Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Serce zamiast kamienia

Natalia Bet, Katarzyna Majewska, Robert Biskupski 30-08-2010, ostatnia aktualizacja 06-09-2010 12:25

Zamiast pomników, hospicjum dla dzieci – taki pomysł na upamiętnienie katastrofy smoleńskiej ma „polska Matka Teresa”, czyli siostra Małgorzata Chmielewska.

Małgorzata Chmielewska jest siostrą w katolickiej wspólnocie Chleb Życia
autor: Michał Walczak
źródło: Fotorzepa
Małgorzata Chmielewska jest siostrą w katolickiej wspólnocie Chleb Życia
autor: Michał Walczak
źródło: Fotorzepa

Siostra Małgorzata jest przełożoną wspólnoty Chleb Życia, która prowadzi domy dla bezdomnych, chorych, samotnych matek oraz noclegownie. Pomysł budowy hospicjum imienia ofiar katastrofy ogłosiła na swoim blogu.

Gest na zgodę

Znana ze swej działalności zakonnica nazywana „polską Matką Teresą”, proponuje, by hospicjum powstało obok Świątyni Opatrzności Bożej. Pieniądze pochodziłyby z dobrowolnych datków osób, które chcą upamiętnienia ofiar. – Zajmuję się hospicjami od lat i wiem, że w Polsce brakuje takich ośrodków – mówi nam siostra Małgorzata. – Zamiast stawiać pomniki, moglibyśmy stworzyć coś dla dzieci szczególnie potrzebujących naszej pomocy. Jej zdaniem, placówka mogłaby pogodzić zwaśnionych Polaków.

– Jedni uważają, że tablica jest za duża, inni że za mała – mówi siostra. – Przy hospicjum nie powinno być takich dylematów. Mógłby tam też stanąć krzyż sprzed Pałacu Prezydenckiego, który – jak pisze na blogu siostra Małgorzata – „wtedy nabrałby znaczenia, jakie sam w sobie nosi: pojednania i zwycięstwa nad śmiercią”.

W komitecie budowy miałyby się znaleźć osoby m.in. z rodziny ofiar katastrofy. Beata Gosiewska, wdowa po pośle Przemysławie Gosiewskim, uważa, że każda forma upamiętnienia tragicznej śmierci ofiar katastrofy jest dobra. I chętnie włączy się w pomoc przy tworzeniu placówki. – Mój nieżyjący mąż przez 25 lat wspierał hospicja. Współpracował też z Caritasem – mówi Beata Gosiewska.

I hospicjum, i pomnik

Pomysł podoba się też córce Zbigniewa Wassermana. Jednak nie chce rezygnować z pomysłu budowy smoleńskiego obelisku. – Nie rozumiem tego całego zamieszania wokół stawiania pomnika. Mógłby stanąć w pobliżu hospicjum – uważa Małgorzata Wasserman.

Dodaje, że przedstawiciele rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej chętnie zaangażują się w firmowanie placówki. Ale niekoniecznie powinni znaleźć się w składzie komitetu budowy hospicjum. – Tym powinni zająć się specjaliści – mówi.

Z kolei Izabella Sariusz-Skąpska z Federacji Rodzin Katyńskich zastrzega, że jej organizacja nie zajmuje się budową pomników. – Jednak pomysł jest dobry, jak wszystkie pomysły siostry Małgorzaty – mówi.

Obrońcy krzyża z Krakowskiego Przedmieścia na kompromis się nie zgodzą. – To godny i chwalebny pomysł, ale nie zrezygnujemy z walki o pomnik – oświadcza Dariusz Wernicki ze Społecznej Inicjatywy Obrońców Krzyża. – Tu, przed Pałacem, jest miejsce dla tych, którzy chcą zapalić znicz. Wśród warszawiaków zdania są podzielone. – Boję się, że hospicjum posłuży za argument, by nie powstał pomnik – mówi fotograf Piotr. Zgadza się z nim warszawiak Marek Śliwiński. – Popieram wszystkie formy uczczenia ofiar, ale niezależnie.

Pani Teresa niedawno podpisała list do Zarządu Dróg Miejskich, by usunął krzyż. – Hospicjum to znakomity pomysł. Sprawa jednoczyłaby społeczeństwo. Może zlikwidowano by to koczowisko – pyta. Kancelaria Prezydenta nie odpisała na nasze pytania w sprawie hospicjum.

Dodaj swoją opinię

Życie Warszawy

Najczęściej czytane