach eksploatacji) włącznie z kopiowaniem, szeroko pojętą digitalizacją,
fotokopiowaniem lub kopiowaniem, w tym także zamieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody Gremi Media SA
Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części bez zgody Gremi Media SA lub autorów z naruszeniem prawa jest zabronione
pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.