Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Warszawski przetarg na śmieci zaskarżony

Izabela Kraj 16-05-2013, ostatnia aktualizacja 16-05-2013 17:47

Zaczęła się wojna o warszawski rynek śmieci. Cztery duże firmy zaskarżyły ogłoszony przez stolicę przetarg na odbiór odpadów. Zarzucają m.in. „ustawienie” go pod miejską spółkę MPO.

autor: Robert Gardziński
źródło: Fotorzepa

To oznacza, że ratusz najpewniej nie zdąży wybrać wykonawców przed 1 lipca, a stolicę czeka gigantyczny bałagan związany z początkiem śmieciowej rewolucji.

Jeszcze zanim do ratusza wpłynęły skargi od potencjalnych oferentów, wśród przedsiębiorców krążyła opinia, że warszawski przetarg jest tak napisany, że mogą go wygrać tylko dwie firmy: Miejskie Przedsiębiorstwo Oczyszczania (które dziś obsługuje ok. 30 proc. rynku) oraz obecny lider (pozyskujący klientów głównie niską ceną) firma Lekaro.

I rzeczywiście tych firm nie ma wśród skarżących. Nieprawidłowości w specyfikacji przetargowej wytykają natomiast Remondis, Sita, Partner i Byś.

- Kryteria oceny ofert w sposób nieuzasadniony uprzywilejowują jednego wykonawcę Miejskie Przedsiębiorstwo Oczyszczania - pisze wprost przedstawiciel Remondis. – Specyfikacja narusza zasadę równego traktowania podmiotów.

Firmy krytykują też ustalenie przez miasto ryczałtowego sposób wynagrodzenia za odebrane odpady – niezależnie od ich ilości. Oraz wymóg dysponowania miejscami na składowiskach, potrzebnymi do składowania przez kolejne trzy lata. Zdaniem skarżących nic nie uzasadnia żądania przez miasto gwarancji na składowanie tak dużej ilości odpadów (ok. 333 tys. ton rocznie) podczas gdy na istniejących dziś składowiskach w Klaudynie i Otwocku nie ma miejsca na aż tyle śmieci.

Byś i Remondis zarzucają miastu dodatkowo, że władz stolicy nie interesują instalacje odzyskiwania surowców. Dodatkowe punkty w przetargu (35), poza ceną (55 proc.) można bowiem otrzymać za posiadanie ekologicznych instalacji przetwarzania odpadów, ale dotyczy to tylko kompostowni (takich, jakie ma MPO) czyli instalacji biologicznego przetwarzania. Byś za swój nowoczesny zakład sortowania odpadów, pierwszy taki w stolicy, w który zainwestował ok. 30 mln zł, nie dostałby żadnego punktu. – Warszawy nie interesuje odzysk, tylko spalanie i zrzucanie śmieci na zwałki - komentują przedsiębiorcy.

Ratusz pominął też w tym kryterium technologię współspalania paliwa alternatywnego, które w hierarchii postępowania z odpadami stoi wyżej niż pożądane przez Warszawę składowanie.

Skarżący domagają się uwzględnienia w kryteriach przetargu ich sugestii lub unieważnienia postępowania.

Decyzja przez Krajową Izbą Odwoławczą ma zapaść w ciągu dwóch tygodni.

Odpowiedzialny za przygotowanie stolicy do śmieciowej rewolucji wiceprezydent Warszawy Jarosław Kochaniak komentuje ogólnie, że specyfikacja przetargowa została sporządzona na poddstawie obowiązujących przepisów : - Nie zgadzamy się z przedstawionymi przez firmy zarzutami. Są nieprawdziwe i bezpodstawne - mówi wiceprezydent dla zw.com.pl.

Życie Warszawy

Najczęściej czytane