Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Skatowali kanara i chodzą na wolności

rr 02-07-2010, ostatnia aktualizacja 03-07-2010 18:46

Czy upiecze się bandytom, którzy pobili kontrolera w autobusie? Wszystko wskazuje na to, że tak. ZTM dopiero rozważa, czy ścigać napastników.

autor: Ryszard Waniek
źródło: Fotorzepa

Noc z czwartku na piątek. Autobus linii 180, pl. Zamkowy. Kontroler prosi pasażerów o pokazanie biletów. W odpowiedzi dwóch mężczyzn rzuca się na niego. Kontroler najpierw dostał cios w twarz, później został skopany.

– Kierowca, gdy zobaczył co się dzieje, zawiadomił centralę przyciskiem alarmowym. Zatrzymał autobus, włączył światła awaryjne i próbował rozdzielić bijących się – mówi rzecznik MZA Adam Stawicki.

Bandyci jednak otworzyli drzwi i uciekli. Ale wezwani przez centralę strażnicy miejscy złapali napastników niedaleko miejsca zdarzenia. Kontroler trafił do Szpitala Praskiego, gdzie został opatrzony. A bandyci? Zostali spisani przez wezwaną straż i odwiezieni do izby wytrzeźwień. W piątek wyszli do domu nieniepokojeni przez nikogo. Policja ich nie przesłuchała, nie prowadzi dochodzenia. Dlaczego? – Bo kontroler nie złożył zawiadomienia o przestępstwie. A bez tego nie możemy rozpocząć dochodzenia – odpowiada Tomasz Oleszczuk ze śródmiejskiej policji.

Czy pobity kontroler będzie miał siłę i odwagę pisać skargę na bandytów? – Nie wiem. Nie można się do niego dodzwonić – mówi Konrad Klimczak z Zarządu Transportu Miejskiego.

To może ZTM jako instytucja będzie broniła swojego pracownika i ścigała tych, którzy go pobili? – Nie możemy tolerować tego, żeby napadano na kontrolerów – obwieścił Klimczak. – Rozważamy, czy złożyć skargę na policję.

Tomasz Oleszczuk: – Sprawa jest otwarta. My dochodzenie w kwestii tego pobicia możemy podjąć nawet po wielu latach. Ale ktoś musi złożyć zawiadomienie.

Dodaj swoją opinię

Życie Warszawy

Najczęściej czytane