Piramidy po rewolucji
Świątynie wciąż stoją, sfinks dumnie spogląda na zwiedzających, a rafy czekają na nurków. Turyści w porewolucyjnym Egipcie właściwie nie odczuwają żadnych zmian. Plaże i piramidy nadal czekają na turystów.
Jedyne echa styczniowej rewolucji w Hurghadzie to zdecydowanie mniej turystów, ale za to więcej narodowych symboli.
„Mubarak kaput!”
Egipcjanie dumnie wznoszą dłonie w geście zwycięstwa, z uśmiechem informując: „Mubarak kaput!”. Dziękują za przyjazd do ich kraju i szybko przechodzą do konkretów – przedstawiają ofertę swojego sklepu, szkółki windsurfingowej, zapraszają na jeep safari czy rejs statkiem. Bo to właśnie brak możliwości zarobku – szczególnie w lutym i marcu, kiedy to czartery z turystami niemal w ogóle nie lądowały na egipskich lotniskach – najboleśniej odczuli miejscowi. Część personelu musiała wrócić do domu, w wielu hotelach ograniczono liczbę zatrudnionych, policja zdezerterowała.
Nad Morze Czerwone przyjeżdżają głównie tzw. repetersi – turyści, którzy dobrze znają Egipt i nie przestraszyli się rewolucyjnych doniesień. Polacy, dla których Egipt to jeden z najpopularniejszych celów wyjazdów wakacyjnych, także zaczynają zerkać w tę stronę. Na odważnych czeka premia – jest pusto i niedrogo. W hotelowych restauracjach, na plażach, nad morzem można wreszcie odpocząć bez walki o leżaki, o miejsce przy stoliku czy bez kolejek do bufetu.
Pod palmą lub po Nilu
Pora roku skłania raczej do wypadów typu „leżak pod palmą” – od kwietnia w Egipcie jest upalnie, temperatury nierzadko przekraczają 40 stopni Celsjusza, co najłatwiej przetrwać nad basenem lub na plaży, ewentualnie podczas nurkowych wypraw. Dobrym kompromisem między wypoczynkiem a poznawaniem są oferty typu „2 w 1”, czyli połączenie wycieczki objazdowej z wypoczynkiem.
Wiele biur oferuje tygodniowy objazd, w skład którego wchodzi rejs po Nilu i zwiedzanie Kairu, a następnie kilkudniowy pobyt nad Morzem Czerwonym. Rejs odbywa się na trasie Luksor – Asuan (lub odwrotnie), z przystankami w Esnie, Edfu i Kom Ombo, co pozwala zobaczyć najważniejsze zabytki tego kraju, z których najsłynniejsze to ogromna świątynia w Karnaku, świątynia Hatszepsut (odrestaurowana przez polskich specjalistów) i Dolina Królów. Z Asuanu chętni mogą pojechać jeszcze 300 km na południe, do Abu Simbel. Warto, bo kompleks monumentalnych świątyń robi wrażenie – tym większe, że został przeniesiony na obecne miejsce z doliny Nilu, dziś zalanej na tym odcinku wodami jeziora Nasera. Jednym z liderów tej arcytrudnej misji ratunkowej był światowej sławy polski archeolog prof. Kazimierz Michałowski.
Po rejsie i najczęściej nocnej podróży pociągiem trafiamy do Kairu, który może przytłaczać zgiełkiem, chaosem ulicznego ruchu, rozmiarami i tempem. W porównaniu z tym miastem Luksor czy Asuan to spokojne mieścinki. Kairski zestaw obowiązkowy to wielkie piramidy, piramida schodkowa w Sakkarze, Muzeum Egipskie, bazar Chan Al-Chalili, a także słynny plac Al-Tahrir – główna arena niedawnej rewolucji. Warto też zobaczyć Miasto Umarłych, cytadelę czy zabytki Kairu chrześcijańskiego. Z kolei takie „atrakcje” jak fabryka alabastru czy wytwórnia papirusu można sobie darować.
Sztuka zakupów
Nawet decydując się na wyjazd wyłącznie wypoczynkowy, warto czasem ruszyć się poza hotelowy kompleks. Mimo że początkowo ma się wrażenie, iż każdy napotkany Egipcjanin usiłuje nam coś sprzedać, po pewnym czasie można nauczyć się ignorować zaczepki handlarzy. Zawsze pomocny będzie szczery uśmiech. Na okazaną życzliwość i szacunek odpowiedzą w ten sam sposób.
Przy pozytywnym nastawieniu nawet zwykła wizyta na bazarze może zamienić się w sympatyczną przygodę połączoną ze sprawdzeniem własnych umiejętności negocjacyjnych. To, co w Europie nazywa się szumnie technikami sprzedaży, miejscowi opanowali już do perfekcji bardzo dawno temu.
