Powstaniec przed sądem za swoje zbiory
Do dziesięciu lat więzienia grozi powstańcowi i kolekcjonerowi Waldemarowi N. za nielegalne posiadanie broni. Wolska prokuratura skierowała sprawę do sądu.
– To mało poważne, przecież ta broń była nieużyteczna. Miała stępione iglice i rozwiercone lufy. Pożytek z niej mogliby mieć tylko złomiarze – mówi Edmund Baranowski ze Związku Powstańców Warszawskich.
Historia 78-letniego Waldemara N. ciągnie się od dwóch lat. Wtedy policjanci z Wydziału Terroru Komendy Stołecznej Policji zabezpieczyli w jego domu niemal 200 sztuk starej broni. Była ona wystawiona w prywatnym muzeum N., które odwiedzały wycieczki szkolne, a nawet urzędnicy. W kolekcji oprócz broni były też mundury oraz powstańcze plakaty.
Powstaniec gromadził je od wielu lat. Sam był łącznikiem w Powstaniu w Zgrupowaniu „Waligóra” na Woli. Jego ojciec, mjr Żubr – Władysław Nowakowski – walczył jako dowódca zgrupowania na Żoliborzu.
Po zabezpieczeniu broni wolska prokuratura wszczęła śledztwo. Ale przez wiele miesięcy nic się nie działo.
Zarzuty Waldemarowi N. postawiono dopiero w zeszłym tygodniu, kiedy to śledczy otrzymali pisemną ekspertyzę na temat zabezpieczonych eksponatów. Biegły uznał, że niemal wszystkie pistolety i karabiny to broń lub jej istotne elementy, na które potrzebne są zezwolenia.
– Mężczyzna został oskarżony o posiadanie aż 171 jednostek broni – mówi Monika Lewandowska, rzeczniczka stołecznej prokuratury. Zarzuty powstańcowi postawiono w zeszłym tygodniu. Przez tydzień śledczy zastanawiali się, czy oskarżyć N. Ostatecznie wysłali do sądu akt oskarżenia. – Zrobiono to w oparciu o opinię biegłych – mówi prokurator Lewandowska.
Kombatanci są oburzeni postawą prokuratury. – Już występowaliśmy do niej w tej sprawie i na pewno jeszcze zajmiemy stanowisko. Ta broń nie była niebezpieczna – tłumaczy Edmund Baranowski.
Sam Waldemar N. mówił ostatnio, że „za czasów komuny nikomu nie przeszkadzało muzeum, a w wolnej Polsce straciłem swoją kolekcję”. N. nie przyznaje się do winy.
Dodaj swoją opinię
Żadna część jak i całość utworów zawartych w dzienniku nie może być powielana i rozpowszechniana lub dalej rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i w
jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny lub inny albo na wszelkich polach eksploatacji) włącznie z kopiowaniem, szeroko pojętą digitalizacją,
fotokopiowaniem lub kopiowaniem, w tym także zamieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody Gremi Media SA
Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części bez zgody Gremi Media SA lub autorów z naruszeniem prawa jest zabronione
pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.