Koniec śmietniska w Łubnej
Brzmi nieprawdopodobnie, a jednak – największe i najstarsze warszawskie wysypisko zostało zamknięte. Od dziś Łubna nie może już przyjąć ani kilograma śmieci.
Marszałek Mazowsza Adam Struzik podpisał wczoraj decyzję o zamknięciu tego gigantycznego składowiska. Ze skutkiem natychmiastowym, czyli od 1 kwietnia.
Mieszkańcy Góry Kalwarii nie dowierzają. – Już tyle razy słyszeliśmy, że Warszawa nie będzie nam tu zwozić śmieci, i zawsze kończyło się przedłużaniem terminu – mówią, powątpiewając w decyzje urzędników.
Rzeczywiście. 170-metrowa góra resztek pod Warszawą miała zostać zamknięta ostatecznie pod koniec 2010 r., ale Miejskie Przedsiębiorstwo Oczyszczania porozumiało się ze społecznym komitetem mieszkańców i termin został przesunięty... jeszcze o trzy miesiące. Była to rekompensata strat, jakie spółka poniosła, gdy mieszkańcy wiosną na kilka tygodni zablokowali wjazd ciężarówek na Łubną.
Tym razem nikt nie zamierza już przedłużać działalności wielkiego wysypiska ani robić jakichkolwiek formalnych uników w tej sprawie.
– To rzeczywiście historyczny moment. Ciężarówki MPO pojadą już w inne miejsca. Dotrzymaliśmy słowa i Łubna kończy działalność – stwierdza wiceprezydent Warszawy Jarosław Kochaniak. Przekonuje, że fakt, iż od dziś miejska spółka nie ma już własnego wysypiska, nie spowoduje problemów ze sprzątaniem stolicy. Głównie dlatego, że przez ostatnie lata już wyłącznie MPO wywoziło tam odpady. A ta firma zagospodarowuje tylko 30 proc. rynku. Pozostałe firmy wywożą odpady w inne miejsca Mazowsza. – Nie ma niebezpieczeństwa, że stolicę zasypią śmieci. Nie grozi nam syndrom Neapolu – ocenia wiceprezydent.
– Część naszych śmieciarek będziemy teraz kierować do Radiowa, a większość na wysypisko do Mławy. Z tamtym zakładem podpisaliśmy już umowę – potwierdza prezes MPO Sławomir Michalak.
Tak jak dotąd miejska firma pozostanie też głównym dostawcą śmieci do spalarni na Targówku. Spółka ma zadbać o rozbudowę tego zakładu.
Warszawie potrzebne są przynajmniej dwie spalarnie i kilka segregatorni.
Gospodarka odpadami w stolicy nie zmieni się jednak zasadniczo przez co najmniej dwa, trzy najbliższe lata.
– Czekamy, aż parlament uchwali nowe przepisy, na podstawie których właścicielem wszystkich śmieci stałby się samorząd. Wszystkie dalsze działania będą zależeć od tego, jakie zapisy znajdą się w tej ustawie – uważa Jarosław Kochaniak.
Mnóstwo wątpliwości do tego rozwiązania mają jednak prywatne firmy odpowiedzialne za oczyszczanie. Boją się samorządowego monopolu.
Według nieoficjalnych opinii, Sejm chce jednak zająć się „śmieciami” jeszcze przed wyborami parlamentarnymi.
Wówczas władze Warszawy musiałyby uchwalić nowe zasady pobierania opłaty za wywóz nieczystości od mieszkańców stolicy. Na razie nie wiadomo, czy trzeba będzie płacić na podstawie zameldowania, czy może razem z podatkiem od nieruchomości. Będzie to zapewne przedmiotem burzliwej dyskusji.
HISTORIA WYSYPISKA
Góra śmieci w Łubnej może mieć maksymalnie 172 m n.p.m. Składowisko zajmuje 20 hektarów. Powstało w 1978 r. i rocznie wywożono tu średnio 250 tys. ton nieczystości (Warszawa produkuje łącznie ponad 700 tys. ton).
Od końca lat 90. wielokrotnie wyznaczano „ostateczny" termin wywożenia tam odpadów i za każdym razem go zmieniano. Od ponad 10 lat trwa „rekultywacja przez eksploatację". Obecnie realizowany jest kolejny etap odgazowywania. Z energii z przetwarzanego gazu wysypiskowego korzysta ponad 25 tys. mieszkańców. Duża część góry została już obsiana trawą.
Na części widać jeszcze ubite kolorowe resztki, nad którymi krążą stada ptaków. Do ostatecznego uformowania bryły wzgórza potrzeba jeszcze gruzu i ziemi. Teraz już tylko ciężarówki z tą zawartością będą mogły przekroczyć bramę Łubnej.
Żadna część jak i całość utworów zawartych w dzienniku nie może być powielana i rozpowszechniana lub dalej rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i w
jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny lub inny albo na wszelkich polach eksploatacji) włącznie z kopiowaniem, szeroko pojętą digitalizacją,
fotokopiowaniem lub kopiowaniem, w tym także zamieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody Gremi Media SA
Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części bez zgody Gremi Media SA lub autorów z naruszeniem prawa jest zabronione
pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.