Historyczny wyczyn Roberta Kubicy
Po tym jak, doszło do kolizji między bolidami Kimiego Raikkonena i Lewisa Hamiltona, powiedziałem sobie w duchu tylko jedno – jedź jak najszybciej. To dla naszego zespołu sensacyjny sukces – mówił tuż po zakończeniu wyścigu Kubica.
Faktycznie, szefowie BMW Sauber datę 8 czerwca 2008 roku powinni oprawić w ramki i powiesić w najbardziej eksponowanym miejscu swojej siedziby. Nie dość, że Kubica wygrał dla niemieckiej stajni pierwszy wyścig w historii na torze, na którym rok temu po makabrycznym wypadku wylądował w szpitalu, to drugie miejsce zajął Nick Heidfeld. Efekt? Polak jest liderem mistrzostw świata, a BMW Sauber w klasyfikacji konstruktorów traci tylko trzy punkty do Ferrari.
Aż nastał TEN dzień
Najpierw, w 2006 roku na torze Monza było trzecie miejsce podczas ledwie trzeciego w karierze wyścigu F1. Później przez wiele miesięcy pechowego sezonu 2007, zamiast kolejnymi sukcesami Kubicy, wściekaliśmy się po awariach jego bolidu. Żywiliśmy się tylko pozytywnymi opiniami na jego temat, wygłaszanymi przez kolejnych ekspertów i byłych mistrzów świata. Obecny sezon to, z wyjątkiem inauguracyjnego wyścigu w Melbourne (Kubica nie dojechał do mety), pasmo nieustannych sukcesów: drugie miejsce w GP Malezji, pole position wywalczone przed GP Bahrajnu, również drugi stopień podium po GP Monaco. Aż w końcu nadszedł TEN wyścig.
O tym, że Kubica będzie się liczył w walce o zwycięstwo, przekonaliśmy się już podczas sobotnich kwalifikacji. Polak zajął w nich drugie miejsce. Szybszy był od niego tylko Lewis Hamilton. Nasz kierowca obawiał się startu do wyścigu, gdyż rozpoczynał go z wewnętrznej, mniej korzystnej części toru. Na pierwszych metrach Kubica odparł jednak atak mistrza świata Kimiego Raikkonena i zachował drugą pozycję.
Szkolny błąd Lewisa
Najważniejsze wydarzenie miało miejsce nie na torze, ale w alei serwisowej. Podczas 19. okrążenia zjechała do niej piątka najlepszych. O tym, że czerwone światło zakazuje dalszej jazdy, wiedzą nawet początkujący kierowcy. Prowadzący wcześniej w wyścigu Hamilton wyraźnie o tym zapomniał i... wjechał w tył bolidu Raikkonena (zajmował trzecie miejsce).
– Gdy zobaczyłem czerwone światło, było już za późno – tłumaczył Hamilton. Stało się jasne, że Kubicy zwycięstwo może odebrać tylko pech lub... Heidfeld. Niemiec miał inną strategię, tylko raz pojawił się w boksie, ale i tak ostatecznie dojechał do mety 16 sekund za Kubicą. Polak ma w klasyfikacji generalnej cztery punkty przewagi nad Hamiltonem i Felipe Massą (Ferrari). Kolejny wyścig GP Francji 22 czerwca.
Żadna część jak i całość utworów zawartych w dzienniku nie może być powielana i rozpowszechniana lub dalej rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i w
jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny lub inny albo na wszelkich polach eksploatacji) włącznie z kopiowaniem, szeroko pojętą digitalizacją,
fotokopiowaniem lub kopiowaniem, w tym także zamieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody Gremi Media SA
Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części bez zgody Gremi Media SA lub autorów z naruszeniem prawa jest zabronione
pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.