Architekci przeciwko oznaczeniom drugiej linii metra
Stacje drugiej linii metra powinny być tak samo oznakowane, jak pierwszej – uważają architekci i protestują przeciw przetargowi na system identyfikacji wizualnej
Pod listem protestacyjnym do prezesa Metra Warszawskiego podpisały się instytucje na co dzień zajmujące się przestrzenią publiczną: Stowarzyszenie Twórców Grafiki Użytkowej, Stowarzyszenie Projektantów Form Przemysłowych, Fundacja Architektury oraz fundacja Centrum Architektury.
Nie podoba im się, że metro ogłosiło przetarg na firmę, która od nowa zaprojektuje wygląd tablic, map, schematów czy wyglądu stacji.
Ich zdaniem nowe oznakowanie wprowadzi chaos i dezorientację, ponieważ pasażerowie przyzwyczaili się do obowiązujących na pierwszej linii oznaczeń. – Korzystają z nich intuicyjnie – mówi Grzegorz Piątek z fundacji Centrum Architektury. Jego zdaniem dobrym przykładem jest metro w Londynie, które od lat 30. posługuje się tym samym systemem identyfikacji wizualnej.
Architekci uważają, że dotychczasowe oznakowanie jest ponadczasowe i sprawdzone. Dlaczego? – Chociażby linia z nazwą stacji umieszczona na ścianie tunelu, to genialne rozwiązanie – uważa Grzegorz Piątek. – Mimo że nie zawsze z wagonu metra widać nazwę stacji, to spoglądając na pasek, wiadomo, gdzie znajdujemy się. Umieszczony jest na odpowiedniej wysokości. Przy drugiej linii metra nie będzie można powtórzyć tego rozwiązania, ponieważ będzie to naruszenie praw autorskich – tłumaczy. I dodaje: – System wymaga modyfikacji np. o oznaczenia dla niedowidzących czy angielska wersja językowa, ale jego podstawowe założenia są dobre.
Zaskoczeni są też pośpiechem, w jakim przeprowadzany jest przetarg. – Głównym kryterium przetargu jest cena, a nie jakość. Nawet jeżeli zostanie wybrana najniższa cena, to trzeba doliczyć do tego koszt wdrożenia i przetestowania. A jak będzie trzeba coś poprawić, to wydatek wzrośnie. Po co wydawać pieniądze na coś, co już jest sprawdzone, przetestowane? – argumentuje Piątek. I za przykład podaje Dworzec Centralny, gdzie przetarg na oznakowanie odbył się w pośpiechu i trzeba było go poprawiać (m.in. złe kierunki, błędy ortograficzne na tablicach).
Władze Metra Warszawskiego tłumaczą, że przetarg został ogłoszony po fiasku rozmów ze współautorem oznaczeń na stacjach pierwszej linii Ryszardem Bojarem. – Zażądał od nas 200 tys. zł netto przy zastrzeżeniu, że zachowuje prawo do kolorów – mówi rzecznik metra Krzysztof Malawko. – To była dla nas zbyt wysoka kwota. Autorzy listu o tym doskonale wiedzą. Tymczasem w przetargu najniższa cena wyniosła nieco ponad 100 tys. zł. – Faktycznie, prowadziliśmy rozmowy – przyznaje Ryszard Bojar. – Padały różne kwoty, zarówno z mojej strony, jak i ze strony władz metra. Nagle negocjacje zostały przerwane. To niedobrze, bo system, który funkcjonuje obecnie, jest dobry. Przyjęliśmy, że pierwsza linia będzie miała kolor Wisły, druga – wschodzącego i zachodzącego słońca, była też np. linia parkowa – zielona. Warto z tego skorzystać, w innych miastach systemy na stacjach metra są spójne.
Żadna część jak i całość utworów zawartych w dzienniku nie może być powielana i rozpowszechniana lub dalej rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i w
jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny lub inny albo na wszelkich polach eksploatacji) włącznie z kopiowaniem, szeroko pojętą digitalizacją,
fotokopiowaniem lub kopiowaniem, w tym także zamieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody Gremi Media SA
Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części bez zgody Gremi Media SA lub autorów z naruszeniem prawa jest zabronione
pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.