Miliony za zamianę bliźniaczek
– Jesteśmy szczęśliwi – mówili ze łzami w oczach rodzice zamienionych przed laty dzieci. W precedensowej sprawie sąd przyznał rodzinom 2 mln zł odszkodowania.
Kiedy usłyszałam wyrok, nie wiedziałam, czy mam w to wierzyć – mówi Elżbieta Ofmańska, matka bliźniaczek. Podczas wczorajszego ogłoszenia wyroku rozpłakała się.
– Nie chodzi o pieniądze, ale o to, że po tylu latach sąd przyznał, iż to nie ja powinnam mieć poczucie winy, że nie poznałam dzieci, ale ci, którzy odpowiadają za zamianę.Halina Wierzbicka, która wychowywała jedną z bliźniaczek jako swoją córkę, dodaje: – Mam żal do losu, że tak nas skrzywdził. Pieniądze nie cofną czasu, ale się przydadzą.
Na sali rozpraw byli tylko rodzice. Żadna z zamienionych sióstr – bliźniaczki Edyta i Katarzyna oraz wychowująca się z nią Nina – nie przyszły do sądu. Nie chcą już rozmawiać o sprawie.
Etap życia do zamknięcia
– Winę za zamianę ponoszą pracownicy szpitala i Akademii Medycznej, a skutki tego będą dotykać rodziny do końca życia – uzasadniała wyrok sędzia Ewa Malinowska. – Naruszono prawo do życia w rodzinie. Najgorsze jest to, że nie znalazł się nikt, kto pomógłby tym ludziom. Nikt nie poczuwał się do odpowiedzialności, nie chciał iść na ugodę. Zakończenie sprawy daje szansę na zamknięcie tego etapu życia.
Odszkodowanie, blisko 2 mln zł (po 300 tys. zł dla każdego z rodziców i Edyty, po 200 tys. zł dla Katarzyny i Niny), zapłaci Skarb Państwa reprezentowany przez wojewodę mazowieckiego (założyciela szpitala przy Niekłańskiej, gdzie doszło do zamiany dzieci) i Warszawski Uniwersytet Medyczny (pracownicy uczelni – wówczas Akademii Medycznej – leczyli dzieci w tej placówce).
Na co rodziny przeznaczą pieniądze? – Chcemy, żeby córki mogły kupić sobie mieszkania, założyć rodziny, zacząć żyć swoim życiem – mówi Andrzej Ofmański. – Chcę też zabrać żonę na wakacje, żeby odpoczęła od tego wszystkiego.Pełnomocnicy pozwanych mają dwa tygodnie na złożenie apelacji. Zapowiadają, że decyzję podejmą po pisemnym uzasadnieniu wyroku.
Podmienione w kąpieli
Do podmiany doszło w styczniu 1984 roku. Wszystkie trzy noworodki trafiły tam z zapaleniem płuc. Prawdopodobnie podczas kąpieli pracownicy szpitala zamienili przypadkowo opaski z nazwiskami. Po kilku tygodniach rodzina Ofmańskich zabrała do domu swoją córkę Katarzynę i dziecko innej rodziny. Druga z bliźniaczek – Edyta – trafiła do domu Wierzbickich i wychowywała się jako ich córka. Sprawa wyszła na jaw po 17 latach, kiedy znajomi biologicznych sióstr doprowadzili do ich spotkania.
Jak mogło dojść do zamiany dzieci ? Ojciec bliźniaczek opowiada o sytuacji w placówce przy Niekłańskiej w 1984 roku.– Na oddziale leżało 80 dzieci. Było ich tyle, że leżały po dwoje, troje w łóżeczkach, były poukładane w poprzek. Zajmowały się nimi tylko dwie pielęgniarki. Lekarz opowiadał mi, że zdarzało się układanie dzieci w szufladach. Raz na tydzień można było zobaczyć dzieci, jak pielęgniarka podniosła z łóżeczka i pokazała. Żadnych opasek na rękach nie widziałem – mówi Andrzej Ofmański.
Ile takich przypadków było w latach 80. – nie wiadomo. Jednak lekarka zeznająca w tej sprawie mówiła, że przypadków podmian dzieci w tamtym czasie mogło być o wiele więcej.
Teraz nie do pomyślenia
Dziś sytuacja w szpitalach dziecięcych i na porodówkach jest inna. Zamiast gigantycznych, wieloosobowych sal dla matek – kameralne, dwu- trzyłóżkowe, każda z toaletą i łazienką. Dzieci leżą w łóżeczkach, które stoją przy matkach.I najważniejsze: plastikowe opaski identyfikacyjne na nogach i rękach dzieci.
– Matka właściwie cały czas jest z dzieckiem. Sama chce je kąpać, przewijać. Jeżeli jest to pierwsze dziecko, młodej mamie pomaga pielęgniarka. Nie ma mowy o tym, żeby maluch był odwiedzany tylko raz w tygodniu – mówi Magdalena Tenczyńska ze szpitala przy ul. Niekłańskiej. – Nadal stosujemy plastikowe opaski. Zdejmowane są tylko gdy dziecko ma alergię lub odparzenia.
Dodaj swoją opinię
Żadna część jak i całość utworów zawartych w dzienniku nie może być powielana i rozpowszechniana lub dalej rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i w
jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny lub inny albo na wszelkich polach eksploatacji) włącznie z kopiowaniem, szeroko pojętą digitalizacją,
fotokopiowaniem lub kopiowaniem, w tym także zamieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody Gremi Media SA
Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części bez zgody Gremi Media SA lub autorów z naruszeniem prawa jest zabronione
pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.