Pechowy początek gospodarzy
Jedna bramka wystarczyła Czechom do zapewnienia sobie zwycięstwa w pierwszym meczu Euro 2008 z gospodarzami. Szwajcarzy przeważali, jednak stracili zarówno punkty, jak i swoją największą gwiazdę - Alexandra Freia.
Czesi głównie się bronili, ale to oni zadali decydujący cios i wygrali ze gospodarzami imprezy Szwajcarami 1:0. W drugim meczu grupy A Portugalia pokonała 2:0 Turcję.
Patrząc na pierwszy skład Czechów, Helweci nie mieli się czego obawiać. Pavel Nedved skończył przecież reprezentacyjną karierę, Tomas Rosicky narzeka na kontuzję i nie pojechał na Euro, a Milan Baros rozpoczął sobotni mecz na ławce rezerwowych. Napastnik Portsmouth jest wyjątkowo daleki od wysokiej formy sprzed czterech lat, gdy na boiskach Portugalii z pięcioma bramkami został królem strzelców.
Szwajcarzy od początku mieli przewagę, ale nic z niej nie wynikało. Rywale ograniczali się głównie do grania długich piłek na rosłego Jana Kollera.
Kiedy wydawało się, że do przerwy nic ciekawego się nie wydarzy, stadion w Bazylei zamarł na chwilę. Na murawę padł Alexander Frei. Kapitan gospodarzy opuszczał boisko ze łzami w oczach. Napastnik, który na co dzień gra w Borussi Dortmund, ma ogromnego pecha. Przez pół roku leczył bowiem kontuzję, a potem długo walczył, by wrócić do formy. Drugą połowę obejrzał już z trybun.
Jego zmiennik Hakan Yakin wniósł mnóstwo ożywienia do gry. Po zmianie stron Szwajcarzy zaczęli atakować z większym animuszem. Mieli kilka okazji, ale to Czesi zadali decydujący cios. W 71. min ich akcję wspaniale wykończył król strzelców ligi czeskiej, zawodnik Banika Ostrawa Vaclav Sverkos, i z zimną krwią pokonał bramkarza.
– Szczerze mówiąc, nie chciałem tak strzelić. Piłka trochę mi zeszła – przyznawał szczęśliwy strzelec. Szwajcaria mogła i nawet powinna doprowadzić do remisu, ale kilka minut później Johan Vonlanthen z kilku metrów trafił w poprzeczkę.
– Najważniejsze są trzy punkty. To był dla nas wymarzony start. Zagraliśmy dobrze taktycznie, ale w następnych meczach trzeba będzie grać bardziej odważnie – powiedział trener Czech Karol Brueckner.
W drugim meczu tej grupy Portugalia grała z Turcją. Piłkarze znad Bosforu przede wszystkim nie chcieli przegrać tego meczu i od początku murowali dostęp do własnej bramki. W 18. minucie portugalski obrońca Pepe strzelił bramkę, ale był na pozycji spalonej. Urodzony w Brazylii obrońca zrehabilitował się i w 61. minucie po wymianie kilku podań z Nuno Gomesem umieścił piłkę w siatce. Portugalia dobiła rywala w 93. minucie. – Aby wyjść z grupy, potrzebujemy sześciu punktów. Na razie wykonaliśmy więc tylko 50 procent planu – cieszył się trener Portugalczyków Felipe Scolari.
Żadna część jak i całość utworów zawartych w dzienniku nie może być powielana i rozpowszechniana lub dalej rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i w
jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny lub inny albo na wszelkich polach eksploatacji) włącznie z kopiowaniem, szeroko pojętą digitalizacją,
fotokopiowaniem lub kopiowaniem, w tym także zamieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody Gremi Media SA
Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części bez zgody Gremi Media SA lub autorów z naruszeniem prawa jest zabronione
pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.