Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Chcą wygasić Skrę

Marek Kozubal, Aleksandra Pinkas 04-03-2009, ostatnia aktualizacja 05-03-2009 22:39

Wierzyciele klubu sportowego Skra domagają się, aby sąd gospodarczy ogłosił jego upadłość. – To próba wyłudzenia pieniędzy – mówią przedstawiciele klubu. Rozprawa odbędzie się za tydzień.

Wnioski o postawienie jednego z najstarszych klubów sportowych stolicy w stan upadłości złożył pod koniec stycznia Grzegorz Stępniewski, radca prawny. Prawnik występuje w imieniu swojej kancelarii oraz jako pełnomocnik spółki Warszawska Korporacja Budowlana.

Stępniewski twierdzi, że od dwóch lat domaga się od klubu zapłaty za świadczone przez jego kancelarię usługi prawne w latach 2003 – 2006.

– Skra jest mi winna ponad 120 tys. złotych. Bez skutku starałem się odzyskać pieniądze od jej zarządu oraz firmy Global Partners, która wydzierżawiając część działki Skry, zobowiązała się spłacić zobowiązania klubu – wyjaśnia.

Znacznie poważniejsze są żądania Warszawskiej Korporacji Budowlanej. Spółka udowadnia, że Skra ma wobec niej dług sięgający 4 mln zł.

We wrześniu 1999 roku korporacja podpisała porozumienie ze Skrą o stworzeniu Centrum Sportu i Aktywnego Wypoczynku. Firma miała zaangażować w inwestycję 5 mln dolarów. Gdyby wspólne przedsięwzięcie nie doszło do skutku, zaangażowane środki miały być traktowane jako wysoko oprocentowana pożyczka dla klubu. Odsetki ustalono na 30 – 40 proc. rocznie.

W aktach sądu gospodarczego znajdują się m.in. faktury, wydruki bankowe (z lat 2000 – 2002), z których wynika, że WKB lub współpracująca z nią spółka Expol płaciła m.in. za licencje zawodnicze, transfery, energię elektryczną, zaległości podatkowe. – W sumie wyłożyliśmy ponad milion złotych, po naliczeniu odsetek klub jest nam winien ok. 4 mln zł – uważa Maciej Kieszkowski, były prezes Warszawskiej Korporacji Budowlanej (teraz jeden z udziałowców spółki).

– Nawet jeżeli przegramy w sądzie gospodarczym, to złożymy do prokuratury wniosek o wyłudzenie pieniędzy przez klub – grozi Kieszkowski.

Sąd zajmie się wnioskiem wierzycieli 11 marca. Gdyby zdecydował o upadłości klubu, będzie mógł ją przeprowadzić na jeden z dwóch sposobów. Może ustanowić syndyka, który ustali listę wierzytelności, a następnie sprzeda całość lub część majątku klubu. – Innym sposobem jest ogłoszenie upadłości z możliwością zawarcia układu – tłumaczy prawnik Marcin Małyska. Nadzorca sądowy ustali listę wierzycieli i zawrze z nimi układ np. o odroczeniu spłaty, rozłożeniu jej na raty.

Władze klubu są zaskoczone wnioskiem o upadłość. – Naszym zdaniem, roszczenia są bezzasadne, w naszych dokumentach nie ma dowodów na to, że korporacja łożyła na rzecz klubu – mówi Włodzimierz Całka, prezes klubu Skry. – Mamy za to dokumenty, z których wynika, że to Grzegorz Stępniewski jest nam winny pieniądze. Ale teraz to sąd zdecyduje, kto ma rację.

Zarzuty odpiera też spółka Global Partners, która od dwóch lat jest partnerem biznesowym klubu. – Zdaniem naszych prawników oraz klubu, wniosek o upadłość jest próbą wyłudzenia pieniędzy. Nie ma wpływu na nasze plany inwestycyjne – tłumaczy Katarzyna Gerl, prezes Global Partners.

Dodaje, że dwa lata temu spółka, wydzierżawiając działkę, spłaciła 20 mln zł długów Skry.

Zbliżenie

Warszawska Korporacja Budowlana ma fatalną opinię wśród przedsiębiorców. Firmą i jej udziałowcami interesowały się organy ścigania. Jednym z dwóch założycieli, obok Macieja Kieszkowskiego, był Robert Poczman. Nie ukrywał on, że zna liderów z grupy pruszkowskiej i wołomińskiej. Rok temu ujawniliśmy, że Kieszkowski, Poczman i Adam Adamski założyli Fundację Pamięci Ofiar Holocaustu. Nie prowadziła działalności, ale dostała lokal od miasta w centrum. Miały w nim siedziby firmy Poczmana. Kilka tygodni temu Poczman został zatrzymany przez funkcjonariuszy CBŚ. Prokuratura podejrzewa go o udział w uprowadzeniu syna wielkopolskiego biznesmena i wyłudzenia należności. Siedem lat temu trafił za kraty za usiłowanie wyłudzenia 11 mln zł na podstawie fałszywych czeków.

Dodaj swoją opinię

Życie Warszawy

Najczęściej czytane