Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Tanecznie w mrok

Dominika Węcławek 19-04-2009, ostatnia aktualizacja 21-04-2009 07:51

W poniedziałek premiera dwunastej płyty Depeche Mode. Zespół udowadnia, że nawet po trzydziestu latach działalności można robić muzykę świeżą.

autor: Guz Rafał
źródło: Fotorzepa
źródło: Materiały Promocyjne

Jednym z elementów stanowiących o sile „Sounds of the Universe” jest efektowne połączenie estetyki lat 80. z nowoczesną. Dzięki temu można zrozumieć, jak Brytyjczycy od syntetycznego popu zdołali dotrzeć do cybernetyczno-rockowych rejonów i nie stracić tożsamości. O ile muzyka sprzed 30 lat żyje tu w estetyce brzmień i uwzględniona jest przy doborze instrumentów, to spojrzenie na nią jest nowe, przyciemnione gotykiem, uwznioślone gospel. Otwierające „In Chains”, intrygujące połączenie typowej dla „depeszów” elektroniki z krótkimi, nerwowymi riffami jest idealną przystawką do głównego dania, jakim z pewnością są piosenki „Hole to Feed” i „Wrong”. Pierwsza z nich wprowadza w nastrój niepokoju, opowiadając o relacjach uczuciowych, wstydzie, tytułowym zapełnianiu tkwiących w duszy dziur. Puls, brudne brzmienie gitar i aranżacyjny umiar decydują o wysokiej jakości utworu. Kolejny utwór, singlowy „Wrong”, najmocniejszy chyba, a zarazem najmroczniejszy na całym albumie, powinien przytłaczać ciężkim brzmieniem klawiszy. Nie dzieje się tak dlatego, że muzyka świetnie współgra z pełnym emocji głosem Dave’a Gahana, nie tylko wokalisty, ale i współautora tekstów, które znalazły się na płycie.

Niestety, środek albumu jest nierówny. Dobre wersy z „Fragile Tension”, akcentowane niewielką porcją cyfrowych zgrzytów oraz wstawkami rodem z psychodelicznego rocka, kontrastują z ilustracyjnym, mdłym „Little Soul”. Szczęśliwie Gore, Fletcher i Gahan zostawiają na deser takie kompozycje jak „Corrupt”. Kawałek prezentuje się niczym błyskotliwa aluzja do brzmienia Jeana Michelle’a Jarre’a z jego najlepszych, dawno zapomnianych lat.

Styl i pomysły Depeche Mode sprawiają, że starość formacji tej właściwie nie dotyczy. Panowie wykraczają bowiem poza odgrzewanie nowej fali czy flirt z plastikiem z lat 80.

Depeche Mode, „Sounds of the Universe”, wyd. EMI

Życie Warszawy

Najczęściej czytane