Targowanie się to minispektakl, z wybieganiem ze sklepu, rwaniem włosów z głowy i przekonywaniem, że rujnujemy naszego sprzedawcę, odejmując mu od ust ostatni kawałek chleba, o jego dzieciach nawet nie wspominając. Należy przyjąć dokładnie taką samą taktykę, zaczynając targ od równie absurdalnej ceny, którą podał sprzedawca, tyle że in minus. Przy okazji trzeba pamiętać, że stała cena danej rzeczy po prostu nie istnieje – za każdym razem to wypadkowa kwoty, za którą ktoś chce ją sprzedać, a ktoś inny – kupić. Jej ostateczna wysokość zależy od wzajemnej siły przekonywania.
A przy okazji – magiczne słowo bakszysz, rozumiane przez turystów jako napiwek. Teoretycznie nie jest obowiązkowy, ale jest miejscową specyfiką. Nie oszczędzajmy 5 funtów (równowartość 2,5 zł) na bagażowym, sprzątaczu czy kelnerze. Bardzo często to główny, a czasem wręcz jedyny dochód tych ludzi, którzy pracują po kilkanaście godzin dziennie, mając nierzadko na utrzymaniu całe rodziny. Nie należy zaś dawać pieniędzy dzieciom. Zamiast tego można wziąć ze sobą drobiazgi (np. długopisy, breloczki), z których ucieszą się nie tylko maluchy.
Wybór miejsca wypoczynku zależy od bardzo wielu czynników, przede wszystkim od celu, dla którego lecimy. Chcemy wypocząć, rekreacyjnie popływać, nauczyć się nurkowania? Jedynie leżeć na plaży czy jednak coś jeszcze zwiedzić?
Zanim zdecydujemy się na wybór oferty, trzeba sobie odpowiedzieć na wiele pytań. Pomocnym bywa przejrzenie forów dyskusyjnych oraz stron, na których dokonuje się oceny hoteli i biur podróży, filtrując otrzymane informacje przez zdrowy rozsądek. Jedynym pewnym źródłem porad będą znajomi mieszkający na stałe w Egipcie lub turyści, którzy właśnie stamtąd wrócili. Do informacji udzielanych w biurach podróży należy za to podchodzić z rezerwą. Teraz wiele hoteli wykorzystuje mniejszą frekwencję na remonty, wyłączając z część basenów, restauracji itp., o czym biura „zapominają” poinformować. Nie należą do rzadkości sytuacje, w których po przybyciu na miejsce klienci żądają zmiany hotelu ze względu na tego typu „niespodzianki”. Inne częste grzechy biur podróży to zmiany godzin wylotów, skracanie pobytu lub nieuzgodniona zamiana hotelu już na miejscu.
Pamiętajmy: urlop nie jest po to, by biegać z walizkami po hotelach albo znosić hałasy ekipy budowlanej od godz. 7. Wszystkie niedociągnięcia należy natychmiast pisemnie zgłaszać rezydentowi i zachowywać kopie reklamacji, zaś po powrocie wystąpić o rekompensatę.
Wojsko czuwa!
Przed wyjazdem do Egiptu najczęściej pojawia się pytanie o bezpieczeństwo. Kraj wciąż znajduje się w okresie przejściowym – dopiero we wrześniu odbędą się wybory. Na ulice wróciła już policja. W wielu miejscach widać ogłoszenia z numerami wojskowych telefonów i wezwaniem, by w razie niebezpieczeństwa zwracać się do armii. Przed bankami, instytucjami publicznymi, ale także kościołami stoją pojazdy opancerzone. Co jakiś czas w różnych miejscach kraju wybuchają zamieszki, np. nasz wyjazd do Luksoru stanął pod znakiem zapytania ze względu na demonstracje i blokadę drogi w Qenie, gdzie mieszkańcy domagali się odwołania gubernatora. Z tego powodu przez pewien czas nie organizowano wyjazdów do Kairu w piątki, kiedy to po wieczornych modłach regularnie dochodziło do demonstracji.
Bardzo ważne – miejscowe przepisy stanowią, że wycieczki fakultatywne do Kairu czy Luksoru należy kupować tylko w biurze podróży, z którym przyjechaliśmy. Skorzystanie z oferty innego biura może się skończyć zawróceniem z drogi i stratą pieniędzy.
Żadna część jak i całość utworów zawartych w dzienniku nie może być powielana i rozpowszechniana lub dalej rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i w
jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny lub inny albo na wszelkich polach eksploatacji) włącznie z kopiowaniem, szeroko pojętą digitalizacją,
fotokopiowaniem lub kopiowaniem, w tym także zamieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody Gremi Media SA
Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części bez zgody Gremi Media SA lub autorów z naruszeniem prawa jest zabronione
pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.