Na narty warto jechać nie tylko w góry
Mówimy – narty, myślimy – góry. W Polsce najczęściej Tatry, Beskidy lub Karkonosze, w Europie – Alpy. A może tak zmienić to myślenie?
Dla większości z nas chęć zakosztowania uroków białego szaleństwa oznacza konieczność wzięcia co najmniej kilku dni urlopu. A co, jeśli mieszkamy daleko od najbliższych gór, nie mamy czasu i chęci na dłuższą podróż albo nie jesteśmy pewni, czy ten sport nas wciągnie?
Stoki w środku miasta
Mieszkańcy Warszawy, Poznania czy Trójmiasta mają najlepiej – pozjeżdżać mogą bez ruszania się z miasta. W każdym z tych miejsc funkcjonują stoki narciarskie. Można tu przygotować się do sezonu, potrenować przed wyjazdem albo sprawdzić, czy narciarstwo zjazdowe to to, co nasze dziecko chce uprawiać.
W Warszawie zaprasza słynna Górka Szczęśliwicka, na której pod egidą Warszawskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji działa całoroczny stok narciarski. Jeździć tu można codziennie, korzystając z dwóch wyciągów: krzesełkowego lub orczyka. Ceny biletów zaczynają się od 9 zł za pół godziny, wypożyczenie kompletu sprzętu (narty, buty, kijki, kask) to 25 zł.
Jeździć można od rana do późnego wieczora – stok jest oświetlony i sztucznie naśnieżany, a długość zjazdu to 227 m. Dwa razy dłuższy zjazd oferuje kolejka grawitacyjna, potocznie zwana torem saneczkowym. Można też skorzystać z usług jednej ze szkółek narciarskich.
Poznaniacy namiastkę gór mają w ośrodku Malta Ski. Do dyspozycji są dwa stoki, większy o długości 220 m oraz mniejszy, służący głównie do nauki, o długości 30 m. Oba są oświetlone, ratrakowane i naśnieżane. Ośrodek nie ma jeszcze kolejki grawitacyjnej, jej uruchomienie planowane jest na grudzień przyszłego roku.
Dla mieszkańców Trójmiasta sezon narciarski rozpoczął się 11 grudnia. W ośrodku Łysa Góra, położonym w Sopocie, można pojeździć na 300-metrowej, sztucznie naśnieżanej trasie, skorzystać z lekcji z instruktorem, a po wszystkim posilić się w regionalnej karczmie. To najładniej położony obiekt – na skraju Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego.
Narty z Fortuną
Górki w miastach to miła, ale jednak tylko namiastka ośrodków narciarskich z prawdziwego zdarzenia. Nie można tak powiedzieć o zdobywającej coraz większą popularność stacji położonej na Jasionowej Górze (252 m n.p.m.) nad jeziorem Szelment Wielki, 15 km na północ od Suwałk.
Popularnie nazywana Szelmentem przyciąga sympatyków białego szaleństwa nie tylko z okolic, ale także z Olsztyna, Elbląga czy Warszawy. Narciarze mają tu sześć tras o długości od 100 do 300 m, o różnym stopniu trudności – wszystkie są sztucznie naśnieżane, ratrakowane i oświetlone.
Do ich dyspozycji są cztery wyciągi talerzykowe o długości od 280 do 300 m oraz wyciąg szkolny o dł. 100 m. Przepustowość każdego z nich to 500 – 800 osób na godzinę. W promocję Szelmentu zaangażował się jedyny polski mistrz olimpijski w skokach narciarskich – Wojciech Fortuna.
– Od ośmiu lat mieszkam na Suwalszczyźnie, a że jestem zakochany w nartach, muszę gdzieś na nich jeździć. Wyprawa w Tatry to dla mnie trasa 700 km, dlatego zacząłem szukać czegoś bliżej – mówi Fortuna. – U nas nie stoi się w kolejce do wyciągu, stoki są znakomicie przygotowane, a dojazd całkiem niezły. Mamy piękne hoteliki, znakomite wyżywienie i do późnej nocy jeździ się na stoku przy muzyce – kusi złoty medalista z Sapporo.
Nie bez znaczenia jest fakt, że większość urządzeń zainstalowano zaledwie rok, dwa lata temu.
Góra z odpadów
Nieco bliżej Warszawy (w odległości ok. 170 km, dojazd „gierkówką“) zbudowano Ośrodek Sportu i Rekreacji Góra Kamieńsk, reklamujący się jako najwyższe wzniesienie w centralnej Polsce.
Spora w tym zasługa kopalni węgla brunatnego Bełchatów – „góra“ została usypana z ziemi wybieranej podczas wydobycia węgla. Można tu pozjeżdżać na kilku trasach, z których najdłuższa ma 760 m długości, a różnica wzniesień to 123 m.
Na górę wywożą narciarzy trzy wyciągi – jeden krzesełkowy i dwa orczykowe. Stok jest oświetlony, sztucznie naśnieżany, ratrakowany, a nad bezpieczeństwem czuwają ratownicy GOPR, wspierani przez paramedyków. Jest też spory bezpłatny parking, kompleks usługowo-gastronomiczny, a w nim kilkanaście miejsc noclegowych, choć w ośrodku dominują goście „jednodniowi“, także z Warszawy.
Żadna część jak i całość utworów zawartych w dzienniku nie może być powielana i rozpowszechniana lub dalej rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i w
jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny lub inny albo na wszelkich polach eksploatacji) włącznie z kopiowaniem, szeroko pojętą digitalizacją,
fotokopiowaniem lub kopiowaniem, w tym także zamieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody Gremi Media SA
Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części bez zgody Gremi Media SA lub autorów z naruszeniem prawa jest zabronione
pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.